Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak pani biolog muzyków chowała

Marta Paluch
Anna Zabierowska
Anna Zabierowska fot. Ministerstwo Kultury
Jej nazwisko zna większość muzyków z Małopolski. Anna Zabierowska 43 lata przepracowała w szkole muzycznej w Krakowie, 30 lat nią kierowała. Wciąż można ją tu spotkać - pisze Marta Paluch.

Wychowała zastępy artystów (m.in. Stanisław Krawczyński, rektor Akademii Muzycznej w Krakowie, skrzypaczka Kaja Danczowska, pianista Andrzej Pikul, kompozytor Zygmunt Konieczny, dyrygent Rafał Delekta). Wielu jej podopiecznych jest dziś nauczycielami w tej szkole (jak pianistka Mariola Cieniawa-Puchała czy prof. Antoni Cofalik, skrzypek). Najciekawsze, że tych artystów uczyła biologii i chemii. Anna Zabierowska, wieloletnia dyrektor Państwowej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II st. w Krakowie, odebrała właśnie najwyższe wyróżnienie dla ludzi kultury - medal Gloria Artis.

Zawsze Pani chciała uczyć?
Myślałam, że szkoła to miejsce dla mnie. Jestem osobą niezbyt odważną, łatwo się peszę. A wchodząc do klasy byłam u siebie. Zawsze się czułam dobrze z uczniami. Tutaj byłam szczęśliwa. Czego chcieć więcej?

Uczyła Pani w tej szkole aż 43 lata?
Tak by wyszło. W ubiegłym roku poszłam na emeryturę, mając 71 lat. Pomyślałam sobie, że już wypada…

Wypada czy trzeba?
W 2013 roku odeszłam. Chociaż w sumie wciąż często tam bywam. Ta szkoła wciąga, jest wyjątkowa i cudna.

Co w niej wyjątkowego?
Jest tu… jakaś magia. Tu są wspaniali ludzie - uczniowie i nauczyciele, z nimi chce się być. Zawsze przychodziłam do nich jak do przyjaciół. Nadal czuję się tu jak w domu. Zapraszają mnie - zresztą obecna dyrektorka jest moją wychowanką, jej zastępcą - mój uczeń, a 67 moich uczniów jest w tej szkole nauczycielami.

Ciężko jest wychować artystę?
Powiem inaczej: jako biolog, patrzę na to z boku. Myślę, że to niezwykle wrażliwi ludzie. Nie jest ciężko ich wychować, bardzo ciężko natomiast jest być artystą. Te dzieci są w szkole od siódmej rano do dwudziestej. Nawet wtedy trudno je stąd wygonić, chcą ćwiczyć. Traktują tę szkołę jak dom.

Trochę jak szkoły aktorskie: tu się je, śpi, wszystko się wokół niej kręci. Trochę jak sekta…
Rzeczywiście tak jest. Związek między nauczycielem (muzykiem) a uczniem jest indywidualny, inny niż w zwykłej szkole. Często uczniowie mówią: traktuje go jak mojego ojca. To szkoła artystyczna, specyficzna, taka mała społeczność, około 300 osób. Nie anonimowe dzieci, tylko Krysia, Marysia, Tomek.

Brzmi jak sielanka. Nie ma uczniów, którzy przyszli, bo mama kazała im grać na pianinie?
Nie, bo to szkoła zawodowa, II stopnia. To są dzieci już przekonane, po konkursie. One chcą się uczyć muzyki. A nauka jest ciężka, bo poza obowiązkowymi przedmiotami ogólnymi trzeba ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. Codziennie. Egzaminy zdaje u nas 100 procent uczniów, nie mają problemów nawet z matematyką. Nie wiem jak to się dzieje, ale tak jest.

A nie traktowali Pani biologii po macoszemu?
Wiadomo, że wybitnych biologów raczej z nich nie zrobimy. Ale ostatnio miałam np. ucznia, Bogusia Dunaja, wiolonczelistę, który startował w olimpiadzie przedmiotowej, był laureatem.

Uczniowie są dziś inni niż 40 lat temu?
Nie wiem czy uczniowie, ale rodzice na pewno. Nie ma takiego zaufania do szkoły jak kiedyś. Trzeba przekonywać np. rodziców, że my wszyscy działamy dla dobra dziecka. Rodzice podchodzą z rezerwą, trzeba ich pozyskać.

A uczniowie?
Mieliśmy bardzo dobre relacje, zresztą tak jest do dziś. Teraz, będąc na emeryturze, pilnuję się, by nie przychodzić do szkoły za często i nie przeszkadzać moim kolegom. Ale kiedy uczniowie mówią: tęsknimy za panią…

Słodkie…
Wchodzę po schodach i te dzieci już wiszą mi na szyi, ściskają. No i jak tu nie przychodzić? Szkoły artystyczne są jak rodzina, wcale nie przesadzam. Zupełnie inaczej jest w zwykłych szkołach, do których czasem zaglądam. Tam nie ma takiej więzi.

A nauczyciele?
Kiedy kończyłam 70 lat, w ogromnej tajemnicy urządzili mi benefis. Wchodzę, a na schodach stoi ponad sto osób, składają mi życzenia, wychowankowie grają. Niezwykle ciepli ludzie. Od wielu lat jestem wdową, mam dorosłe dzieci, więc może tym bardziej odczuwam tę więź. Nie lubię wielkich słów, ale po prostu ich pokochałam, nauczycieli też traktuje trochę jak własne dzieci. Jestem szczęśliwa, potrzeba mi tylko tego, by z nimi być.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska