Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Zoll: Nie ma konstytucyjnej możliwości powtórzenia wyborów w całym kraju [WIDEO]

Maria Mazurek
Sejm nie ma prawa stwierdzić drogą ustawy, że Polacy w całym kraju znów mają iść do urn.
Sejm nie ma prawa stwierdzić drogą ustawy, że Polacy w całym kraju znów mają iść do urn. fot. Andrzej Banaś
To, co dzieje się w polityce, pokazuje, że przed troską o Polskę jest wśród polityków troska o partię. Jeśli politycy chcą wykazać się troską, powinni pomyśleć o zwiększeniu środków na kolejne wybory - mówi prof. Andrzej Zoll.

Wybory powinny być powtórzone?
Prof. Andrzej Zoll: Nie widzę takiej konstytucyjnej możliwości. Sąd Okręgowy może zdecydować o powtórzeniu wyborów w konkretnym okręgu, ale na pewno Sejm nie ma prawa drogą ustawy stwierdzić, że Polacy w całym kraju mają znów iść do urn. To zresztą byłoby nie tylko niezgodne z prawem, ale i niezwykle niebezpieczne.

Czemu?
Proszę sobie wyobrazić, że rządząca partia przegrywa wybory, ale ma możliwość szybkiej zmiany w ustawie. To w komunizmie było tak, że władzy się nie oddawało.

Państwowa Komisja Wyborcza powinna ponieść konsekwencje za tę wyborczą kompromitację?
PKW czuwa nad wiarygodnością wyborów, a ta według mnie nie została podważona. Zaś za szwankujący system informatyczny nie odpowiada PKW, ale Krajowe Biuro Wyborcze. Jego szef, Kazimierz Czaplicki, podkreślał, że poczuwa się do odpowiedzialności, podając się do dymisji. Nawiasem mówiąc, to był niezwykle kompetentny człowiek, jego odejście uważam więc za stratę. Ale rozumiem, że w takiej sytuacji uznał to za jedyne wyjście.

WIDEO: Prof. Zoll: Nie ma podstaw do powtórzenia wyborów

Źródło: TVN24, X-News

Może nie tylko na jego dymisji powinno się skończyć? Może odejść powinni też ludzie odpowiedzialni za pion informatyczny?
Nie pracuję przy wyborach już od 20 lat, trudno mi więc powiedzieć, czy ktoś jeszcze za to odpowiadał. Jedno jest pewne - do tej sytuacji by nie doszło, gdyby firma, która miała opracować program informatyczny, była kompetentna. Jeśli do takiego przedsięwzięcia bierze się jedynego wykonawcę, który się zgłosił, to trudno się dziwić. A zgłosiła się tylko jedna firma, bo Krajowe Biuro Wyborcze dysponowało śmiesznie małymi pieniędzmi. Jeśli politycy chcą wykazać się troską, powinni pomyśleć o zwiększeniu środków na kolejne wybory, a nie postulować za ich powtórzeniem.

Zrobiła się kolejna polityczna afera z tych wyborów.
Jak to w Polsce. A ludzie są już tymi wiecznymi sporami polityków zmęczeni.

Nie mamy już chyba złudzeń, że rządzą nami mądrzy ludzie?
Ludzie, którzy nami rządzą, nie muszą być mądrzejsi od nas. Mają być kompetentni, przygotowani do swojej funkcji, mają mieć pewien rodzaj charyzmy, z którym się człowiek rodzi lub nie. Ale przede wszystkim mają patrzeć na dobro wspólne. To podstawowa sprawa. To, co dzieje się w polityce, pokazuje, że przed tą troską o Polskę jest wśród polityków troską o partię. To nie jest zarzut wobec konkretnego ugrupowania - nie znam ani jednej partii, w której by tak to nie wyglądało. Sam nigdy nie byłem w żadnej, ale od '89 roku miałem możliwość z bardzo bliska obserwować działania zmieniającej się władzy. Kiedy za rządów Buzka byłem przewodniczącym Rady Legislacyjnej, wielokrotnie było tak, że wpływał dobry projekt i władza to przyznawała. Ale stwierdzała: nie poprzemy, bo nie nasz.

Sądzi Pan, że kiedyś to się zmieni?
Na pewno nieprędko. Życie partyjne jest tak zabetonowane, że każdej nowej opcji politycznej będzie trudno cokolwiek zmienić, ten betonowy mur przeskoczyć. Choć udało się Palikotowi, a potem Korwin-Mikkemu. Zresztą, rosnącą siłę tego drugiego obserwuję z przerażeniem. Mimo że czuję do niego sympatię, bo to mój kolega z gimnazjum, dość bliski, często graliśmy w brydża. Jest świetnym felietonistą, potrzebnym twórcą karykatur politycznym. Ale dać mu władzę, to jak dać Andrzejowi Mleczce do zrobienia polichromię w kościele Mariackim.

Sądzę, że duża część wyborców Korwina wcale nie chce dla niego władzy. Traktują swój głos raczej jako formę manifestu.
Zgoda, ale to ryzykowna zabawa. Bo zaraz okaże się, że poparcie dla niego będzie tak duże, że ktoś będzie musiał stworzyć z nim koalicję i że zaraz wejdzie do rządu. Wystarczy, że robi z siebie pajaca w mediach i w Parlamencie Europejskim.

Myśli Pan, że nasz system prawny działa dobrze?
Nie działa dobrze. Przede wszystkim prawo jest niestabilne. Na przykład Kodeks karny, odkąd w '98 roku wszedł w życie, był nowelizowany już ponad 60 razy. Bez przerwy ktoś w nim grzebie, stara się niby poprawić, a naprawdę - psuje.

Kto psuje?
Głównie politycy. Niezły projekt, konsultowany przez rządowych specjalistów, zaopiniowany przez Radę Legislacyjną, na koniec trafia pod obrady Sejmu. A posłowie robią z niego jakąś hybrydę, wprowadzają swoje poprawki, niby efekt kompromisów. Mimo że przecież nie są specjalistami.

Ich uprawnienia powinny być mniejsze?
Tak. Posłowie uważają się za twórców prawa, a powinni być tylko organem to prawo uchwalającym. Głosując w Sejmie, nie kierują się tym, co ta regulacja zmieni, ale jak zmienią się ich słupki poparcia. Jak ludzie na to zareagują. To populizm prawniczy, który wdarł się nie tylko do Polski.

Niektórzy politycy twierdzą, że prawo w naszym kraju jest zbyt łagodne.
Nieprawda. W Polsce w więzieniach siedzi teraz blisko 80 tys. Polaków. Kolejne 60 kilka tysięcy na miejsce w więzieniu czeka. Mamy kolejkę 60 tys. ludzi, objętych prawomocnym wyrokiem, którzy czekają na swoją kolej by iść do więzienia! Absurd.

Zatem prawo jest zbyt surowe?
Jest niekonsekwentne. Ludzie dostają wyroki niewspółmierne do tego, co zrobili.

Mój wujek siedział w więzieniu za jazdę po pijanemu na rowerze. A był to rower typu składak.
Teraz na szczęście by już nie siedział. Ale wciąż tych skazanych na karę więzienia za drobne przewinienia jest zbyt dużo. Tymczasem w wielu przypadkach wystarczyłaby grzywna, dozór elektroniczny, prace społeczne.

Jaki jest najsłabszy element wymiaru sprawiedliwości?
Prokuratura. Ona nie może mieć takiej samej roli jak sąd. A właściwie taką ma. Nie ma nad śledczymi dostatecznej kontroli, prokurator wyższej instancji niewiele może zrobić wobec swojego kolegi po fachu.

Prokuratorzy bywają skorumpowani?
Jestem przekonany, że nie. Ani prokuratorzy, ani sędziowie. Jeśli takie przypadki się zdarzają, to są to absolutne wyjątki, które są wyjaśniane. Ale problem tkwi gdzie indziej. W opieszałości, stagnacji, w ciągnących się latami postępowaniach. Czy ktoś jeszcze pamięta na przykład, że wobec kilku byłych wiceprezydentów Krakowa wciąż toczy się proces karny? Już z sześć czy siedem lat. Wyobraża sobie pani, co oni przeżywają, przez tyle lat żyjąc w takim stresie?

To kwestia lenistwa sędziów czy złych narzędzi?
Nie mogę stwierdzić, czy lenistwa, ale nieodpowiedniego posługiwania się tymi narzędziami. Złego przygotowania sprawy. Przecież tak długie postępowanie zakrawa na łamanie podstawowych praw człowieka.

Ludzie też miesiącami czekają w aresztach.
W skrajnych przypadkach - nawet latami. Prokuratorzy często nadużywają tego narzędzia.

Co w prawie najbardziej denerwuje zwykłego człowieka?
Nadmiar przepisów. Z prawa budowlanego, rolnego, własnościowego itd. Po części wynikają one z zależności od Unii. Ale po części są tworzone dla bezpieczeństwa urzędników, żeby taki urzędnik, przy podejmowaniu decyzji, za takim przepisem mógł się bezpiecznie schować. I te przepisy w większym stopniu tworzone są po to, a w mniejszym - żeby dobrze się żyło. Dobrze, gdyby odwrócić proporcje. Palikot miał dobry pomysł z komisją "Przyjazne Państwo", która miała tropić takie sytuacje. Ale niewiele zrobił.

Coraz więcej Polaków twierdzi, że Kościół odgrywa za dużą rolę w państwie. A według Pana?
Konstytucja mówi o współdziałaniu państwa i Kościołów - podkreślam tę liczbę mnogą - i grup wyznaniowych. Oczywiście, państwo nie może kierować się przekonaniami religijnymi, ale mam wrażenie, że tę "świeckość państwa" niektórzy interpretują w niewłaściwy sposób. Bo nie da się zaprzeczyć, że Kościoły - w tym głównie Kościół katolicki, z racji największej liczby wyznawców - odgrywają ogromną rolę w życiu społecznym. I tej roli nie powinno się przekreślać czy negować. Jest pewne pole, pole działania na rzecz dobra wspólnego, na którym państwa i Kościoły się spotykają. I spotykać się powinny. Natomiast pewne problemy niepotrzebnie rozpatrujemy w kategoriach wierzący-niewierzący.

Na przykład?
Kwestię ochrony życia. Panuje pogląd, że niewierzący domaga się prawa do aborcji, a wierzący - przeciwnie. Tymczasem ochrona życia to nie tyle problem religijny, co antropologiczny.

Pytanie, co jest tym życiem.
No właśnie. I nad tym powinniśmy usiąść i wspólnie, bez emocji, się zastanowić. Ja uważam, że zarodek jest formą życia. Współtworzyłem zresztą projekt, który dopuszcza metodę zapłodnienia in vitro, ale nie zezwala na powstanie tzw. "zapasowych zarodków" i w konsekwencji - pozbawianie tego zarodku życia.

Pan się przeprowadził ostatnio pod miasto. Nie tęskni Pan za Krakowem?
Zawsze będę czuł sentyment do tego miasta. Ale na wsi mi dobrze. Cisza, spokój, jak jest ładna pogoda, to widać Tatry.

Ufundował Pan stypendia dla młodzieży z gminy.
To nie do końca tak. Dostałem Nagrodę im. Jerzmanowskich, przyznawaną przez PAU. 100 tys. zł. Pomyślałem, że Jerzmanowscy chcieli wspierać młodych ludzi, więc nagroda nie do końca mi się należy. Przekazałem ją Stowarzyszeniu Mieszkańców Gminy Mogilany, by przez kilka lat te pieniądze wypłacali na stypendia dla młodych ludzi, którzy tych pieniędzy rzeczywiście potrzebują.

**Prawybory „Gazety Krakowskiej”. Dogrywka. Głosuj w drugiej turze!

Wybieraj prezydentów, burmistrzów i wójtów.
Prawybory „GK”. Dogrywka w najpopularniejszych miastach i miejscowościach:
Kraków | Tarnów | Nowy Sącz | Piwniczna | Mogilany | Zakopane | Wolbrom**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska