Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miała do domu tylko 300 metrów. Wsiadła do auta i spotkała śmierć

Paweł Szeliga
Policjant zabił moją ukochaną siostrę! Kara nie jest współmierna do winy...
Policjant zabił moją ukochaną siostrę! Kara nie jest współmierna do winy... Paweł Szeliga
Policjant pił piwo, a potem zaprosił znajomą na przejażdżkę. Auto dachowało, ona zginęła. Dostał dwa lata w zawieszeniu. Bliscy zmarłej twierdzą, że to rażąco niski wyrok za jej śmierć.

Samotny krzyż we wsi Puste Pole na Słowacji przypomina o tragedii, która rozegrała się tam w nocy 11 listopada 2010 r. Z pędzącego renaulta megane wypadła 24-letnia Anna Trojan. Zginęła na miejscu kilkadziesiąt kilometrów od domu, choć gdy wychodziła z firmowej imprezy miała do pokonania zaledwie 300 metrów.

- Od czterech lat ani mama, ani ja i brat nie mieliśmy odwagi uklęknąć przed tym krzyżem - mówi siostra 24-latki Agnieszka Długosz. - Ten ciężar bierze na siebie tata, który w każdą kolejną rocznicę tej tragedii zapala znicz w Pustym Polu.

Anna Trojan z Muszyny nie należała do dziewczyn lubiących się zabawić. Po pracy w sklepie w centrum miasteczka wracała do domu. Pomagała rodzicom, wyręczała siostrę w opiece nad dziećmi, gdy ta była zajęta budową domu. Nie wiadomo, jak to się stało, że w listopadową noc, po firmowej imprezie, dała się namówić na przejażdżkę. Znajomy jej przyjaciółki, 39-letni wówczas policjant Krzysztof M. zaproponował, że weźmie je na wycieczkę. Wsiadł za kierownicę, mimo że, jak później zeznał, wypił jedno czy dwa piwa. W aucie miło grała muzyka, na zewnątrz była mgła, siąpił deszcz. Jechał ponad 100 km na godzinę, gdy na łuku renault wypadł z drogi, kilkakrotnie dachował i zatrzymał się na pobliskiej łące. Anna Trojan zginęła na miejscu w wyniku rozległych obrażeń mózgu i kręgosłupa.

Kierowca ze złamanymi rękami trafił do szpitala w Preszowie, jego druga pasażerka wyszła z wypadku z ogólnymi potłuczeniami. Policjant poszedł na L4, a po nabyciu praw emerytalnych odszedł z policji. 27 maja 2013 r. gorlicki sąd skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Orzekł też zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów na cztery lata. Bliscy Anny Trojan uznali ten wyrok za rażąco łagodny i złożyli apelację.

- Pijany policjant wsiada za kierownicę, pędzi ponad sto kilometrów na godzinę podczas fatalnej pogody, w terenie którego nie zna i przez swoją brawurę doprowadza do wypadku - wylicza Agnieszka Długosz. - Trudno się pogodzić z tak niskim wyrokiem. Przecież zginął człowiek. Dziewczyna, która miała przed sobą całe życie - dodaje zrozpaczona.

Rodzina 24-latki liczyła, że w drugiej instancji wyrok będzie surowszy. Tymczasem w listopadzie 2013 r. Sąd Okręgowy w Nowym Sączu utrzymał w mocy wyrok gorlickiego sądu. Orzeczenie jest prawomocne i nie można się od niego odwołać.
Tadeusz Cebo, prokurator rejonowy w Gorlicach wyjaśnia, że w trakcie procesu pojawiły się wątpliwości co do stężenia alkoholu we krwi kierowcy.

Słowacki biegły dr Anton Gavela obliczył, że jeśli cztery godziny po wypadku zawartość alkoholu w organizmie kierowcy wynosiła 0,21 promila, to w chwili zdarzenia musiał mieć co najmniej 0,66 promila. Polscy biegli już takiej pewności nie mieli. - Nie byli w stanie w sposób jednoznaczny stwierdzić, że zawartość alkoholu przekraczała pół promila - podkreśla Tadeusz Cebo. - W takiej sytuacji wszelkie niedające się usunąć wątpliwości rozstrzygane są na korzyść oskarżonego.

Krzysztof M. został więc skazany nie za spowodowanie wypadku po pijanemu lecz wykroczenie. Fakt spożywania alkoholu był okolicznością obciążającą, ale nie wpływał na zmianę kwalifikacji czynu. Na korzyść sprawcy przemawiało i to, że się przyznał, przeprosił bliskich 24-latki i cieszy się nieposzlakowaną opinią. "Wyrażam skruchę, że tak się stało. Bardzo mi żal rodziny pani Trojan, ja też to mocno przeżyłem" - stwierdził podczas przesłuchania.

- Może mama w szoku mu przebaczyła, bo po tragedii nie słyszała, co się do niej mówi - stwierdza Agnieszka Długosz. - Na pewno nie pogodziła się z wyrokiem i tym, co się stało w tamtą przeklętą listopadową noc.

Sędzia Bogdan Kijak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Nowym Sączu:

- Nie ma automatyzmu w wydawaniu wyroków za spowodowanie wypadków ze skutkiem śmiertelnym. Dotyczy to także zdarzeń z udziałem kierowców, którzy spożywali alkohol zanim wsiedli za kierownicę, choć panuje błędne przekonanie, że są zawsze skazywani na kary bezwględne pozbawienia wolności. Tymczasem każdy wypadek jest badany indywidualnie, bo też inne są okoliczności każdego z takich tragicznych zdarzeń. Często też zapadają wyroki z warunkowym zawieszeniem wykonania kary. Sprawę dogłębnie zbadał i ocenił sąd okręgowy, który uznał, że wyrok sądu pierwszej instancji jest słuszny.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska