Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lasota: Komunikacja w Krakowie przestaje wystarczać mieszkańcom

Piotr Rąpalski
Dr Marek Lasota, kandydat z Olkusza na prezydenta Krakowa.
Dr Marek Lasota, kandydat z Olkusza na prezydenta Krakowa. fot. Andrzej Banaś
Kandydat na prezydenta prawicowej koalicji zapewnia, że ma wizję miasta, ale nie rzuca obietnicami na wiatr. Twierdzi, że zna Kraków, choć pochodzi z Olkusza. Podatków jednak u nas nie płaci. Jeszcze...

Jest Pan tak "niezależny od PiS jak była PRL od Sowietów"? - słowa z bloga Jacka Majchrowskiego.
Chociaż pan Majchrowski był działaczem PZPR, a ja należałem do antykomunistycznej opozycji, to w tej sprawie się zgadzam: PRL był uzależniony od Sowietów.

Podpisał Pan deklarację PiS, pachnie "lojalką".
Deklaracja to dokument programowy, którego założeniem jest przekonanie, że samorząd musi działać na rzecz tworzenia nowych miejsc pracy, a także wyraża sprzeciw wobec prywatyzacji szpitali i likwidacji szkół. Ja się z takim programem dla Krakowa zgadzam i dlatego złożyłem swój podpis. Namawiam również samorządowców PO do poparcia takiego programu, bo to otworzy możliwość współpracy w radzie miasta. Samorząd, jeśli ma działać sprawnie, to podziały polityczne, choć są istotne, powinny mieć znaczenie drugorzędne. Najważniejsza jest kompetencja, uczciwość i pewność, że wszyscy razem działają na rzecz Krakowa i jego mieszkańców.

Już wiadomo, ilu wiceprezydentów wytypuje Panu Kaczyński, Gowin i Ziobro?
Na razie zdradziłem tylko, że powołam wiceprezydenta od spraw Nowej Huty, który zajmie się m.in. zagospodarowaniem terenów wokół kombinatu o największym potencjale inwestycyjnym. Pozostałych współpracowników wraz z zakresem ich kompetencji przedstawię we właściwym czasie.

Czy faktycznie było tak, że gdy koledzy z PO szukali kandydata, Pan milczał o tym, że chce startować?
Nie myślałem o kandydowaniu, a wręcz przeciwnie, zastanawiałem się nad odejściem z polityki, bo w PO dla ludzi o konserwatywnych poglądach trudno już znaleźć miejsce. Nie byłem członkiem PO, ale z niepokojem obserwowałem ewolucję Platformy w stronę bezideowej partii władzy. W takim właśnie momencie otrzymałem propozycje startu w wyborach na prezydenta. Możliwość odegrania pozytywnej roli w procesie łączenia się różnych środowisk miała zasadnicze znaczenie dla podjęcia przeze mnie decyzji o kandydowaniu.

Ale mówi Pan, że już od dawna chciał zmienić Kraków. Nie chciał Pan robić tego z PO?
Nie należę do ludzi, którzy krzyczą z oddali: "Oto jestem, weźcie mnie, bo jestem jedynym który się nadaje". Do kandydowania przekonały mnie argumenty kilku osób, że mogę być dobrym prezydentem Krakowa i potrafię odnieść sukces w kampanii, ale wcześniej stoczyłem heroiczną walkę z największym przeciwnikiem, czyli z samym sobą. Poważnie zastanawiałem się, czy wystartować w tych wyborach. I cóż, Pan Bóg nie lubi tchórzy, stawia przede mną wyzwanie, więc się go podjąłem. Kiedy ogłosiłem publicznie moją decyzję, wiele osób zadzwoniło do mnie z głosami poparcia. Wcześniej nie zastanawiałem się nad tym, czy chcę być prezydentem Krakowa, tylko chodząc po mieście widziałem, że wiele spraw trzeba zrobić inaczej. Od 40 lat jestem związany z Krakowem.

Gdy ustalał Pan warunki startu z Kaczyńskim, wiedział Pan, że trzeba podpisać deklarację PiS?
Otrzymałem zapewnienie o poparciu i jednocześnie o całkowitej autonomii w doborze współpracowników i kształtowaniu nowej polityki miejskiej. Mam nadzieję, że mój start pomoże połączyć kilka do tej pory zwaśnionych środowisk krakowskiej sceny politycznej. Chcę przerzucać mosty nad przepaścią między PO a PiS w sprawach zwykłych mieszkańców Krakowa. Celem tej kampanii powinno być wypracowanie lepszej wizji miasta.

Którędy Pan jeździ z rodzimego Olkusza do Krakowa i jak często?
W Olkuszu spędzam tylko weekendy, o ile nie mam żadnych zajęć w Krakowie. Przejeżdżam przez rondo Ofiar Katynia, ul. Bronowicką,Kazimierza Wielkiego, czasem Jasnogórską.

Rondo Ofiar Katynia? Sukces prezydenta, co tu zmieniać? A "Czas na zmiany" to Pana hasło.
Ależ tam robi się korek, i na Conrada, i na Opolskiej...

Ale wierzy Pan, że krakowianie zagłosują na człowieka z Olkusza?
Na co dzień mieszkam w centrum Krakowa. Z kolei wielu krakowian wybiera mieszkanie poza miastem i ucieka na przedmieścia. Dla niektórych dojazd z dalekich północnych przedmieść do pracy w Krakowie to codzienna podróż prawie jak z Olkusza. Mogę być dobrym prezydentem krakowian z Krakowa i krakowian, którzy tylko tutaj pracują.

Jeździ Pan tramwajami? Nowoczesne, co tu zmieniać?
Komunikacja w Krakowie przestaje wystarczać mieszkańcom. Dlatego radykalnie spada liczba użytkowników transportu zbiorowego, niestety na rzecz przejazdów prywatnymi autami. Dzieje się tak, ponieważ szybki tramwaj ładnie się nazywa, ale nie jest szybki, bo na trasie ma skrzyżowania, remonty torowisk i dróg. Ciągle całe dzielnice pozostają słabo skomunikowane z centrum miasta, jak np. Biały Prądnik. Czy pan jechał ostatnio autobusem na lotnisko w Balicach? Tak ważny kierunek, a zajmuje to aż półtorej godziny.

Miasto planuje budowę linii tramwajowych. Myśli się o metrze. Powstaje kolej aglomeracyjna.
Każde miasto ma problemy komunikacyjne, ale odpowiedzią w Krakowie nie może być: planuje się, myśli się... Brakuje komunikacji łączącej dzielnice, np. kolejowej obwodnicy, a torowiska są gotowe pod taką inwestycję i leżą odłogiem. Można to wykorzystać, zmodernizować je i dobudować w niektórych miejscach tylko kilkaset metrów torów. Wtedy kolej nie będzie się tylko krzyżować w Krakowie, ale również łączyć jego części. Spełniłaby też po części funkcje metra.

Jest Pan za budową metra?
Krakowianie wypowiedzieli się za jego budową w referendum. I decyzja mieszkańców musi być dla władz wiążąca. Teraz należy przygotować precyzyjny projekt inżynierski i przedstawić go ludziom. Ten projekt będzie poddany szerokim konsultacjom społecznym, żeby w dialogu władz z mieszkańcami i wykonawcą rozstrzygnąć przebieg, połączenia z siecią tramwajową itd. Wtedy okaże się, ile metra będzie pod, a ile nad ziemią i wreszcie uda się precyzyjnie ustalić koszty.

Dobrze Pan zaczął, odejście z PO, kandydat szerokiej koalicji. Później mówił o złu w Krakowie, że biurowce puste i zjadł zupę w Nowej Hucie. Mało konkretów.
Każda kampania ma swoją strategię. Im bliżej wyborów, tym więcej szczegółów przedstawiam podczas debat z kontrkandydatami. Do tego dochodzą konferencje programowe, na których przedstawię mój program rządzenia.

Prezydent kończy z wielkimi inwestycjami. Zapowiada poprawianie komfortu życia.
Ja rzucam hasło policentryzmu, do którego Kraków ma idealne predyspozycje. Stare Miasto przyjmuje gości, turystów, ale to powoduje, że mieszkańcy tracą te obszary. W tym nie ma nic złego, ale trzeba dać krakowianom coś w zamian, tworzyć rynki, place, skwery w innych dzielnicach. Trzeba je atrakcyjnie zagospodarować, wspólnie z mieszkańcami. Trzeba także zadbać o zieleń. To też pomoże w walce ze smogiem, w której oczywista jest likwidacja niskiej emisji z pieców, ale to za mało. Skoro remontujemy ulice i place, wykorzystajmy je pod zieleń. Tego brakuje, bo place zbyt pochopnie się betonuje. Jeśli miasto nie potrafi sprzedać działki przy Karmelickiej, gdzie teraz funkcjonuje tymczasowy parking, to zróbmy tam park, jak postulują mieszkańcy i grupa radnych z Dzielnicy I.

Mówi Pan, że biurowce stoją puste, a Kraków to przecież centrum outsourcingu. Wie Pan, ile mamy powierzchni biurowej, ilu ludzi pracuje w biurowcach?
Puste biurowce to figura retoryczna. Rzecz w tym, że centrale wielkich firm uciekają z Krakowa. A przecież mamy blisko autostradę, lotnisko, otoczenie kulturowe, rekreacyjne. Dlaczego te firmy się z nami żegnają? Nowe powierzchnie biurowe powstają, ale mogą być siedzibami międzynarodowych koncernów. Z pracą w wyspecjalizowanych, innowacyjnych zawodach, branży wysokich technologii, a nie tylko w księgowości. Pracy dla absolwentów krakowskich uczelni brakuje. Wielu kończy jako kelnerzy albo starając się przeżyć od stażu do stażu. Wielu ucieka do Warszawy.

Ciągle nie podaje Pan konkretów.
Konkret to polityka proinwestycyjna prowadzona od lat we Wrocławiu, oparta na zwolnieniach podatkowych i będąca wyrazem aktywnej polityki w tej dziedzinie. Do Krakowa trafiają inwestorzy pomimo braku aktywności władz miasta, a nie dzięki ich staraniom.

Mówi Pan, że nie zamknie żadnej szkoły, nie sprywatyzuje szpitali. Ile mamy szkół i uczniów?
Mamy niż demograficzny i wiceprezydent do spraw edukacji mówi, że szkoły stoją puste. Wpada na pomysł ich likwidacji. Czym to skutkuje? Nauczyciele tracą prace, a dzieci łączone są w klasy po 30-40 osób. Budynki i tak stoją puste, a dzieci mają dalej do szkoły w innym miejscu. Mamy pozorne oszczędności, za to wielkie koszty społeczne. Czy naprawdę w interesie miasta jest zaoszczędzenie kilku milionów? Rodzice wolą ze swoich podatków ponosić większe koszty, w zamian za wyższą jakość edukacji.

Inni kandydaci mówią o konkretach. Jacek Majchrowski podaje, kiedy na Zakrzówku powstanie park, Gibała - ile milionów pozyska z Unii. Pan konkretów nie obiecuje.
Jestem głęboko przekonany, że dla mieszkańców w czasie kampanii wyborczej ważniejsze, bo bardziej wiarygodne, jest zaoferowanie pewnej wizji miasta i jego rozwoju, niż składanie pustych obietnic.

Co jeszcze Pan planuje?
Wspomnę o drobnej rzeczy, która wydaje się mało poważna, ale będzie mieć wpływ na czystość w mieście. Wybiegi dla psów i "toalety dla czworonogów". Dziś trzeba ludzi przyzwyczajać, by zbierali po zwierzętach wiadomo co. Wielu się tego wstydzi. A można wykorzystać 2 mkw. pod taką toaletę i problem dla właściciela psa i służb miejskich z głowy.

Prezydent Majchrowski ma największy problem z załatwieniem w Warszawie pieniędzy na inwestycje? Jak będzie z Panem?
Dobrze się składa, że ze względu na solidarnościowy rodowód mam przyjaciół w PiS i PO. Nie będę miał skrupułów, żeby lobbować na rzecz Krakowa u posłów SLD i innych partii. Bez względu na to, kto będzie za rok tworzył rząd, nie będę miał żadnych problemów by dobijać się o sprawy krakowskie u premiera i ministrów. Będę wyrywał z gardeł przyjaciół i wrogów miliony dla miasta.

A gdzie Pan płaci podatki?
Będę przykładem sukcesu akcji "Kraków - tu płacę podatki", bo do tej pory żyłem i pracowałem w Krakowie, ale nie płaciłem tutaj podatków.

Dr Marek Lasota. Kandydat na prezydenta Krakowa koalicji partii prawicowych PiS, Solidarnej Polski i Polski Razem. Urodził się w 1960 r. w Olkuszu. W 1984 ukończył polonistykę na UJ. Później uzyskał tytuł doktora historii. Działacz NSZZ "Solidarność". W latach 1988-1990 uczył języka polskiego w Zespole Szkół nr 1 w Krakowie. W latach 1990-1991 i 1993-1995 nauczyciel polskiego w LO nr 1 w Olkuszu. W 1991 został posłem z listy Porozumienia Obywatelskiego Centrum. Później członek Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. W latach 1995-1996 pracował w strukturach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, 1996-2000 - dyrektor Katolickiego Liceum w Dąbrowie Górniczej. Od 2000 pracownik krakowskiego oddziału IPN, od 2007 - dyrektor tej placówki. W latach 2002-2011 radny sejmiku województwa małopolskiego z ramienia PO. Obecnie niezależny.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska