Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czyżby nastąpił zmierzch dobrego wychowania?

biskup Tadeusz Pieronek
biskup Tadeusz Pieronek
biskup Tadeusz Pieronek archiwum
Ten temat chodził mi po głowie od dawna, chyba ze względu na lata, w których byłem wychowywany, to znaczy jeszcze przed II wojną światową, podczas niej i bezpośrednio po jej zakończeniu.

Wydaje się, że był to czas, w którym trudno było wychowywać i uczyć pewnych standardów kultury osobistej, skoro pierwszą potrzebą była walka o przetrwanie. Były to czasy wielkich zmian społecznych, biedy, potrzeby znalezienia się w sytuacjach ekstremalnych i wyjścia z nich - po to, by już po wojnie żyć spokojnie. Wiemy też, że ten oczekiwany czas spokoju nie przyszedł, bo rozpętała się walka o tożsamość narodową i religijną, a wizja dobrego wychowania zupełnie nie korespondowała z głoszonymi wówczas hasłami o wyższości komunizmu nad każdą inną koncepcją świata.

Te uwagi, związane z okresem wielkich przemian politycznych, społecznych i kulturowych, wydają się potrzebne do odczytania właściwego tematu, dotyczącego dobrego wychowania, ogłady, umiejętności właściwego zachowania się w różnych sytuacjach, w czasach nam współczesnych. Trzeba mieć świadomość, że broniąc modelu wychowania człowieka do życia społecznego, towarzyskiego tamtych czasów, można się spotkać z zarzutem, że dziś żyjemy w innej sytuacji, w świecie, który odrzucił pewne reguły i konwenanse zachowań, jako zbędne i niepotrzebne.

Czy tak jest w rzeczywistości? Czy naprawdę nie uznajemy potrzeby, spotykając się z kimś, nawet nieznanym, pozdrowić go, powiedzieć dzień dobry, dobry wieczór, poprosić w tłoku o możliwość przejścia mówiąc przepraszam, czy w przypadku kiedy coś nam nie wyjdzie przyznać się i przeprosić? Czy to takie trudne? Czy rzeczywiście są to sprawy nieistotne? Czy mając prawo zachować się po swojemu, a równocześnie łamiąc przyjęte zwyczaje, uważamy się za nowoczesnych, za buntowników, za wyżej stojących od innych, za tych, którzy w imię wolności osobistej odrzucają wszystko z czym się nie zgadzają, co ich krępuje? Jak się to ma do ogólnie przyjętej opinii, że savoir vivre - sztuka życia, jest miarą osobistej kultury każdego człowieka?

Nie ulega wątpliwości, że na przestrzeni dziesiątków lat i w tej dziedzinie wiele się zmieniło. Można się o tym przekonać wertując dawne kodeksy życia towarzyskiego, które w detalach opisują kto, kiedy i jak powinien się zachować na ulicy, w domu, w teatrze, na stadionie, by zasłużyć na miano człowieka dobrze wychowanego. W tych opisach można znaleźć wiele drobiazgów, które dzisiaj dziwią i śmieszą, może dlatego, że weszły w życie i nikt nie zwraca na nie uwagi. W jednym z takich kodeksów z 1939 r. autorka zachwyca się nakazem noszenia przez młodzież szkolną mundurków: "Może wreszcie znikną z ulic miasta, z tramwajów i autobusów nieudolne kopie filmowych gwiazd, z fryzurami ułożonymi trwałą ondulacją, z ustami ukarminowanymi i spojrzeniami wampów, co z prostotą mundurka nie byłoby w harmonii." Można się też dowiedzieć o nagannym zachowaniu się sportowców i kibiców na stadionach sportowych: "Bójki, wyzwiska, wulgarne słownictwo, niekarność, barbarzyńska bezwzględność wobec otoczenia, nierycerskie traktowanie współzawodników. A już mecze piłki nożnej to nie turnieje o pierwszeństwo w sprawnej grze, lecz istne walki na noże - w tym przypadku na podkute gwoździami buty - walki niby o śmierć lub życie."

Takie kodeksy życia społecznego czy towarzyskiego pisze się i dzisiaj, chyba jednak krąg zainteresowanych tą twórczością jest bardzo zawężony. Nie dlatego, że te kodeksy są złe, po prostu wiele osób uważa je za zbędne i układa sobie życie tak, jak się tego nauczyły w domu (to raczej rzadkość), w szkole (to chyba dziś niemożliwe), częściej w grupie rówieśniczej, na ulicy, naśladując wzorce podsuwane przez filmy, programy telewizyjne, modę.

Czy trzeba się na to zgodzić, by ważna sfera życia społecznego tak bardzo staczała się w dół? Chyba nie. Środki przekazu donosiły kilka dni temu, że były kanclerz Niemiec Helmut Kohl, u którego swego czasu pracowała jego następczyni, strofował ją, że nie potrafi używać przy stole noża i widelca. Możliwe? Chyba tak. Może posługiwała się sztućcami jak Amerykanie, a nie jak Niemcy i komuś mogło się to nie podobać. Generalnie rzecz biorąc, młode i średnie pokolenie nie zwraca dziś uwagi na takie sprawy, a wszelkie uwagi na ten temat kwituje machnięciem ręki.

Doczekaliśmy czasów, w których takimi sprawami jak umiejętność zachowania się w różnych okolicznościach, bawi się tylko dyplomacja, pilnująca co do joty, co do kreski, przepisów, kto pierwszy, kto po prawej, kto w orszaku. Cóż, dwory zawsze dbały o etykietę, plebs zaś stale zaniżał standardy. Miejmy jednak nadzieję, że i on kiedyś się obudzi i czegoś się nauczy.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czyżby nastąpił zmierzch dobrego wychowania? - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska