Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie dobrodziejstwo samorządności

biskup Tadeusz Pieronek
Andrzej Banaś
Zapewne 16 listopada 2014 roku przyniesie radość blisko 50 tys. polskich obywateli, którzy zostaną wybrani do rad gminnych, powiatowych i do sejmików wojewódzkich. Będziemy mieć prawie 47 tys. radnych i 2,5 tys. wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

Tej radości będzie jednak towarzyszył smutek i rozczarowanie tych, którzy kandydowali i nie zostali wybrani, oraz tych, którzy będąc już radnymi, wójtami, burmistrzami i prezydentami miast, stracili swoje stanowiska.

Samorządy terytorialne zbliżone do ich obecnej wersji sięgają swoimi korzeniami czasów rewolucji francuskiej, a w wolnej Polsce czasów po zaborach. Konstytucja marcowa z 1921 r. wprowadziła trzy szczeble samorządu: gminy miejskie i wiejskie, powiaty i województwa. System ten rozwijał się, był modyfikowany, ale przetrwał aż do wybuchu II wojny światowej. Podstawę samorządności stanowią: wolność, demokracja, zasada pomocniczości, partycypacji i odpowiedzialności obywatelskiej, stąd nie należy się dziwić, że podczas okupacji niemieckiej i w czasach opresji komunistycznej nie można było o niej nawet marzyć. Dopiero po obaleniu władzy ludowej, w 1990 r. samorząd terytorialny został w Polsce przywrócony, a wybory samorządowe odbywają się co 4 lata i są demokratyczne.

Jeżeli są to wybory demokratyczne, to znaczy, że w wyborach obowiązuje zasada większości, czyli wygrywa ten, kto zgromadził największą liczbę głosów. O wyborach demokratycznych mówi się jako o pięcioprzymiotnikowych, czyli zachowujących zasady: bezpośredniości, powszechności, równości, proporcjonalności i tajności. Bezpośredniość oznacza, że głosujemy osobiście, bez pośredników. Powszechność - nie wolno wykluczać żadnej grupy społecznej od możliwości wyboru władzy. Równość - każdy wyborca ma taką samą liczbę głosów o tej samej wadze. Proporcjonalność - każda partia zyskuje mandaty proporcjonalnie do uzyskanego poparcia wyborców, po przekroczeniu progu wyborczego.

Po co nam samorządność? Bo chcemy być gospodarzami na własnym podwórku. Tych podwórek jest wiele i są one różne. Oprócz spraw wspólnych dla wszystkich szczebli samorządu, jak zadbanie o bezpieczeństwo, podstawowe potrzeby wspólnoty gminnej, powiatowej czy wojewódzkiej, jak dostęp do wody, prądu, dbałość o drogi, szkolnictwo, zdrowie ludzkie i mnóstwo innych spraw, każdy samorząd stoi przed problemami typowo lokalnymi, które rozeznaje i wie najlepiej, jak je rozwiązać. To jest stosowanie w praktyce zasady pomocniczości. Polega ona na prostym rozumowaniu, że spraw, które może załatwić gmina, nie należy przekazywać do powiatu, a tych, z którymi potrafi się uporać powiat, nie należy odsyłać do województwa, a tym bardziej do rządu.

Samorządzić to brać swoje sprawy we własne ręce i tak je prowadzić, by wynikało z tego wspólne dobro, przede wszystkim tych obywateli, którzy tworzą gminę, powiat czy województwo. Dobro gminy, powiatu czy województwa nie może stać w sprzeczności z dobrem wspólnym Rzeczypospolitej, ale zawsze powinno je wzbogacać. Jak to zrobić, by tak było?
Rzecz wydaje się prosta. Do rad samorządowych należy wybrać te osoby, które są gotowe pracować dla wspólnego dobra, nawet poświęcając czasem interes osobisty. Jeśli kandydujący do samorządu terytorialnego robi to tylko dla swojej korzyści materialnej, czy dla zaspokojenia swoich ambicji, nie jest godny wyboru. Ale cóż?

Mamy kampanię wyborczą, która kojarzy się przede wszystkim z obietnicami. Nie wszyscy obiecują bez pokrycia. Są tacy, którzy robią to szczerze i są gotowi zrezygnować z życia prywatnego, poświęcić się pracy dla innych, ale przecież także i dla siebie. Istnieje kategoria społeczników, ludzi nastawionych na dobro drugich. Trzeba ich znaleźć, promować, zachęcać, by podjęli ten trudny wysiłek pracy dla dobra wspólnego.

Niestety ci, którzy mogliby wiele zrobić, wzbraniają się wejść w grono samorządowców, bo nie wierzą, że w dzisiejszej sytuacji politycznej można cokolwiek zmienić.

Takie stanowisko jest zachowawcze. Cierpimy, bo niczego nie da się zmienić. Taka postawa nie zasługuje na pochwałę, ale jest zrozumiała: ci, którzy by się nadawali, nie dysponują siłą ekonomiczną, która mogłaby przeciwstawić się gangsterstwu, przekupstwu, protekcjonizmowi, partyjności i wielu innym grzechom dzisiejszego społeczeństwa, z nazwy demokratycznego, z faktów mafijnego i żerującego na naiwności społeczeństwa, przy czym ta naiwność wywodzi się w dużej mierze z propagandy środków społecznego (?), raczej może masowego przekazu.

Byłoby dobrze, gdyby społeczeństwo w nadchodzących wyborach samorządowych postawiło na ludzi prawych i gotowych działać na korzyść tych, którzy ich wybrali.

**Weź udział w prawyborach samorządowych "Gazety Krakowskiej":

Wybierz radnych Krakowa! | Wybierz prezydentów, burmistrzów i wójtów.
Wybierz prezydentów i burmistrzów w najpopularniejszych miastach:
Kraków | Tarnów | Nowy Sącz | Chrzanów | Brzesko | Zakopane**

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wielkie dobrodziejstwo samorządności - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska