Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Manuela Nowicka-Nowak - człowiek teatru

Maria Mazurek
Manuela: Mój tata jest aktorem. A jak wychowujesz się w teatrze, możesz go albo znienawidzić, albo pokochać najsilniej na świecie
Manuela: Mój tata jest aktorem. A jak wychowujesz się w teatrze, możesz go albo znienawidzić, albo pokochać najsilniej na świecie Anna Kaczmarz
Dobry duch Teatru Ludowego - mówią o niej aktorzy. Bo i aktorzy, jak każdy człowiek, czasem się mylą. Potrzebują pomocy. Wtedy zza kulis ich kwestię szepcze Manuela Nowicka-Nowak, zawodowa suflerka.

Kiedy Kacper, syn Manueli, był jeszcze przedszkolakiem, ktoś zapytał go, kim jest mamusia. - Mamusia pracuje w piwnicy, w teatrze. Ona jest tym... no, w teatrze gada! - odparł.

Manuela Nowicka-Nowak, od kilkunastu lat suflerka i inspicjentka Sceny pod Ratuszem Teatru Ludowego w Krakowie do dziś przypomina sobie tę historię, jak ktoś pyta ją: a na czym w ogóle polega ta praca? To suflerzy jeszcze istnieją? A inspicjent, kim jest ten inspicjent?

Śmieje się, że sama do końca nie wie.

Zamiast budki - dziupla
Bo inspicjent to zawód, którego nie da się tak jednym zdaniem wytłumaczyć. Czasem mówi się o nim "asystent reżysera". Ale to też nie do końca prawda. - To przede wszystkim taka osoba, która zza kulis czuwa, żeby wszystko było w porządku, żeby każdy pamiętał o swoich obowiązkach, żeby na etapie prób nic się nie posypało - opowiada, już trochę bardziej serio, Manuela.

Inspicjenci są też na ogół suflerami i odwrotnie. Taka naturalna kolej rzeczy: łączenie tych dwóch zawodów w teatrze. Jeśli chodzi o podpowiadanie, to budek suflera już oczywiście dawno nie ma. Taki zawodowy podpowiadacz stoi tuż za sceną - Manuela ma specjalną "dziuplę" - i kiedy czuje, że coś jest nie tak, szepcze do aktorów ich kwestię.

Śmieje się, że pecha ma takiego, że aktorzy na ogół zapominają tekstu akurat, jak musi wyjść do łazienki albo z innego powodu na chwilę oderwać się od tekstu.

Rodzinna miłość

- Manuela to człowiek teatru. Kocha to. I tę dobrą energię można wyczuć - uważa Tomasz Schimscheiner, aktor serialowy i teatralny.

Potwierdza to aktorka i piosenkarka Marta Bizoń: - Manuela ma niesamowitą intuicję sceniczną i teatralną. Kiedy mamy próby przed nowym spektaklem, zawsze służy pomocą. Nie wyobrażam sobie, żebym miała do niej nie podejść i nie zapytać, co sądzi o mojej grze, czy ma jakieś uwagi. I jej sugestie są dla mnie niejednokrotnie cenniejsze niż te od reżysera, nic mu nie ujmując - opowiada Marta Bizoń.

Sama Manuela nie ma wątpliwości: teatrem zaraził ją ojciec, aktor Janusz Nowicki (znany m.in. z serialów "Boża Podszewka", "Prawo Agaty" czy "Marszałek Piłsudski", wcześniej związany z Teatrem Słowackiego i Ludowym w Krakowie, obecnie z teatrami warszawskimi).

Manuela praktycznie wychowała się więc w teatralnej garderobie. Bo łatwiej było tacie zabrać dziecko do teatru niż mamie tam, gdzie ona pracowała - na Uniwersytet Jagielloński. A jeśli wychowujesz się w teatrze, możliwości są tylko dwie: albo to miejsce pokochasz, albo je znienawidzisz. Manuela pokochała.

I przesiąkała tymi emocjami, magią od najmłodszych lat. - A wtedy w teatrze tej magii było znacznie więcej niż dzisiaj. Praca w teatrze nie zaczynała się o 14, a nie kończyła o 22. To były wspólne wyjazdy, odwiedziny w domu, tym żyło się cały czas. Kto by pomyślał, żeby przyjść do teatru w dresowych spodniach. Albo żeby aktor wpadał na spektakl między komercyjnymi produkcjami - opowiada Manuela.

Zresztą, jeśli mowa o dzieciństwie, to pamięta dwa tajemnicze słowa: bankiet i SPATiF. Nie rozumiała ich, nikt też nie potrafił jej im wytłumaczyć. Ale pamięta, że jak rodzice wracali z bankietu albo ze SPATiF-u, to jakby wracali z podróży w kosmos. Tak byli naładowani energią i emocjami.

Co to za imię, Manuela?!
Wiele w ogóle w życiu Manueli jest magii. Ot, weźmy nawet imię. Dość niekonwencjonalne, szczególnie jak na szarobure lata PRL-u. - Moi rodzice usłyszeli od lekarzy, że nie będą mogli już mieć więcej dzieci. Potem polecieli do Stanów. Tam znajoma wywróżyła mamie z kart ciążę. Mama odpowiedziała, że to niemożliwe. A ta znajoma: to jeśli się potwierdzi, nazwij swoją córkę tak, jak ja nazwałam swoją- opowiada Manuela.

I stało się. Było oczywiście trochę kłopotu z nadaniem dziecku takiego imienia. Pani z Urzędu Stanu Cywilnego stwierdziła, że imię jest dziwne, nowe, pretensjonalne.

- Choć to jedno z najstarszych imion na świecie, przecież biblijne, od "Emanuel", czyli "Bóg z Wami"... - tłumaczy suflerka.
Urzędniczka w końcu się zgodziła na Manuelę jako drugie imię. Jako pierwsze wpisała zaś "Monika". - Do dziś mam tak w papierach, a jak ktoś z banku dzwoni i mówi: "czy pani Monika?", zawsze mam moment konsternacji - opowiada.
Albo kolejna sprawa: miłość. Manuela poznała się ze swoim mężem, kiedy ten wylał na nią kufel piwa. Kupił nowe, przeprosił. I tak już zostali razem. Do tej pory.

- Wyważony, racjonalny inżynier i ja, rozemocjonowana wariatka z teatru. Niby powinno nie wyjść, prawda? A dziś, po kilkunastu latach, mogę już chyba stwierdzić: właśnie kogoś takiego było mi trzeba. Po to, by ten dom, mąż, syn, córka, byli moją ostoją, moim azylem, jak wracam wieczorem podekscytowana z teatru - opowiada Manuela.

Dyskretna pomoc

- Bo rzeczywiście, Manuela przeżywa każdą sztukę, którą wystawiamy. Nie jest typem osoby, która tylko odbębnia swoje godziny pracy - opowiada Marta Bizoń.

Tomasz Schimscheiner dodaje, że opiekuje się aktorami w taki sposób, w jaki chyba sama chciałaby być traktowana. - Dzięki temu artysta, kiedy z nią pracuje, czuje się po prostu bezpiecznie - opowiada artysta.

Razem z Manuelą pracuje przy swoim monodramie w Teatrze Ludowym, "Zwierzeniach pornogwiazdy".
- Przy tym spektaklu, który wymaga ode mnie dużo improwizacji, gry z widownią, dość łatwo "wybić" mi się z roli. I w tym przypadku nie czekam nawet, jak suflerka zacznie szeptać. Krzyczę po prostu "Manuela, co dalej mówię?".

W innych przypadkach suflerka musi być znacznie bardziej dyskretna. Choć w przypadku scen tak małych, jak ta Pod Ratuszem, jeśli twój szept słyszy aktor, to najpewniej słyszy też widz z pierwszego rzędu.

Nie zawsze można też pomóc. Raz na przykład Marta Bizoń pomyliła się śpiewając. Potem, żeby rymy się zgadzały, musiała inaczej odśpiewać całą zwrotkę.

Nie można się też zagalopować. W teatrze do dziś śmieją się, jak pewna suflerka-perfekcjonistka tak próbowała wszystkim pomóc, że kiedyś zaczęła poprawiać głos puszczony z taśmy...

Sztab niewidocznych
Dla Manueli najtrudniejszy jest ten moment, kiedy podczas pracy nad jakąś sztuką musi przenieść się ze sceny za kulisy. Czyli podczas drugiej próby generalnej. - Bo dopóki widzę twarz aktora, jestem w stanie tę sekundę wcześniej stwierdzić, że zaraz będzie potrzebował mojej pomocy. Na jego twarzy pojawia się cień niepewności, niezauważalny dla widzów, ale dla mnie - owszem - opowiada.

Ale przecież jej praca ma być niewidoczna dla widzów. Oni mają nawet nie wiedzieć o jej istnieniu.- Na scenie widzi się aktorów, wie się, bo wypada, kto wyreżyserował tę sztukę. Ale spektakl to przecież nie tylko to, co widzimy na afiszu czy na scenie. Ktoś pracuje nad tym, by w odpowiednim momencie został puszczony dźwięk, by światło się zapaliło - tłumaczy Manuela.

Mało tego, jeśli aktor nie szanuje innych pracowników teatru, ci mogą bardzo szybko się zemścić. Wystarczy, że oświetleniowiec włączy złą lampę, i najpiękniejsza aktorka straci swój powab. Albo że garderobiana o dwie sekundy za późno poda komuś strój. I nie chodzi nawet o te dwie sekundy opóźnienia, ale o to, że wtedy aktor wchodzi na scenę już z inną energią. O złośliwościach, które może wymyślić sufler, nie wspominając...

Ale czy ten zawód w ogóle jeszcze jest potrzebny? - Teoretycznie aktor po tylu próbach powinien perfekcyjnie znać tekst - odpowiada Manuela. - Ale przecież artysta, jak każdy, czasem się myli. I wtedy potrzebuje pomocy. Jak słyszę, że jakiś teatr nie ma suflera, to mogę przypuszczać, że nie ma też oświetleniowca czy dźwiękowca - opowiada.
A ona rolę suflera bardzo sobie ceni.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska