Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna w Donbasie. Giną tam fajne chłopaki. Szkoda ich

Artur Drożdżak
Po powrocie z frontu  Ronald spędza dużo czasu u znajomych w Chirowie. Zawsze znajdzie się coś do jedzenia i czas na rozmowę
Po powrocie z frontu Ronald spędza dużo czasu u znajomych w Chirowie. Zawsze znajdzie się coś do jedzenia i czas na rozmowę Artur Drożdżak
O wojnie w Donbasie mówi ukraiński komandos - Ronald Williams.

Mam 24 lata, z zawodu jestem mechanikiem samochodowym. Wszyscy koledzy i znajomi mówią na mnie Roni. Wychowałem się i dorastałem na Ukrainie, choć obce nazwisko i nieco ciemniejsza karnacja skóry świadczą o tym, że korzenie mam inne.

Mój ojciec z Afryki

Mój ojciec pochodzi z Tanzanii w Afryce. Poznał moją mamę tutaj, na Ukrainie, zakochali się, ja się urodziłem, ale po roku ojciec wyjechał za granicę. Wychowywała mnie mama.

Żyję w Chirowie, blisko granicy z Polską, koło Ustrzyk. Każdy tutaj radzi sobie jak może. Miejscowe kobiety wyjeżdżają do pracy w Polsce, we Włoszech i dalej do Niemiec. Sprzątają tam, opiekują się starszymi osobami, pracują fizycznie przy zbiorach owoców. Mężczyźni żyją z przygranicznego handlu. Wiadomo: benzyna, samochody i papierosy. Bywa, że wpadną na granicy i tracą wtedy zarobek.

Kontrakt na trzy lata
W 2010 r. podpisałem trzyletni kontrakt, by służyć w ukraińskiej armii. Tu jeszcze całkiem niedawno była największa jednostka wojsk desantowych na Ukrainie, ze trzy tysiące żołnierzy. Chłopaki były naprawdę fajne, to się do nich zaciągnąłem. Chciałem też trochę zarobić, bo w domu się nie przelewało, po prostu żyje się bardzo skromnie. Na szczęście ludzie mi pomagają. Bez nich trudno byłoby przetrwać.

Niespodziewanie bazę wojskową i koszary przeniesiono z Chirowa do Lwowa. Tutaj pozostały bloki, w których ludzie wykupili sobie mieszkania. Po przeprowadzce drogi się sypią, w sklepach już nie ma tylu towarów. Są ograniczenia w dostawach wody i prądu. W wojsku był luz, spokojna służba, więc zdecydowałem się przedłużyć kontrakt o kolejne trzy lata w 2013 r. Pech, że wybuchła wojna i już przestało być miło.

Zginęło 11 kolegów

Na front trafiłem na początku roku. Z naszego oddziału liczącego 30 ludzi zostało nas jedenastu. Pozostali zginęli, zostali ranni, przepadli. Co się z nimi stało, Bóg raczy wiedzieć. Jak w pobliżu został zestrzelony samolot, w którym było 49 ukraińskich żołnierzy, to na ciężarówki ładowaliśmy to, co z nich zostało. Nie było szans, by sprawdzać, czy urwane i spalone nogi i ręce są tej samej osoby. Przyjechał inny oddział i gdzieś te kikuty i ciała wywoził. Nie mam pojęcia gdzie, lepiej tego nie wiedzieć.

Jeńcy związani w rowie

Walczyłem koło Ługańska i Doniecka. Złapanych separatystów trzymaliśmy w wielkich, wykopanych dołach, byli związani, nie mogli drgnąć. Też ich gdzieś zabierano. Wiem, słyszałem, że separatyści dostawali dodatkowe pieniądze za zniszczenie naszego sprzętu bojowego. Za rozbity czołg otrzymywali od swoich pięć tysięcy dolarów ekstra. Wojna to też biznes, dla nich chyba lepszy, skoro pchali się na front.

Polaków nie było

Polskich żołnierzy tam na wojnie nie spotkałem. Za to Amerykanie dostarczali nam odzież i żywność, ale to co lepsze dostawało się dowódcom. Dla nas zostawała kasza i ziemniaki, gorsze ciuchy i buty.

Jeździłem transporterem opancerzonym tzw. BTR-em i w nim było dość bezpiecznie, ale od czasu do czasu trzeba było z niego wyjść, a kule świstały koło ucha. Tęskniłem za matką, za dziewczyną. Mogliśmy dzwonić do bliskich wieczorami, bo mieliśmy telefony. Włączaliśmy taki agregat, by doładować baterie w aparatach, ale żyliśmy raczej myślami, by przetrwać kolejny dzień.

Mnie się udało jakoś przeżyć pół roku, ale w końcu zostałem ranny, odesłali mnie z frontu.

Życie ,,w cywilu"
W Chirowie dochodzę do siebie, ale wiem, że znowu dostanę wezwanie na wojnę. W nocy śpię spokojnie, ale byli tacy, którym to nie jest dane po wyrwaniu się z piekła.

Najgorsze, że nie widać końca tej wojny. Tylu fajnych chłopaków na niej zginie. Szkoda.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska