Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od pychy do lenistwa: 7 grzechów głównych Polaków

Rozmawiała Maria Mazurek
Ks. dr Robert Nęcek: Najgłupszym z grzechów głównych - zarazem naszą narodową specjalnością - jest zazdrość. Niszczy nas samych
Ks. dr Robert Nęcek: Najgłupszym z grzechów głównych - zarazem naszą narodową specjalnością - jest zazdrość. Niszczy nas samych Anna Kaczmarz
Pycha. Chciwość. Nieczystość. Zazdrość. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu. Gniew. Lenistwo. To według katechizmu Kościoła katolickiego 7 grzechów głównych. O nich, a właściwie o 7 wadach głównych Polaków, z księdzem dr. Robertem Nęckiem, rzecznikiem Archidiecezji Krakowskiej, a także badaczem nauk społecznych na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II - rozmawia Maria Mazurek.

Porozmawiamy o grzechach głównych?
Będąc precyzyjnym: o wadach głównych. Zwyczajowo możemy mówić "siedem grzechów głównych", ale grzechami one nie są. Za to stają się podstawą do rozwijania się innych występków i patologii, skłonnościami do popełniania tych samych nieprawości. Wady główne są więc naszymi słabościami.

Skoro to nasze powtarzalne słabości, to nie musimy się z nich spowiadać?

Musimy. Dlaczego Pani tak sądzi?

Bo skoro jesteśmy zazdrośni lub leniwi z natury, to nie nasza wina.
Nigdy nie jesteśmy zazdrośni czy leniwi z natury. Możemy mieć predyspozycje do pewnych słabości, ale mamy obowiązek pracować nad sobą. Jeśli nie pracujemy - grzeszymy.

Grzech główny numer jeden: pycha. Co to?

Jeśli odpowiadałbym pani teraz na pytania, a w moim głosie byłaby pogarda, to popełniałbym grzech pychy.

Czyli wywyższania się nad innymi?
Tak.

Pytam, bo słyszałam też inną interpretację tego grzechu. Że to nie poczucie wyższości nad innymi, ale stwierdzenie, że to, co mam, zawdzięczam sobie.

To też. Święty Paweł pytał: Cóż masz, czego byś nie otrzymał?

Od rodziców, od Boga, od życia?
Od wszystkich. Człowiek nie jest samotną wyspą. Drażni mnie, gdy ktoś podkreśla: To, co osiągnąłem, zawdzięczam sobie. Takie postawienie sprawy jest typowe dla tzw. nowobogackich - ludzi, którzy szybko się dorobili. Wie pani, jaką definicję nowobogackiego miał arcybiskup Józef Życiński? "Człowiek, który zrobił sam siebie". A ja pytam: gdzie byli np. twoi rodzice?

"Czcij ojca swego i matkę swoją".
Szacunek do rodziców jest obowiązkiem chrześcijan. Zawsze, gdy o tym myślę, przypomina mi się wzruszająca anegdota ze starożytnego Rzymu o Koriolanie i jego matce. Koriolan był rzymskim oficerem, który mimo młodego wieku bardzo szybko piął się po szczeblach hierarchii wojskowej. Ale to niektórym się nie podobało. Uniesiony więc honorem przeniósł się do "armii wroga", czyli do Wolsków, gdzie został naczelnym dowódcą sił zbrojnych. Rozkazał atak na miasto. Kiedy Rzymianie zobaczyli swój błąd, wysłali do Koriolana najważniejszych polityków z błaganiem, by zmienił zdanie. Nie pomogło. Następnie duchownych w szatach liturgicznych, którzy na kolanach prosili go, by wrócił do Rzymu. Koriolan nimi też wzgardził. Potem podarowali mu złoto, które jeszcze bardziej go rozzłościło. Wreszcie, w akcie rozpaczy, wysłali do niego matkę. Ona klękła i zaczęła błagać go, by zażądał odwrotu wojsk. Podniósł ją, przytulił i powiedział: Matko, ocaliłaś Rzym, ale straciłaś syna. Koriolan zdążył nakazać odwrót wojsk, ale zaraz potem został zabity przez Wolsków.

Ładne.

Pogańskie opowiadanie, a wpisuje się w chrześcijaństwo. Nie rozumiem, jak dzieci mogą gardzić swoimi rodzicami, jak mogą pławić się w luksusach, podczas gdy matki i ojca nie stać na podstawowe potrzeby.

Ale zapytam raz jeszcze, bo nie do końca rozumiem: Czym jest to poczucie wyższości zwane pychą, oprócz tego, że twierdzeniem, iż wszystko zawdzięczam sobie?
Źródłem zamknięcia się na innych, egoizmu.

Ale jeśli znam swoją wartość i lubię siebie, to popełniam grzech pychy?

Nie. Bóg nie chce, byśmy mieli kompleksy, nie wierzyli w swoje możliwości, źle się oceniali. Pokochanie siebie jest warunkiem tego, by pokochać innych. Przecież w Biblii jest napisane: "Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego". Nie mogą polubić świata i bliźnich ci, którzy depczą samych siebie. W grzechu pychy chodzi o coś innego - by znać swoje ograniczenia. By nie czuć się bogiem, od którego wszystko zależy.

Czemu mówi się, że pycha to najgorszy grzech?

Bo z niego wynikają wszystkie inne. Choćby chciwość bierze się z poczucia, że należy nam się więcej niż innym, bo jesteśmy ponad wszystkimi.

Chciwość, czyli wada druga.

Taka sytuacja, w której gdy sąsiad kupuje porsche, my musimy mieć maybacha.

Trochę wynika to z zazdrości.
Bo chciwość to grzech, który zazębia się z innymi. Weźmy króla Dawida, który zobaczywszy kąpiącą się piękną kobietę, zauroczył się tak bardzo, że postanowił zrobić wszystko, by ją zdobyć. Więc wysłał jej męża, oficera Uriasza, na pewną śmierć na froncie. W ten sposób pojawiła się pycha, chciwość, nieczystość i gniew.

Mam problem z grzechem chciwości, bo gdyby nie on, gdyby nie pewna żądza wzbogacania się, to nasza gospodarka by się nie rozwijała, ludzie nie żyliby godnie.

Co innego bogacenie się i stwarzanie miejsc pracy, a co innego bogacenie się dla samego bogacenia się, bezsensownego gromadzenia kapitału. Granica jest subtelna, ale bardzo ważna.

Kościół nie ma więc nic przeciw bogaczom?
Nie ma. Bóg, stwarzając ludzi, powiedział do nich: Czyńcie sobie ziemię poddaną. Na dzisiejsze warunki przełożyłbym to tak: Twórzcie nowe systemy, rozwijajcie się, by żyło wam się lepiej. Bóg nie chce, byśmy byli jak jakieś dziady. Chce, by ludzie, którzy mają potencjał, by coś tworzyć i rozwijać - robili to. Mój tata zawsze powtarzał mi: Patrz na wielkich ludzi i równaj poprzeczkę w górę. Gdy zmarł, to na jego pogrzeb przyszło sześć tysięcy wiernych.

A jeśli chcemy sobie kupić torebkę za pięć tysięcy, to popełniamy grzech chciwości?
Kupowanie drogich torebek, samochodów, garniturów nie jest niczym złym. Gorzej, jeśli nasza koleżanka kupi torebkę za pięć tysięcy, a my - nie chcąc być gorsi - kupimy podobną za dziesięć. Wówczas przejawia się próżność. Ale samo posiadanie drogich rzeczy nie jest grzechem.

Ale może budzić zazdrość. Kolejny grzech główny.
Najgłupsza wada ze wszystkich.

Dlaczego?
Bo o ile z innych wad możemy coś mieć - jakąś przyjemność, chwilową satysfakcję - to z tego grzechu nie wynika absolutnie nic, oprócz niszczenia samego siebie. To osoba zazdroszcząca jest ofiarą tej wady. Jak w "Nędznikach", gdzie inspektor policji Javert z taką zaciekłością poszukiwał zbiega, który ukradł bochenek chleba, że nie potrafiąc wznieść się ponad to, w końcu sam popełnił samobójstwo.

W związkach damsko-męskich zazdrość na ogół też jest bez sensu.

To pewnie pani by mogła więcej powiedzieć na ten temat. Zazdrość łatwo przeradza się w obsesję, tracimy na nią niepotrzebnie energię i siły. Źle się więc dzieje, kiedy zazdrościmy komuś dobrych jabłek i zamiast założyć swój ogród z jabłoniami, szukamy jego drzewek, aby je podlać kwasem solnym.

Zazdrość jest rzeczywiście cechą narodową Polaków?
Niestety, i tak nas widzą na świecie. Rozmawiałem z pewnym rabinem z Rotterdamu. Mówił, że jako Polacy moglibyśmy się uczyć od Żydów wzajemnej solidarności, która widoczna jest już na kartach Biblii. Wspieranie się wyrabia świadomość, że sukces jednego jest sukcesem całej grupy. Że pracują na dobro wspólne. Podobne uwagi przytoczył mi angielski proboszcz i wykładowca uniwersytecki w Birmingham. Póki rodacy mają dogadywać się z Anglikami, są świetnymi pracownikami i profesjonalistami. Gorzej, gdy trzeba sobie wzajemnie pomóc. Podobnie wspomniał dyplomata pracujący w Chile.

A grzech nieczystości? Chodzi tylko o nieczystość seksualną?

Nie tylko. Też o nieczystość mowy.

Czyli przeklinanie?
Nie do końca to miałem na myśli. Także obmawianie kogoś, oszczerstwo i plotkarstwo.

Nawet takie niewinne plotkowanie w wiejskim sklepie?
Nawet, bo każde słowo może kogoś podnieść i przeciwnie - zniszczyć komuś życie. Mówi się, że słowa nie mają znaczenia, że liczą się czyny. Słowo jednak jest wizytówką ducha. Dlatego już w myśleniu potrzebna jest miłość. Najpierw musimy coś pomyśleć, potem wyartykułować, a dopiero potem - zrobić. Słowem można zabić. Dlatego papież Franciszek zebrał ostatnio dziennikarzy i mówił do nich, jak wielka odpowiedzialność na nich ciąży. By używali słów z rozwagą.

Żeby nie rzucali słów na wiatr?
Co do słów i wiatru, przypomina mi się opowieść o św. Franciszku Salezym, biskupie Genewy. Poprosił kiedyś swoją gosposię o ugotowanie rosołu. - Bądź tak dobra i najpierw pójdź po kurę - poprosił ją. Za chwilę przyszedł do niej jeszcze raz i mówił: Wiesz, byłoby prościej, gdybyś po drodze oskubała kurę z piór. Gosposia zrobiła więc, jak prosił. Ale kiedy wróciła, biskup powiedział do niej: Przemyślałem sprawę i jednak te pióra by się przydały. Możesz wrócić na drogę, którą szłaś, i je zebrać?

Co mu odpowiedziała?
"To niemożliwe, bo przyszedł wiatr i wszystkie pióra rozwiał po świecie". Podobnie jest ze słowami. Raz wypowiedziane, idą dalej. Słowo ma wielką moc i trzeba uważać na to, co się mówi. Szczególnie co mówi się do dzieci, bo one potrafią zapamiętać z pozoru nieważne zdanie na całe życie.

Wiem. Mając trzy lata usłyszałam od mamy, że nie zostanę stewardesą, bo stewardesy muszą być ładne i wysokie. Mama na pewno nie miała nic złego na myśli, ale ja przez kolejnych 15 lat przez to jedno niefortunne zdanie walczyłam z kompleksami.
No właśnie. Mój znajomy ksiądz prowadził natomiast rekolekcje dla małych dzieci, w jednej z krakowskich parafii. Zapytał je, jak zwraca się w domu tatuś do mamusi. Jeden chłopczyk, pewnie niczego nieświadomy, wstał i rzucił taką wiązankę, że cały plan rekolekcji się posypał, a ksiądz osłupiał z wrażenia.

Grzech piąty: łakomstwo. Rozumiem, że wyodrębniony po to, by ludzie nie skupiali się na jedzeniu i piciu, ale pracy nad intelektem i życiem wewnętrznym. Tyle że w dzisiejszych czasach większego skupienia wymaga bycie na diecie niż jedzenie wszystkiego, co popadnie.
Ma pani rację.

Czyli ten grzech się zdezaktualizował?

Nie. Kościół mówi o tej wadzie w trosce o samego człowieka. Bo wciąż - pomimo panowania kanonu zdrowego trybu życia - są ludzie, którzy otwierając czekoladę, natychmiast zjedzą ją w całości. Którzy nie mogą się powstrzymać, by w nocy nie wstawać do lodówki.

Ich problem.
Tak, ale nieumiarkowaniem w jedzeniu i piciu można wyrządzić krzywdę samemu sobie. Chodzi więc o opanowanie i samokontrolę. Dlatego dobrze, że zapanowała moda na zdrowy tryb życia, na pracę nad swoją sylwetką. Pani jeździ na rowerze?

Nie bardzo.
A ja jeżdżę i lepiej się z tym czuję. Jan Paweł II uwielbiał narty, górskie wędrówki, kajakarstwo. Papież Franciszek jest miłośnikiem tanga. Dobrze, gdy dbamy o siebie. Sport i taniec dodają hartu ducha. To pomaga nam trenować siłę woli. W życiu chwila nieopanowania może pogrążyć nas w odmętach.

Kolejny grzech główny to gniew. Bardzo ciężki?

Niekoniecznie. Gniew może mieć pozytywne cechy. Konflikt może prowadzić do nowych, lepszych rozwiązań.

"Solidarność" wzięła się przecież z gniewu.
Na przykład. Ale też gniew w relacjach ludzkich bywa potrzebny, bo wyrażając go zachęcamy innych, by nad sobą popracowali. Gniew ojca, który walnie pięścią w stół, by pokazać dzieciom pewne granice przyzwoitości, też może być pozytywny.

Lepiej krzyknąć niż tłamsić w sobie?

Ponoć ci, co tłamszą w sobie, są bardziej znerwicowani. Ale z drugiej strony, warto umieć panować nad sobą. Znam człowieka, który czując gniew, wychodzi do małego pokoju i prosi, by inni nie wchodzili za nim, jeśli nie chcą, by coś im się stało. I dla mnie to jest piękny przykład tego, jak można radzić sobie z własnymi emocjami, jak pracować nad sobą. Bo w złości można powiedzieć wiele rzeczy, których potem się bardzo żałuje.

Został nam ostatni grzech: lenistwo.
Przez lenistwo rozumiemy wewnętrzną ospałość, brak chęci do działania. Jeśli ktoś nie potrafi się zdyscyplinować i tylko leży na kanapie popijając piwko, a jego kolega w tym czasie ciężko pracuje czy studiuje, to raczej można spodziewać się, że w przyszłości przełoży się to na to, ile mają w kieszeniach...

Byle ten od popijania piwka na kanapie nie wyciągał potem ręki po pomoc do innych.
Właśnie. Święty Paweł powiedział: "Kto nie chce pracować, niech też nie je." Ale ludzie wolą iść na łatwiznę, kombinować z zasiłkami, oszukiwać państwo, byle tylko nie musieli się narobić. Ubiegłej zimy do jednego z kościołów w Krakowie zgłosił się człowiek z prośbą o pieniądze. Proboszcz powiedział mu: "Dobrze, wypłacę panu całą dniówkę, ale proszę odśnieżyć najpierw wejścia do mojego kościoła". Roboty było na dwie godziny, a dostałby całą dniówkę. I jak Pani myśli, co zrobił ten bezdomny?

Zrezygnował?
Tak. Powinniśmy wspierać tych, którzy chcą pracować, a nie mogą. Nie zaś tych, którzy mogliby pracować, ale im się nie chce. Brytyjczycy skarżą się, że u nich socjalne luki w prawie wykorzystywane są głównie przez imigrantów. Dlatego nauka społeczna Kościoła przypomina, że miłosierdzie musi być mądre, gdyż chrześcijaństwo nie może kojarzyć się z naiwnością, lecz z odpowiedzialnością.

To zastanawiające i dające do myślenia, że osoby, które naprawdę mają jakieś niepełnosprawności, często chcą pracować. O tym, jak cieszą się z tego, że są potrzebne, pięknie mówi na przykład Anna Dymna.
I takie osoby powinniśmy wspomagać. Wspomagać też pracodawców, którzy chcą je zatrudnić. Mamy obowiązek opiekowania się słabszymi, ale nie - leniwymi.

Żebrakom trzeba dawać pieniądze?
Nie. Gdy ktoś prosi o chleb należy mu go podać, ale gdy prosi o pieniądze trzeba sprawdzić, na ile są mu potrzebne. Bo trzeba wiedzieć, że prawdziwa bieda jest skrywana i nigdy nie manifestuje siebie.

O grzechach głównych mówił papież Grzegorz Wielki, jeszcze w VI wieku. Nie trzeba by ich dziś zaktualizować?
Nie sądzę. Katalog głównych wad stanowi wielowiekowe doświadczenie Kościoła, a ich nazwanie staje się przydatne do określenia własnego stanu ducha i wytyczenia dróg do walki z nimi.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska