Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. W bloku przy Klasztornej czad straszy mieszkańców

Paweł Szeliga
Krzysztof Zygmunt miał dość ciągłego stresu towarzyszącego kąpieli, więc wymienił piec gazowy na elektryczny. - Mam pięcioletnią córkę, żona jest w ciąży, muszę wiedzieć, że są bezpieczne - mówi
Krzysztof Zygmunt miał dość ciągłego stresu towarzyszącego kąpieli, więc wymienił piec gazowy na elektryczny. - Mam pięcioletnią córkę, żona jest w ciąży, muszę wiedzieć, że są bezpieczne - mówi Stanisław Śmierciak
Od śmierci 14-latki strażacy trzykrotnie wykryli tlenek węgla w bloku przy ulicy Klasztornej 28. Lokatorzy mówią, że z czadem mają problem od lat. Część montuje czujki, inni wymieniają piece.

Krzysztof Zygmunt zdążył się już przyzwyczaić do widoku strażackiego auta przed swoim blokiem. Kilka lat temu omal nie zaczadził się jego kolega, a pierwszego listopada w wannie zatruła się gimnazjalistka. Potem cztery razy na ul. Klasztorną 28 przyjeżdżali strażacy, bo przerażeni lokatorzy uciekali przed klatkę, kiedy ich czujniki tlenku węgla zaczynały piszczeć. - Szybko wymieniłem piec gazowy na elektryczny, żeby spać spokojnie - mówi pan Krzysztof.

Lokator boi się o dzieci

Decyzję przyspieszyły sytuacje, gdy w łazience płomień w jego junkersie nagle gasł. Lokator stwierdził, że ma już dość stresu towarzyszącego kąpieli. - Mam pięcioletnią córkę Zuzię, a teraz żona jest w siódmym miesiącu ciąży - wylicza Krzysztof Zygmunt.

- Muszę wiedzieć, że są bezpieczne.

Czujnik tlenku węgla chce szybko kupić jego sąsiad Grzegorz Ogorzałek. Podkreśla, że tydzień przed śmiercią gimnazjalistki wentylację w bloku sprawdzał kominiarz, a mimo to doszło do tragedii. - Taka śmierć każdego może dopaść - podkreśla Zenon Ogorzałek. - Chcę żyć i spać spokojnie, dlatego odkładam pieniądze na czujnik. Kosztuje sto złotych.

Lidia Dąbkowska mieszka od 42 lat przy Klaszornej 28. Mówi, że problemy z tlenkiem zaczęły się kilka lat temu. Ludzie zaczęli się skarżyć na bóle głowy, strażacy wykrywali czad. I tak jest do dziś.

- Syn przywiezie mi z Krakowa czujnik tlenku węgla - zdradza Lidia Dąbrowska. - Zabiera mnie do siebie na święta, ale wcześniej go zamontuje.

Pani Stanisława (zastrzega sobie anonimowość) z czadem zmagała się cztery lata. Ilekroć wracała z pracy do domu, zaczynała odczuwać mdłości i bóle głowy. Gdy wezwała fachowców z Grodzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej, przekonywali, że wszystko działa jak należy. W końcu zadzwoniła po straż pożarną. Strażacy wykryli czad. - Wtedy zamontowano mi wywietrzniki w dwóch oknach - opowiada. - Problem jednak wracał, więc namawiano mnie na montaż wywietrznika w trzecim oknie. Ale już przy dwóch w mieszkaniu jest zimno. Trzeci zmieni je w lodówkę.

Po kolejnych interwencjach solidnie przeczyszczono wentylację i problem zniknął. Mimo to pani Stanisława nie była zaskoczona, gdy 1 listopada do jej drzwi załomotał 15-latek zza ściany, który krzyczał, że jego siostra zasłabła w wannie.

Reanimacja na podłodze

- Pomógł mi ją wyciągnąć, zaczęłam dziewczynkę reanimować - opowiada pani Stanisława. - Mnie się nie udało, lekarze po godzinie też rozłożyli ręce. Jej brat trafił do szpitala, gdzie stwierdzono, że był podtruty tlenkiem węgla.

St. bryg. Paweł Motyka, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu potwierdza, że blok przy Klasztornej 28 często przewija się w raportach z interwencji. Raz stężenie tlenku węgla przekroczyło 110 ppm. Było prawie czterokrotnie wyższe od dopuszczalnej normy.

Władze spółdzielni przekonują, że przewody wentylacyjne są drożne, tylko lokatorzy za mało wentylują mieszkania. Dlaczego akurat w tym bloku mieliby to rzadziej czynić, nie wyjaśniają.

Katarzyna Hebda ma swoje zdanie na ten temat. Gdy w miniony czwartek czujnik zaczął u niej piszczeć, wezwała strażaków. Potwierdzili obecność czadu. Zanim wymieniła piec gazowy na elektryczny, kominiarz sprawdził wentylację. - Stwierdził, że wentylacja nie działa prawidłowo i są z nią problemy w dużej części naszego bloku - mówi Katarzyna Hebda.

GSM szukała rozwiązania

Regularne przeglądy
Prezes GSM Jarosław Iwaniec mówi, że spółdzielnia regularnie sprawdza kominy z przewodami wentylacyjnymi i spalinowymi. Wiele natomiast zależy od lokatorów, którzy nie chcą, by do ich mieszkań spływało chłodne powietrze. - Problemem jest zapewnienie dotlenionego powietrza z zewnątrz, co jest warunkiem właściwego spalania gazu - tłumaczy prezes. - Przy znacznych różnicach temperatury w mieszkaniu i otoczeniu oraz braku dopływu powietrza z zewnątrz musi wystąpić zanik ciągu w przewodzie spalinowym, a nawet tzw. cofka.

Odrzucony regulamin
Zarząd GSM chciał zmienić regulamin rozliczania kosztów c.o., by ograniczyć nadmierne oszczędności lokatorów na ogrzewaniu. Chodziło o zmniejszenie różnic pomiędzy ceną ogrzewania metra kwadratowego budynku a zużyciem ciepła na podzielnikach. Lokatorzy, którzy wyłączali kaloryfery, dostawali duże zwroty pieniędzy za niskie zużycie ciepła, a ich sąsiedzi, którzy korzystali z ciepła, dogrzewając ściany sąsiadów, nadpłacali nawet 7 tys. zł za sezon. Sugerowano, by lokatorów, którzy nie wykazali zużycia na podzielnikach, obciążać częścią założonych kosztów ogrzania metra kw. Spółdzielcy odrzucili ten projekt.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska