Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maleńczuk: Nie mam złudzeń, że tworzę jakieś dzieło epokowe

Paweł Gzyl
Maciej Maleńczuk miał przed laty miano "barda Krakowa". Dziś jeden z najbardziej awangardowych i kontrowersyjnych  artystów
Maciej Maleńczuk miał przed laty miano "barda Krakowa". Dziś jeden z najbardziej awangardowych i kontrowersyjnych artystów Piotr Król
Przeprowadzka z Krakowa do Jodłowej wyciszyła Macieja Maleńczuka na chwilę. Porzuca dansingowe przeboje i wraca z kontrowersyjną płytą "Tęczowa swasta".

W pierwszej połowie lat 80. działał w Krakowie legendarny już dziś zespół Düpą. Pamiętasz jego koncerty?
Jasne! Ja się wychowałem na Piotrze Marku! Tam zaczynało się od "wypier... z sali!", a wszyscy cieszyli się, że wreszcie ktoś normalny jest na scenie.

Wydaje mi się, że przejąłeś od Piotra tę swoją skłonność do prowokacji.
Tak, żebyś wiedział. Gram wyprzedane koncerty, bilety są po stówie. W rezultacie przychodzą ci, których stać na bilet za sto złotych - i dobrze, jeśli fanów jest pomiędzy nimi chociaż jedna piąta. Bo fanów nie stać. Przychodzi więc krawaciarnia. Przychodzą ludzie, których z przyjemnością obrażam.

I oni to uwielbiają.
Niech się cieszą, że na nich drinków nie wylewam - bo czasem przyjdzie pan dyrektor, siądzie w pierwszym rzędzie z rozkraczonymi nogami, wywalonym brzuchem, rękami założonymi na piersi i ewidentnie ma w dupie mnie, mój zespół i moją muzykę. Przyszedł, bo go na to stać i żona kazała. A ta kobita obok niego uprawia taniec na siedząco. Przychodzą też starsze panie, którym się wydaje, że powinny się mną zaopiekować. Taką publiczność łatwo sprowokować, łatwo obrazić, więc robię to z radością już w pierwszych słowach.

Ale chyba masz tego trochę dosyć?
Faktycznie, dla popularności zrobiłem bardzo dużo. Klezmerzyliśmy siedem lat i w pewnym momencie zacząłem to serdecznie nienawidzić. Przećwiczyłem zespół przez wszystkie gatunki, oprócz operetki. Country grali chętnie, covery również z ochotą, bo to dla nich środowisko naturalne, ale kiedy powiedziałem, że robimy materiał autorski, musiałem na nich czekać prawie rok.

Jak ich przekonałeś do swoich piosenek?
W końcu przyjechali do mnie na jedną sesję, potem drugą - i płyta powstała. Dzięki temu poprawiły się nastroje w zespole i ja też zacząłem ich bardziej lubić. Natomiast z tekstami bujałem się dwa lata. Chciałem znowu zrobić coś ambitnego, ponurego, opisującego nasze ciemne strony. Jak w piosence Maanamu: "Życie bogate, pełne sekretów, w szarym człowieku".

Czym się tym razem inspirowałeś?
Ubzdurałem sobie, że wezmę się za to samo, za co biorą się tabloidy. Przecież ja bym ku*** nie wymyślił, że ktoś może trzymać dziecko w zamrażarce. Wiem, że Nick Cave robił podobne rzeczy, pracując nad "Murder Ballads". Poszedł do australijskich archiwów i trochę w nich posiedział. A polskie archiwa, kto wie, może nawet są lepsze od australijskich (śmiech). To jest fascynujące, czyste zło. Satanizm, o którym czasem mówię, jest przy tym wszystkim jak dobry, wesoły diabełek, grzejący sobie nogi przy kominku i raz na jakiś czas pozwalający sobie na niewinną psotę.

Ale zdajesz sobie sprawę, że tabloidowe tematy mają krótki żywot?
Nie mam złudzeń, że tworzę jakieś dzieło epokowe, typu "Sen o Warszawie". Chociaż mógłbym mieć nadzieję, że na przykład "Tango kosa" stanie się czymś takim, bo małolat zabijający ojca to archetyp. Taka sytuacja miała miejsce ze dwa lata temu. Ojciec był policjantem. Chłopak ostrzył ten nóż, długo się przygotowywał, wziął starego na spacer i tak strzelił, że gość padł od jednego ciosu. Młody miał raptem jedenaście lat, więc poszedł do poprawczaka i pewnie siódemaka posiedzi. Niejeden młody człowiek, którego ojciec bije, kombinuje, jak go tu dziabnąć, ale tak, żeby już nie oddał...

Ale kto załapie, że "Prorok" nawiązuje do afery Ireneusza Sekuły?
To prawda. "Proroka" na koncertach rzeczywiście zapowiadam, przypominając tę śmieszną sytuację, czyli nieudane samobójstwo prokuratora wojskowego podczas konferencji prasowej. Bo to było śmieszne, obnażało bałagan w polskim wojsku. Nie lubię wojska. Uważam, że to błazeńska instytucja. Te wszystkie pióra, które sobie wtykają, te wszystkie w tył i w prawo zwroty - przypomina mi to zabawy przedszkolaków.

W "Cygańskiej duszy" pojawia się Stefan - jedna z najbarwniejszych postaci krakowskiego półświatka lat 80.
Kiedy raz na jakiś czas widzę grupę Cyganów, wypełnia mnie dziwna chęć, żeby założyć czerwoną opaskę, kolczyk i pojechać razem z nimi. Olać tę cywilizację i grać z nimi, pić z nimi, kraść z nimi. Stefana chętnie wspominam, te czasy już nie wrócą. Kiedy mnie ogarnęła tęsknota, napisałem tę piosenkę.

A co to za szalona impreza, którą opisujesz w innym kawałku, w "Totalnym dymie"?
To cała prawda o męskiej przyjaźni. W dorosłym życiu, kiedy ma się już żony i domy, nie można się zbyt często spotykać z kumplami, więc to wszystko się jeszcze bardziej kumuluje. Aż eksploduje. Jak już pijemy, musimy się napier..., to jest pewne. Nietrzeźwi szukamy jazzu, jak za dawnych lat. No i poszliśmy kiedyś z Mietkiem na Vandermarka do Alchemii. Nie sposób głośniej siorbnąć, bo zagłuszysz zespół. O rozmowie nie ma w ogóle mowy. A z Mietkiem tak w milczeniu siedzieć się nie da. Wszyscy smyrają te instrumenty, ekspres do kawy zagłusza perkusistę, a my gadamy. W końcu zaczęli nas uciszać: "Pss, Pss...". Mietek się wściekł: "To ma być jazz!? Jazz to hałas, jazz to ma być awantura! Napierdalać w te instrumenty!" Pojawiła się ochrona. "Co tu robi ochrona?! Kur..., ja wiem lepiej!". W końcu przyszedł właściciel Alchemii, ale Mietek się nie przejął i też kazał mu wyp.... (śmiech). Zawsze tak się kończą te nasze spotkania.

Niedawno w Krakowie gościł Roman Polański. To jest temat na piosenkę. Jaką masz opinię na ten temat?
Przecież to było już tyle lat temu, i za obopólną zgodą. Nikt też nie bierze pod uwagę tego, że to była przecież epoka hipisów. Każdy wtedy sypiał z każdym i nikt się nie zastanawiał, czy to jest pedofilia, czy może sodomia, bo właśnie o to chodzi, że teraz można wszystko. W każdym tak zwanym przyzwoitym domu co tydzień odbywała się orgia. Kiedy przyszedłem do hipisów, wyobrażałem sobie właśnie tę wolną miłość, wspólne zażywanie narkotyków, wspólny seks, ale w Polsce hipizm zderzył się z katolicyzmem (śmiech).

Czyli Polański powinien uniknąć kary?
Całkiem możliwe, że w nagonce na Polańskiego chodzi o jego sztukę, która często jest trudna i brudna. Prawdziwy Polak katolik nie powinien na taką sztukę dać zgody, rolka z takim filmem powinna zostać spalona.

Nie przesadzasz?
Gdyby chodziło o człowieka, który zrobił ileś filmów o papieżu, na pewno by go broniono, usłyszelibyśmy, że Kościół to zbiór grzeszników. W ten sposób zamykany jest temat każdego skandalu pedofilskiego wśród księży. Ale że chodzi o Polańskiego, którego sztuka zawsze była dekadencka, to nikt nie bierze pod uwagę jego dorobku, jego dalszego życia, tego że nie okazał się przecież pedofilem - tylko wychodzą naprawiacze, tacy jak Zawisza czy Giertych, i grzmią! Wtedy się wkurzam.

Lubisz wsadzać kij w mrowisko...
Polski katolik ma w sobie ten moralny pion, tę naturalną uczciwość i zasady, których sam nie przestrzega, ale za to chętnie ocenia innych. Polacy ostatnio bardzo chętnie się obrażają i bardzo szybko ogarnia ich święte oburzenie. Kiedyś tego nie było. Staliśmy się bardziej papiescy od papieża.

Cieszysz się, kiedy ludzi wkurzają Twoje piosenki i wypowiedzi?
Nie ukrywam, że znajduję w tym jakąś przyjemność. Na moim ramieniu siada wtedy taki mały diabełek-chochlik i namawia: "Jeszcze, jeszcze, patrz jak bierze!" (śmiech).

Krytykujesz wojsko, policję, Kościół - a z tego, co wiem, w Twoim zespole też panuje dyscyplina i hierarchia.
Żebyś wiedział. Demokracja w sztuce nie istnieje, sprawdza się tylko monarchia oświecona. Słucham, co ludzie do mnie mówią, ale jak się na coś uprę, to nie ma bola. Muszę to mieć.

To do czego zmusiłeś swój zespół?
Na przykład do chodzenia w garniturach. Wydawało im się, że ich osobowość najlepiej określą bambosze z misiem. Były też próby wyjścia na scenę w piżamie. Co nie byłoby najgorszym pomysłem, ale miałem wrażenie, że to nie są żarty.

Na "Tęczowej swaście" grasz w sumie jak za czasów Homo Twist.
Tak, ale nie z tymi ludźmi. Zresztą ja już chyba nie chcę grać ciężkiej muzyki, niech sobie Behemoth ją gra. Czym ja mam z nimi konkurować? Mam założyć jeszcze większe buty? Poza tym mam 53 lata. Umówmy się - ostre, ponure, grube granie przystoi ludziom do czterdziestki. Nie chcę być jak jakiś Saxon, wyliniałym leszczem, z przodu łysym, z tyłu długowłosym, grającym ciężką muzykę (śmiech). Przyznaję jednak, że czasem mnie ciągnie do takiego pier... Zakładasz grube struny, odkręcasz wzmacniacz - to wszystko bardzo fajne.

To dlaczego tego po prostu nie zrobisz?
Bo później sprzedajesz pięć tysięcy płyt, a na to już sobie nie mogę pozwolić. Zresztą, trudno jest zmusić otyłego klezmera, żeby powiesił sobie gitarę na wysokości jaj i zaczął grać metal.

W efekcie wesołe melodie niosą przerażające teksty.
Najzwyczajniej w świecie pozwoliłem komponować zespołowi. I fajnie to wyszło, jestem z tego zadowolony. W muzyce cygańskiej jest podobnie. Wesołe melodie, grane w żwawym tempie, opisują jakieś straszliwe dramaty, na przykład śmierć matki. W country też tak jest. Durowa melodia, a tu ktoś znowu ginie, zatłuczony łopatą. To chyba w ogóle cecha każdej muzyki ludowej. No, ale do jakich innych dźwięków ja miałbym śpiewać o gwałceniu dzieci? I kto by to wytrzymał?

Myślisz, że Twoja obecna publiczność zniesie takie piosenki?
Znoszą. My już to gramy. Wiesz, jak ktoś przełyka żabę, dobrze to słychać. Ale nie do wszystkich to od razu dociera, bo to ciężkie umysły (śmiech). Chociaż przychodzą też i tacy, do których dociera, jest trochę bananowej młodzieży. Wciąż jestem dla nich inspiracją, bo jestem odważny.

Kiedy ostatnio rozmawialiśmy obiecywałeś, że zaczniesz grać jazz. No i co?
A żebyś wiedział! Kiedyś uwolnię się od Psychodancingu i w ogóle od piosenki - po to, żeby robić jazz. Gram na saksofonie już od siedmiu lat, od kiedy przeprowadziłem się do Jodłowej. Tak na poważnie to może od pięciu... Dzisiaj liczę każdy dzień spędzony poza domem, bo osiągnąłem już pewną biegłość i stracę ją, jeśli nie będę ćwiczył. Powinienem już zacząć występować przed publicznością, nawet za darmo. Tak, poważnie myślę o tym.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska