Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najwyższy i najniższy. Rekordowa przyjaźń

Jerzy Filipiuk
Spotkali się w Londynie i od razu polubili. Obaj są wyjątkowi, dużo przeszli. Obaj są NAJ na świecie.

Jeden został gigantem, drugi nie urósł wiele. Mieli wiele problemów w życiu, ale dziś są szczęśliwi.

- Choć jestem wysoki, a on niski, mamy podobne problemy - powiedział mierzący aż 251 cm wzrostu Turek Sultan Kosen, gdy kilka dni temu w Londynie spotkał się z liczącym zaledwie 54,6 cm Nepalczykiem Chandrą Bahadurem Dangim. Najwyższy i najniższy człowiek świata byli gośćmi organizacji Guinness World Records.

Ich życie - odmienne - to zarazem podobna historia ludzi traktowanych, jako wybryk natury, często drwinami i wyzwiskami. Te kłopoty potęgowane były kłopotami ze zdrowiem - zwłaszcza w przypadku gigantycznego Turka - i tak prozaicznymi, wydawałoby się, ale bardzo uciążliwymi problemami jak brak odpowiednich ubrań, rękawic (dłonie Kosena mierzą 27,5 cm!) i butów (długość stóp Kosena - 36,5 cm!).

A jednak obaj niedawno znaleźli swoje miejsce na ziemi. Sami przyznają, że wreszcie czują się szczęśliwi. Pierwszy znalazł żonę, a drugi sposób na życie.

Uratowała go operacja
Sultan Kosen urodził się 19 grudnia 1982 roku w miejscowości Mardin w Turcji. Jako kilkulatek nie wyróżniał się wzrostem wśród rówieśników. Intensywnie rosnąć zaczął w wieku 10 lat.

Okazało się, że w jego przysadce mózgowej pojawił się guz, co powodowało produkowanie dużej ilości hormonu wzrostu. Nie pomogły wysiłki tureckich i zagranicznych lekarzy. Efektów nie przyniosły przyjmowanie leków, radioterapia oraz trzy operacje chirurgiczne usunięcia guza, który trudno było usunąć. Turek rósł i rósł. Gdy miał 27 lat, mierzył 246 cm, a dwa lata później aż 251 cm.

Akromegalia, czyli nadmierny wzrost ciała, przysparza mu nie tylko problemów z chodzeniem, ale i z krążeniem krwi. Spowodowała deformację kości, osłabienie mięśni, kłopoty ze stawami. Dziś porusza się o kulach. Jedynym ratunkiem dla niego - bo groziła mu przedwczesna śmierć - była udana operacja. Przeszedł ją w sierpniu 2010 roku na Uniwersytecie Virginia Health System w Charlottesville w USA. Guz zniszczono za pomocą promieniowania gamma.

Lekarze utrzymywali, że po operacji organy pacjenta mogą się zmniejszyć, ale kości - nie, dlatego Kosen nie mógł zmaleć. Przestał jednak rosnąć. Jego "licznik" zatrzymał się na 251 cm.

Marzył o... żonie
Turek lubi słuchać muzyki, grać na komputerze, oglądać filmy. Ogromny wzrost ułatwia mu wykonywanie wielu czynności. Żartowno, że może dostrzec każdego z dużej odległości, bez problemu wymienić żarówki i zasłony swojej mamy...

Ale mieszkającemu z rodzicami (pomaga im na farmie), trzema braćmi i siostrą Kosenowi przez wiele lat nie było do śmiechu. Cierpiał z powodu swego gigantyzmu. Nie tylko ze względu na zdrowotne komplikacje. I nawet nie dlatego, że nie mógł skończyć szkoły, wsiąść do normalnego samochodu. Najbardziej doskwierał mu brak żony.

- Trudno mi było spotkać się z dziewczynami, bo myślę, że one się mnie boją. Teraz, gdy jestem sławny, na pewno poznam wiele ciekawych osób. Będę jeździć po świecie i może spotkam miłość mojego życia - mówił niedawno.

I spotkał. Zakochał się w mierzącej "tylko" 175 cm Merve Dibo, która mieszkała w syryjskiej miejscowości Al-Hasaki. Na randki 21-latka przyjeżdżała do niego do jego rodzinnego miasta, położonego przy granicy z Syrią.

Tam też pobrali się w październiku 2013 roku po zaledwie dwóch miesiącach znajomości. Wśród 1500 weselnych gości byli ówczesny prezydent Turcji Abdullah Gul i obecny (a wtedy premier) Recep Tayyip Erdogan.

Pan młody marzy, by mieć dwójkę dzieci.

- Wszyscy powtarzali mi, abym za niego nie wychodziła, bo jest taki wysoki. Ja jednak powtarzałam im, że zakochałam się w jego sercu, a nie w jego wzroście. Poślubiłam miłość mojego życia - cieszyła się panna młoda.

Ten malutki
Chandra Bahadur Dangi przyszedł na świat 30 listopada 1939 roku w Kalimati w Nepalu. Mieszka w górskiej wiosce Rhimkholi, w której jest około 200 domostw. Jej mieszkańcy nie mają telewizji - Dangi nie wiedział nawet, że w jego kraju znajduje się najwyższy szczyt świata Mount Everest.

Dangi był siódmym dzieckiem w biednej rodzinie. Jego rodzice zmarli, gdy liczył kilkanaście lat. Ma pięciu braci - trzech z nich mierzy poniżej 120 cm - i dwie siostry. Teraz mieszka z najmłodszym bratem i jego rodziną.

Sam nie założył rodziny. Twierdzi, że ze względu na jego wzrost kobiety nim pogardzały, dlatego zerkał na nie "tylko z daleka". Teraz już nie ma ochoty na żeniaczkę.

Całe swe życie spędził w wiosce. Pomagał przy pilnowaniu krów i wołów, wykonywał podkładki pod talerze i specjalne paski na głowę, których mieszkańcy wioski używają do przenoszenia towarów.

Jego rodzina nie wiedziała, co robić, gdy przestał rosnąć (tylko głowę ma normalnych rozmiarów). Podejrzewa się, że cierpi na pierwotną karłowatość, która ma podłoże genetyczne. Waży 14,5 kg.

Nie widział lekarza
Pierwszy raz do stolicy swego kraju, Katmandu, Dangi udał się w lutym 2012 roku. Miał 73 lata i pierwszy raz w życiu leciał samolotem. Stało się tak za sprawą kupca handlującego drewnem, który przyjechał do jego wioski. To on powiadomił media o tym, że spotkał tak malutkiego człowieka.

To odmieniło życie Dangiego. W Katmandu został oficjalnie zmierzony. Pomiarów dokonali redaktor naczelny Księgi Rekordów Guinnessa Craig Glenday i doktor Rashil Pradhan. Wynik był jednoznaczny - Nepalczyk ma 54,6 cm wzrostu. To oznacza, że jest najniższym obecnie mieszkańcem świata.

Dangi cieszy się dobrym zdrowiem. Zapewnia, że do czasu oficjalnego zmierzenia go nigdy nie był badany przez lekarza ani nie zażywał lekarstw. W Katmandu zbadano mikrusa i nie stwierdzono u niego poważniejszych problemów zdrowotnych, nie licząc bardzo krzywych nóg.

Stał się sławny
Dangi bardzo się ucieszył z wizyty w Katmandu, z uznania jego rekordu. - Jestem bardzo szczęśliwy. Myślę, że teraz moja sytuacja się poprawi. Mam nadzieję, że będę sławny. Chcę podróżować i rozsławiać swój kraj - mówił. Jego marzenia zaczęły się spełniać. Stał się sławny. Wkrótce po tym, jak został rekordzistą, poleciał do Sydney. Malutki człowiek poznawał wielki świat. I był nim zachwycony. W stolicy Wielkiej Brytanii spotkał się z Kosenem. - Spotkanie Sultana to coś wyjątkowego - nie krył radości.

- Gdy patrzę w jego oczy, widzę że to dobry człowiek - zrewanżował mu się komplementem prawie pięć razy wyższy kumpel z Turcji.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska