Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siostra Chmielewska: twarda zakonnica z zasadami

Krzysztof Ziemiec
Siostra Małgorzata Chmielewska ze swoim podopiecznym Arturem w domu w Zochcinie koło Ostrowca Świętokrzyskiego
Siostra Małgorzata Chmielewska ze swoim podopiecznym Arturem w domu w Zochcinie koło Ostrowca Świętokrzyskiego PIOTR MAŁECKI/VIVA/NAPO/FORUM
Małgorzata Chmielewska nie jest typową "siostrzyczką"; jej język i sposób bycia bywa cięty i dosadny. Gdy trzeba, potrafi zakląć. Zdarza się, że wyleje nawet na kogoś, kogo ceni, kubeł zimnej wody. Prowadzi domy dla bezdomnych, skrzywdzonych, chorych, ubogich. Poniżej fragmenty książki "Warto być do brym" Krzysztofa Ziemca wydanej nakładem krakowskiego Wydawnictwa M.

Zakonnica, a mimo to... matka, a nawet babcia, kilkorga dzieci. Jak to możliwe?

Dzięki adopcji. Ponieważ jest przeciwniczką metody in vitro. Ostro mówi: "Chcesz mieć dziecko - adoptuj!". Jest zdania, że nie powinno się realizować marzeń kosztem życia innych. Jako szefowa Fundacji Domy Wspólnoty Chleb Życia, szczęście i Boga odnajduje w codziennej pracy z biednymi, odrzuconymi, bezdomnymi, chorymi. Stara się przywracać im godność i wiarę w siebie. Głęboko wierzy w sens i powodzenie tego, co robi. Siostra to człowiek instytucja.

Jej droga tym bardziej zaskakuje, że w dzieciństwie rodzice nie dbali zbytnio o wychowanie religijne. Tak naprawdę w stronę Kościoła zwróciła się dopiero po ukończeniu biologii na Uniwersytecie Warszawskim. Wtedy po raz pierwszy dopadła ją myśl: a może by tak wstąpić do zakonu?

Pracowała jako katechetka z niewidomymi dziećmi oraz w duszpasterstwie osób niewidomych. Organizowała pomoc dla uwięzionych kobiet.

W 1990 roku wstąpiła do Wspólnoty Chleb Życia, śluby wieczyste złożyła osiem lat później. Obecnie prowadzi domy dla bezdomnych, chorych i samotnych matek oraz noclegownie dla kobiet i mężczyzn. Zajmuje się nie tylko doraźną pomocą ludziom zepchniętym na margines, ale także edukacją dzieci wiejskich. Ostatnim hitem siostry Małgorzaty jest sklep internetowy "Skarby Prababuni", w którym można kupić przetwory i drobiazgi wykonane przez jej podopiecznych. Dzięki sklepowi bezdomni mają pracę, która przywraca im poczucie godności.

Skarby siosty
Skarbyprababuni.pl to trzy manufaktury: spiżarnia, szwalnia i stolarnia. Każda z nich daje pracę osobom, które normalnie z wielu powodów nie miałyby szans na jej znalezienie. "By biedacy mogli żyć, muszą zarobić na bardziej zamożnych. A by bogaci to kupili, muszą dostać najlepszą jakość" - mówi.

Siostra Małgorzata jest też jedną z liderek w Kościele, jeśli chodzi o wykorzystanie nowych technologii. Ma dobrze zaprojektowaną stronę internetową, jest na Facebooku, prowadzi blog, w którym opisuje codzienne zmagania. Do komputera siada dopiero nocą, gdy wszyscy śpią i jest mniej obowiązkow do ogarnięcia.

Mieszczuch może zadać sobie pytanie, jaki był sens, by dziewczyna z dobrego i bogatego domu wpakowała się w coś takiego. Na głębokiej i głuchej prowincji, gdzie drogi nie wskazuje nawet GPS, zamieszkać wraz z grupą bezdomnych. W Zochcinie koło Ostrowca Świętokrzyskiego - to właśnie tam się spotykamy.

Przed laty, kiedy to już działały ich domy w Warszawie, jedna z jej współpracownic ze Wspólnoty odziedziczyła niewielki spadek. Starczył na kupno kawałka ziemi z małą drewnianą chałupką. Nie było wody, nie było niczego.

Teraz jest kilka ciasno ustawionych domków, z drewnianą kapliczką na kilkadziesiąt osób, do której w niedzielę przychodzą na mszę świętą nawet ludzie ze wsi.

Miejsce dla każdego
Chleb Życia to wspólnota założona w 1976 roku we Francji jako owoc nawrócenia młodego małżeństwa Pascala i Marie-Annick Pingault. "Charyzmatem Wspólnoty - mówi siostra - jest życie z ubogimi i torowanie im drogi do spotkania z Jezusem.
Ludzie, którzy do nich przychodzą, są na marginesie społecznym. Alkoholicy, prostytutki, narkomani, bezdomni, dzieci ulicy, chorzy, nosiciele HIV. Zgłaszają się również ludzie kalecy, a także bite, sponiewierane i wyrzucone z domu matki w ciąży lub z małymi dziećmi. Wiele z nich ma założone w sądach sprawy rozwodowe.

Właściwie we Wspólnocie jest miejsce dla każdego. Trzeba tylko zaakceptować pobyt ze Wspólnotą i żyć jej ideami.
Nie jest to klasyczne zgromadzenie kościelne. Która standardowa matka przełożona wychowuje dziecko?

Chleb Życia składa się z osób, które wybierają życie konsekrowane w celibacie. Ale nie tylko, przyjmowane są również rodziny. Wszyscy żyją tu wraz z ludźmi ubogimi.

Dlaczego to robi? Dlaczego wybrała mieszkanie z bezdomnymi, samotnymi, chorymi? Padają dwie odpowiedzi. Pierwsza - bo inni tego nie robią, a zaraz po niej druga - bo zna Ewangelię.

Chleb Życia to nie jest kolejne centrum pomocy dla ubogich prowadzone przez organizację charytatywną. To dom, w którym się wspólnie i skromnie żyje: je, śpi i modli. Mogą oni w nim otrzymać pomoc medyczną i socjalną, ponieważ niektórzy trafiają tam po kilkuletnim pobycie w kanałach lub życiu w warunkach dworcowych. Są brudni i schorowani. Tacy z reguły trafiają tu na krótko. Pobyt to dla nich zaledwie kilka tygodni, w czasie których mogą się umyć, przebrać, wyspać w czystej pościeli, nabrać sił, a potem… znów wrócić na "stare śmieci". Po prostu muszą tam wrócić. Nic ich nie powstrzyma.

U siostry najlepiej
Politycy składają obietnice, ale zazwyczaj przed wyborami, kiedy jest na to koniunktura. Dlatego Dom Wspólnoty w Zochcinie jest prawdziwym gospodarstwem, gdzie hoduje się świnie, owce, krowy, kury. Dumą siostry jest uruchomiona niedawno przetwórnia owoców i warzyw. Produkty okazały się sukcesem, dwa z nich - ser jabłkowy i jarzębina na miodzie - zostały zarejestrowane jako wyroby tradycyjne. W przetwórni wyrabia się marmolady, dżemy, sosy, ogórki, buraczki.

W manufakturce pracują także osoby z okolicznych wsi, gdzie pracy jest jak na lekarstwo. Nawet oni dzięki siostrze dostali szansę na normalne życie. "U siostry jest najlepiej, bo naprawdę zajmuje się ludźmi" - mówią.

Siostra uśmiecha się, słysząc to, ale chwilę potem oburza się, że w Polsce od lat nie było sensownej polityki społecznej. "Wszystko to działania doraźne". Krytykuje zarówno utrzymywanie zasiłków dla bezrobotnych, jak i propozycje wprowadzenia zachodnich przepisów, by w ośrodkach ludzie mogli w dwuosobowych pokojach przebywać trzy miesiące… To nie przystaje do naszej rzeczywistości.

Codzienność
"W sobotę siadł piec centralnego ogrzewania w Nagorzycach, tradycyjnie w weekend. Zimny wychów tam mają. Pan od pieca dzisiaj zreperował. Nic nie wziął, dziękujemy".

"Prace porządkowe pełną parą. Tak pełną, że obudziłam się bez pięknej wierzby tureckiej i krzaka czarnego bzu. Wierzba miała kilka uschniętych gałęzi. Teraz nie ma wcale. Wierzby. Sprawca cudem uniknął wrzucenia do sadzawki z krokodylami. Taką mam zamiar zrobić dla tych, którzy niszczą to, co sadziliśmy przez lata. A krzak rósł sobie długo i już nie rośnie. Niestety".

Krytykuje leniwych robotników, urzędników i polityków.

Nie ma "przebacz"
Zasady pobytu są klarowne: żadnego alkoholu i agresji. Kto narusza regulamin - wylatuje. Bywa, że musi mu w tym pomóc policja lub straż miejska. Ale to układ partnerski, druga strona akceptuje przecież reguły w momencie wejścia do domu. Wyrzucenie to oczywiście ostateczność. A jednak, pomimo umowy, zdarzają się złe rzeczy. Ktoś przychodzi po pomoc, otrzymuje ją, a potem próbuje wprowadzać więzienne obyczaje, terroryzuje innych lub najzwyczajniej okrada.
W wypowiedziach wielu osób, które przewinęły się przez domy Wspólnoty, można usłyszeć żal, że zostały przez siostrę zbyt brutalnie potraktowane. Ona zaś ich nie chce oceniać, ale mówi, że zasady są święte. Szczególnie w Zochcinie, gdzie alkoholizm w okolicznych wsiach jest normą, mieszkańcy ośrodka mogą być dla innych przykładem. W domu bowiem nikt nie ma prawa pić!

Bieda
Siostra: "W Polsce żyje cała rzesza ludzi, którzy nie mają na chleb czy opał. Brakuje na ubranie i dojazd do szkoły. O opłaceniu lekarza lub o ciepłym posiłku nawet nie wspomnę". Siostra dowodzi, że pomoc społeczna w ogromnej większości ogranicza się do wydawania skromnych zasiłków. Dlatego ci ludzie żyją w biedzie.

Kolejne oblicze biedy odsłania, zdaniem siostry Małgorzaty, coraz większa grupa młodych ludzi ze wsi i małych miasteczek, którzy nie mają szans na usamodzielnienie się. Nie mają szans na pracę, która pozwoliłaby wynająć mieszkanie. Nie mogą liczyć na kredyt. A często zmuszeni są do brania "chwilówek", które ich dobijają.

Bieda wiąże się z bezrobociem. Piszą zrozpaczone matki z miejscowości, w których nie ma pracy. Czasem udaje im się dorobić sezonowo. Gospodarstwo jest zbyt małe, by dało zarobić, i pętla się zaciska. Powiększa się dystans między rozwijającymi się miastami a prowincją.

Ale nie mniej ważna jest dobra polityka socjalna, umożliwiająca zapracowanie własnymi rękoma na życie w godnych warunkach. Winne biedy jest prawo - to siostra powtarza od lat... i od lat niewiele się tu zmienia. Ogromna ilość żywności czy leków bezpowrotnie się marnuje. W Warszawie biurokracja związana z wydawaniem unijnego wsparcia przez banki żywności wymaga na przykład obliczenia, ile ryżu, kaszy czy makaronu zjadł danego dnia bezdomny. Domagano się nawet, aby każdy bezdomny - a w schronisku było około 90 chorych - podpisał, że zjadł. W efekcie jedynie 20 procent pomocy faktycznie trafia do potrzebujących, reszta zostaje skonsumowana po drodze, przez ludzi, którzy żyją z obsługi działalności charytatywnej.

Mama i babcia
"Jeżeli wybrałam takie życie, znaczy to, że świadomie z pewnych rzeczy zrezygnowałam. Macierzyństwo można realizować na milion sposobów. Wypełniać je można w każdym miejscu, gdzie nas Pan Bóg postawi. Ksiądz może być ojcem duchowym".
Ona też stała się matką, adoptując kilkoro dzieci. Nie chciała, aby trafiły do domu dziecka. Przez to miała podwójnie dużo obowiązków. Z jednej strony dzieci, z drugiej biedni porzuceni ludzie potrzebujący pomocy. Było trudno.

Czy nie byłoby łatwiej, gdyby zrzuciła habit? Tak, o to też nieraz była pytana. Takiej pokusy nie miała nigdy. Żartobliwie dodaje, że "to całkiem wygodny mundurek".

Dlaczego to robi?
"Może dlatego, że inni tego nie robią? Jestem osobą wierzącą i wierzę, że w każdym człowieku żyje Chrystus. A w człowieku poniżonym, niemającym dostępu do edukacji, bezdomnym, chorym, starym, cierpiącym Chrystus cierpi i dlatego trzeba przywrócić takiemu człowiekowi godność" - wyjaśnia.
Przy czym zaznacza, że pomaganie innym, bycie dobrym, angażowanie się w wolontariat nie musi wiązać się z wiarą w Boga. Ateista też spełnia się w tej roli. Bo jak mówi: "Oprócz motywacji, jaką może być naśladowanie Chrystusa, jest nią także solidarność międzyludzka."

Młodzi
Nie krytykuje młodych za niewielkie chęci do włączania się w dzieło pomocy innym. Krytykuje raczej dorosłych za to, że nie potrafią umiejętnie wykorzystać ich energii i kreatywności. I nie tłumaczą im świata. Nie rozmawiają z nimi.

Siostra obserwuje, że młodzi są ostrożni, nie chcą rezygnować z rzeczy, które uważają za oczywiste i konieczne do życia, jak telefon czy chodzenie na siłownię. Zbyt często odkładają "na jutro" podjęcie ważnych życiowych decyzji.

Tymczasem jak mówi siostra Małgorzata, "życia nie można przeżyć, mając ciągle wszystkie możliwości. W którymś momencie z tej bogatej oferty, jaką niesie świat, trzeba coś wybrać. Nie można rozmieniać się na drobne".

***
Warto być dobrym Książka Krzysztofa Ziemca przeczy przekonaniu, że wokół nas jest coraz mniej osób skłonnych do poświęceń, że Polacy zamykają się w swoich czterech ścianach, że staliśmy się narodem egoistów.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska