Niech nasze ręce będą zawsze umyte

Zbliża się dzień Wszystkich Świętych, o czym - gdyby ktoś nie pamiętał - przypomną mu fury zniczy, z dnia na dzień piętrzące się coraz wyraźniej w sklepach, usłużnie wystawione na sprzedaż. W kalendarzu jest mnóstwo specjalnych dni, o których albo sami pamiętamy, albo inni nie pozwolą nam zapomnieć. Jedne są mocno wryte w obyczaje i terminy, jak Dzień Matki, Dzień Dziecka czy Dzień Kobiet, inne mogą nas zaskoczyć swoistą chwiejnością, jak na przykład Dzień Zwycięstwa, który niedawno jeszcze wypadał w Polsce 9 maja, a teraz już wypada obchodzić go tylko 8 maja - bo tak ma w zwyczaju nasz aktualny wieczysty sojusznik NATO.

14 października był Dzień Nauczyciela, 16 października był Dzień Papieski. A czy ktoś zwrócił uwagę na to, jaki dzień był 15 października? Przypuszczam, że mało kto wie, iż był to dzień, który powinniśmy święcić codziennie - Światowy Dzień Mycia Rąk.
Prawda, że nazwa ta i w ogóle taka tematyka wygląda dosyć niepoważnie, a w kontekście innych wielkich dni i rocznic może nawet wzbudzać odruchową niechęć lub złość, bo nowoczesne kalendarze, zwłaszcza internetowe, pełne są budzących zdziwienie nazw i okoliczności, jak choćby wypadający jutro Światowy Dzień Menopauzy i Andropauzy.

Niczego andropauzie nie ujmując (ani menopauzie), zwróćmy jednak uwagę, że mycie rąk jest czynnością tyleż pierwszorzędnie ważną, co niedocenianą. Mycie rąk jest obowiązkiem, z którego wywiązywać się powinni bez wyjątku wszyscy: bogaci i biedni, starzy i młodzi, kobiety i mężczyźni, homo i hetero, katolicy, schizmatycy i Żydzi. Mycie rąk mogłoby być znakomitą, uniwersalną płaszczyzną porozumienia. Przykładowo: gdybyśmy w nadchodzących wyborach zdołali wystawić ogólnopolski Komitet Zwolenników Mycia Rąk, to stworzylibyśmy taką pakę, że nawet gdyby Tusk razem z Kaczyńskim zrobili wreszcie ten swój POPiS, to chyba nie mogliby nam podskoczyć.

Niestety, zwolennicy mycia rąk nie tylko nie wygrywają, ale wręcz muszą walczyć o przetrwanie. Wykazują to niezbicie wyniki badań. Co drugi Polak wychodzący z toalety nie myje rąk. Polki są o wiele porządniejsze, ale i tak co czwarta toaletę opuszcza bez zbędnej fatygi dla wody i mydła. Właściwie to straszne. Nie myjemy rąk przed jedzeniem, nie myjemy po powrocie do domu, a tymczasem poręcze w tramwajach, klamki przy drzwiach czy uchwyty sklepowych koszyków są tak brudne, że wzięte pod mikroskop mogłyby przyprawić nas nie tylko o wirusową infekcję, ale nawet o atak serca - ze strachu.
Lekarze podkreślają, że mycie rąk jest tanią i skuteczną szczepionką antywirusową. I nie chodzi tylko o zabezpieczenie przed banalną grypką czy groźnym wirusowym zapaleniem wątroby typu A. Nawet epidemia przerażającej eboli swoje pierwotne źródło miała przecież w nieumytych rękach jakiegoś myśliwego oprawiającego upolowane zwierzę.

W wypadku eboli oczywiście mleko się już rozlało. Teraz nie wystarczy zwyczajne mycie rąk, prościutka higiena. Teraz potrzebne są kosmiczne kombinezony ochronne, kontrole na lotniskach, a kto wie, co będzie za kilka dni - może jakieś kordony sanitarne i kwarantanny? Trwa wyścig z czasem i prace nad szczepionką.

Na eboli jednak (miejmy nadzieję) świat się nie kończy. Jutro też będzie dzień - andropauzy i menopauzy - a w piątek za tydzień Światowy Dzień Walki z Otyłością. Codziennie jednak, w każdy dzień, ważny i nieważny, będzie trzeba się trzymać poręczy w autobusie, nosić sklepowy koszyk i podawać sobie ręce na powitanie. I choć wiemy, że nie każdy człowiek może się poszczycić czystymi rękami, to jednak każdy, tak zwyczajnie, bez metafor, może mieć ręce umyte.

Myjmy zatem ręce, bo to słuszne, zdrowe i pożyteczne. A wszystkim czającym się na klamkach owsikom, rotawirusom i glistom ludzkim swoimi umytymi rękami pokażmy zamaszysty gest Kozakiewicza.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!