Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kruczek: Stoch nadal głodny sukcesów, skoczkowie gotowi do ataku [WIDEO]

Przemysław Franczak
Łukasz Kruczek
Łukasz Kruczek fot. Andrzej Banaś
- Kamil Stoch nadal jest głodny sukcesów - mówi Łukasz Kruczek, trener kadry w skokach narciarskich. Kamil Stoch, Piotr Żyła, Jan Ziobro, Bartłomiej Kłusek, Maciej Kot, Dawid Kubacki i Stefan Hula - to ich zobaczymy w dzisiejszych kwalifikacjach (godz. 18) do niedzielnego konkursu PŚ w Klingenthal. Jutro zawody drużynowe.

Wszyscy powtarzają: po sukcesach Kamila Stocha już nic nie musicie.
My nigdy nie musieliśmy. Zawsze była wolna wola. Tym razem też nie robimy żadnych zmian, jeśli chodzi o podejście i nastawienie do rywalizacji. Myślę, że sukcesy zawodników z poprzednich sezonów potwierdziły, że cierpliwość, wytrwałość i wiara w to, co się robi przynoszą efekty. Także teraz nic się nie zmienia.

Inaczej prowadzi się reprezentację, w której jest dwukrotny mistrz olimpijski?
Dokładnie tak samo. Zresztą ten mistrz olimpijski zmienił się najmniej na przestrzeni tych paru miesięcy, które upłynęły od igrzysk w Soczi. To jest cały czas zawodnik z wielkim apetytem na sukcesy.

Ze świadomością, że już sporo osiągnął, będzie mu o to łatwiej, czy trudniej?
Tak samo trudno. Żaden zawodnik nie ma łatwo. Na sprawę trzeba spojrzeć tak: z jednej strony to jest praca zespołowa, z drugiej - na samym końcu, tam na górze, zawodnik zostaje sam. Obojętnie, o kim mówimy. To nie są roboty. Nieważne, ile masz wygranych konkursów na koncie, mierzysz się z tym samym. Przerabiał to Adam Małysz, Thomas Morgenstern, Gregor Schlierenzauer i inni. Jest jeszcze jedna kwestia: co roku pojawiają się jakieś zmiany w przepisach. Nawet te drobne korekty sprawiają, że trzeba się przystosować, nie wiadomo, jak szybko coś zadziała. Na początku więc wszyscy zaczynają z tego samego poziomu.

Są chyba jednak różnice: macie coraz większe doświadczenie, sprawdzone metody, które doprowadziły was do sukcesów.
No tak, o to jesteśmy bogatsi. Doświadczenie to jest taki element, którego ani trener, ani zawodnik nie jest w stanie wyćwiczyć. To trzeba przeżyć. Myślę, że ta dodatkowa wiedza, którą zdobywaliśmy w ostatnich sezonach, na pewno będzie pomocna. To jednak nie może nas usypiać. Skoki nie stoją w miejscu. Cały czas trzeba próbować, sprawdzać, starać się wyprzedzać innych.

Wojna technologiczna trwa?
Cały czas. To jest bitwa, która nie ma końca.

To ma związek z kolejnymi zmianami w sprzęcie, które wprowadziła Międzynarodowa Federacja Narciarska? Przecież one są w sumie niewielkie.
Każda sprzętowa zmiana wprowadzana przez FIS jest katalizatorem poszukiwań nowych rozwiązań. W momencie kiedy stawiany jest jakiś zakaz, to zaczyna ruch się w innym kierunku. Ale jak tylko następuje jakieś rozluźnienie przepisów, to wszyscy atakują. Czujność to podstawa.

Mamy tajną broń na ten sezon?
Zawsze mamy, ale jak sama nazwa wskazuje jest ona tajna [śmiech].

W Soczi to było zmodyfikowane wiązanie i sam Pan potem żartował, że chyba bardziej niż na długość skoków zadziałało to na psychikę rywali.
Bo to jest element wojny psychologicznej, która trwa między drużynami, między zawodnikami. Od tego nie uciekniemy. Czasami to jest ciekawe, czasem denerwujące. To zależy po której stronie jesteś, czy jesteś atakującym czy broniącym.

Jaki byłby wymarzony początek sezonu?
Spokojny. Taki, żeby nie trzeba było go zaczynać od nerwowych ruchów. Wiadomo, wszystko jest do poukładania, już niejeden raz pokazaliśmy przecież, że potrafimy wychodzić z trudnych sytuacji. Wolałbym jednak, żeby takie kryzysowe momenty nas ominęły. Wolę, kiedy problemy znajdujemy sobie sami, szukając dziury w całym. Chciałbym więc zacząć normalnie, bez wstrząsów. Potem w trakcie sezonu stawka rośnie i lepiej być cały czas pół kroku przed innymi niż ich gonić.

Fajerwerki na starcie nie są wskazane?
Takie początki też są fajne. W zeszłym roku chcieliśmy zacząć spokojnie, a była niespodzianka i wygrana Krzyśka Bieguna. Natomiast teraz nie musi być aż tak, ale trzeba być wśród tych, którzy się liczą.

A potem?
Cele na ten sezon są jasne. Chciałbym, żebyśmy zdobyli w sumie więcej punktów w klasyfikacji indywidualnej Pucharu Świata niż w poprzednim sezonie i walczyli o medale na mistrzostwach świata w Falun.

Faworyci sezonu?
Z moich obserwacji wynika, że jest około dwunastu zawodników, którzy mogą się liczyć. W tej grupie są Kamil Stoch, Piotrek Żyła, Słoweńcy z braćmi Prevcami, Austriak Schlierenzauer, Niemcy Freund i Freitag, Czech Koudelka, wmieszają się też Norwegowie. Myślę, że warto zwrócić uwagę na 18-letniego Słoweńca Anze Laniska. On może być takim trochę czarnym koniem.

My też mamy coraz więcej młodych-zdolnych. Pan, jako trener kadry A, koordynuje pracę trzech reprezentacji, w sumie jest w nich 18 skoczków. System działa?
Na razie na 40 procent tego, jak naprawdę może działać. Są jeszcze ogromne rezerwy. To wszystko nadal sięga za płytko. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że nie jest to coś, co można zmienić i udoskonalić w ciągu roku. Jest taka teoria, że aby osiągnąć klasę światową w jakiejś dziedzinie, potrzebne jest 10 tysięcy godzin ćwiczeń. Z tym systemem jest podobnie. Potrzeba dekady, żebyśmy mogli powiedzieć, że mamy naprawdę dobrze działający mechanizm. Na razie rozwijamy się, uczymy na błędach. No i są jeszcze kwestie techniczne. Ciągle brakuje nam choćby w kraju skoczni ze sztucznymi torami lodowymi. Dajmy sobie jednak trochę czasu i będzie naprawdę dobrze.

WIDEO: Kruczek powołał kadrę na PŚ w skokach. Tajner: Oczekiwania są duże

Źródło: Foto Olimpik, X-news

***

Zajęcie dla krawca
Co się zmienia? W kalendarzu PŚ pojawiło się nowa lokalizacja. W grudniu skoczkowie będą rywalizować w rosyjskim Niżnym Tagile, zawody odbędą się też na przebudowanych mamucich skoczniach w Kulm i Planicy. Poza tym parę jest parę nowinek sprzętowych. Zmieniły się kaski, kombinezony mogą być szersze w obwodzie o centymetr w porównaniu do poprzedniego sezonu. - To ma znaczenie bardziej dla krawca - uśmiecha się Stoch.

- W ostatnich latach staraliśmy się podejmować takie kroki, by aerodynamika nie była ważniejsza od kwestii sportowych, przygotowania fizycznego - wyjaśnia Walter Hofer, dyrektor PŚ. - Poszliśmy jednak trochę za daleko, zawodnicy nie czuli się już komfortowo w swoich węższych kombinezonach. Teraz mamy większą tolerancję i to jest chyba złoty środek.

Od tego sezonu FIS wprowadził też możliwość startowania w ochraniającym kręgosłup "żółwiku". Polacy nie będą z niego korzystać.
Od sezonu 2016/17 na 5 lat prawa do transmisji PŚ w narciarstwie klasycznym i alpejskim uzyskała na wyłączność stacja Eurosport.

**Prawybory „Gazety Krakowskiej”. Dogrywka. Głosuj w drugiej turze!

Wybieraj prezydentów, burmistrzów i wójtów.
Prawybory „GK”. Dogrywka w najpopularniejszych miastach i miejscowościach:
Kraków | Tarnów | Nowy Sącz | Piwniczna | Mogilany | Zakopane | Wolbrom**

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska