Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamed Chalidow, a kto to? Wrażliwy kanibal w klatce

Artur Gac
Tomasz Bołt
34-letni Mamed Chalidow jest gwiazdą coraz popularniejszych w naszym kraju mieszanych sztuk walki. Doświadczony wojną sportowiec będzie bohaterem wieczoru na gali KSW 6 grudnia w Kraków Arenie.

Chalidow? A kto to jest? Proszę pana, to pomyłka, z tej strony... Krzysztof Hołowczyc - parsknął śmiechem urodzony w Groznym Czeczen, od czterech lat legitymujący się polskim obywatelstwem. Walcząc pod biało-czerwoną flagą Chalidow kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, a wygrana w Krakowie nad Amerykaninem Brettem Cooperem może być 10. triumfem z rzędu.

Początek rozmowy bynajmniej nie świadczy o gwiazdorskich manierach Chalidowa. Po chwili wojownik KSW czuje się speszony pytaniami o fenomen swojej popularności w Polsce.

Spotykam dobrych ludzi
Status gwiazdy wśród kibiców mieszanych sztuk walki tłumaczy w dość osobliwy sposób. - W życiu spotykam bardzo dobrych ludzi, którzy potrafią wydobywać mój talent i eksponować mocne strony. Dlatego zawsze będę mówił o sukcesie zespołowym, na który pracują moi trenerzy, sparingpartnerzy, właściciele organizacji i cały klub. Jak można mówić wyłącznie o sobie, skoro w pojedynkę człowiek nie jest w stanie nic osiągnąć? - stawia sprawę Chalidow.

Był wrzesień 1997 roku.

17-letni Mamed, za namową rodziców, postanowił opuścić zrujnowaną pierwszą wojną czeczeńską ojczyznę. Na "ziemię obiecaną" wybrał Polskę. W odwodzie były też Włochy i Egipt, lecz sprawę przesądził prozaiczny powód. - Spojrzałem na mapę, sprawdziłem odległość i od razu wiedziałem, że chcę jechać do Polski. Nie będę ukrywał, wówczas kierowałem się wyłącznie tym, żeby być jak najbliżej mamy i taty. Lepszego wyboru, dzięki Bogu, nie mogłem wtedy dokonać - uważa Chalidow.

W podróż pociągiem nastolatek wyruszył w towarzystwie dwóch braci i ich ojca, celem wyprawy miała być stacja we Wrocławiu.

Jakież było zdziwienie całej czwórki, gdy okazało się, że jadący przez Moskwę skład zakończył trasę na peronie w... Krakowie. - Niestety pomyliliśmy pociągi i już na wstępie trzeba było poradzić sobie z trudną sytuacją - wspomina sportowiec.

W obcym kraju
Pierwsze miesiące pobytu w nowym kraju nastolatek znosił bardzo ciężko. Największą barierą była nieznajomość języka, a osiągnięcie poziomu komunikatywnego wymagało intensywnego kursu. - Przez pewien czas myślałem, że osiwieję, tak tęskniłem za Czeczenią. Pamiętam, gdy zimą wróciłem na parę tygodni to oznajmiłem, że rezygnuję z pobytu w Polsce. Tłumaczyłem, że źle znoszę rozłąkę, ale ojciec i wujek powiedzieli, że jak się coś zaczyna w życiu, to trzeba to dokończyć.

"Ucz się w kraju, który dał ci szansę" - przypomina rady starszych Chalidow.

Plan zakładał, że nastolatek wraz z liczną "armią" rówieśników zdobędą na obczyźnie gruntowne wykształcenie, ale wrócą, jak przystało na patriotów, i przystąpią do odbudowywania kraju.

Idealistyczna koncepcja nigdy nie została zrealizowana, bo zawieszenie broni na północnym Kaukazie trwało krótko, a kolejny konflikt zbrojny z Rosją wybuchł w 1999 roku i przez ponad dekadę doszczętnie zniszczył republikę.
Mamed jest dzieckiem wojny, które od 14. roku życia widziało na własne oczy potworne sceny egzekucji i opłakiwał śmierć swoich krewnych.
Rodzina Chalidowów najpierw chroniła się w Groznym, by po kilku miesiącach znaleźć przystań w rodzinnej wsi Aczchoj-Martan. Niestety tam również zaczęły rozgrywać się dantejskie sceny.

- Gdy Rosjanie przystąpili do mordowania wszystkich dookoła wioski, znów trzeba było szukać bezpiecznego azylu. Tym razem mój dziadek postanowił wywieźć nas do Kanova w Kraju Stawropolskim na terenie Rosji - relacjonuje Chalidow.

Demony wojny

Demony z przeszłości długo nie dawały spokoju dzielnemu Czeczenowi, a bolesne wspomnienia często wracały w środku nocy. Koszmar zrywał spoconego sportowca na równe nogi. - Śniło mi się, że przedzieramy się przez bombardowane miasto, a dookoła stoją rosyjscy żołnierze, którzy do nas strzelają. Mnóstwo razy dręczył mnie taki obraz - as polskiego MMA na dłuższą chwilę zawiesza głos.

Chalidowowi wojna na szczęście nie okaleczyła psychiki. Nie wyrósł na mężczyznę obojętnego na ból i cierpienie drugiego człowieka. - Widząc dramat ludzi tym bardziej nie wyobrażam sobie, abym mógł uodpornić się na krzywdę. Wręcz przeciwnie, mam w sobie jeszcze więcej współczucia, a takie zło nigdy nie powinno istnieć. Doświadczenia wojną nikomu nie życzę - podkreśla poruszony Mamed.

Osobowość
Niszczycielska siła Chalidowa w oktagonie, powszechnie zwanym "klatką", tkwi w jego osobowości. Mentalność gwiazdora MMA, charakterystyczna dla jego rodaków, robi wrażenie na Łukaszu "Jurasie" Jurkowskim, byłym sportowcu, a obecnie komentatorze sportów walki. - Każdy zawodnik z Kaukazu jest nieprawdopodobnie zmotywowany i silny psychicznie. Ci ludzie nie mają problemu z wejściem do ringu lub klatki, bo nie myślą o żadnych negatywnych konsekwencjach. Są skoncentrowani tylko na zwycięstwie. To niesamowicie twardzi ludzie, którzy nie czują strachu, obawy, że narażają się na utratę zdrowia.

Wiem, co mówię, bo mam na macie kilku chłopaków z Czeczenii i żaden z nich nie podda się z byle powodu. Dla nich każda jednostka treningowa jest walką na śmierć i życie - twierdzi ceniony ekspert.

W hierarchii Chalidowa, gorliwego muzułmanina, dobra materialne i poklask kibiców schodzą na dalszy plan. Dla niego najważniejszy jest Bóg.

Mamed już jako 12-latek zgłębiał Koran wraz z pierwszym trenerem Dałudovem Rizwanem, z którym zaczynał przygodę ze sportami walki od karate. Święta księga islamu nakazuje czynienie dobra, co gryzie się z uprawianą przez Czeczena profesją. - W religii muzułmańskiej dozwolone są zapasy, gdzie nie ma bicia, dlatego staram się nie uderzać rywali zbyt mocno - uśmiecha się nasz zawodnik.

To właśnie z tego powodu sportowiec noszący pseudonim "Kanibal" wypracował unikalny styl wygrywania, oparty na technicznych akcjach.

Dzięki bogatemu arsenałowi chwytów aż siedemnaście razy w karierze zmuszał rywali do poddania się. - To prawda, nie szukam spektakularnych nokautów, żeby nie skrzywdzić przeciwników. Walkę staram się zakończyć w mniej inwazyjny sposób, czyli za pomocą dźwigni lub duszenia - opowiada gwiazdor.

Jako mąż, ojciec i syn
Chalidow swoje miejsce na ziemi odnalazł w Olsztynie. Tu ukończył studia na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim na kierunku zarządzanie i administracja, wziął ślub z Polką i jest dumnym ojcem dwóch synów, lecz nadal trapi go rozłąka z rodzicami. Latami bez skutku próbował przekonać mamę i tatę do przeprowadzki, ale z upływem czasu zaczął rozumieć ich opór. - Rodzice uważają, że starych drzew się nie przesadza. Obcego języka i kultury bardziej boi się ojciec, inaczej myśli mama, która jest jednak schorowana. Ja w każdym razie zapuściłem korzenie w Polsce i z tym krajem wiążę swoją przyszłość - tłumaczy bohater zbliżającej się gali KSW 29 "Reload".

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska