Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Dzieci walczą o plac zabaw na osiedlu Przydworcowym. Pójdą do prezydenta

Jerzy Cebula
Od lewej: Paulina Rokita i jej syn Fabian popierają starania dzieci z osiedla o plac zabaw i ławeczki. Pod petycją podpisał się też Piotrek Jawor. - Potrzebujemy miejsca dla siebie - mówią chłopcy
Od lewej: Paulina Rokita i jej syn Fabian popierają starania dzieci z osiedla o plac zabaw i ławeczki. Pod petycją podpisał się też Piotrek Jawor. - Potrzebujemy miejsca dla siebie - mówią chłopcy Jerzy Cebula
Tego w Nowym Sączu jeszcze nie było. Dzieci mieszkające w blokach przy ulicach Zamenhofa i Batorego zorganizowały obywatelski protest przeciwko likwidacji placu zabaw. Zrobiły to jak umiały, napisały, przeciwko czemu protestują i czego się domagają od dorosłych decydentów. Pismo rozwiesiły na drzwiach wejściowych do klatek schodowych. Można się było pod nim podpisywać, nie zważając, że huśtawka napisali przez "ch".

- Od dawna prosiliśmy dorosłych, żeby coś zrobili, bo nie mamy się gdzie bawić, a oni nic - mówi trzynastoletnia inicjatorka protestu dzieci Nicola Litwin. - Postanowiliśmy więc z Julą, Wiktorią i Piotrkiem napisać taki list i rozwiesić go na drzwiach wszystkich bloków - dodaje. - Prosimy wszystkich z osiedla o podpisy z poparciem dla naszej inicjatywy. Nie chcemy wiele, a tylko huśtawki, ławeczki do siedzenia i zjeżdżalni, żebyśmy mieli się gdzie bawić - mówi szefowa grupy protestujących.

Plac zabaw był między blokami przy ul. Zamenhofa i Batorego jeszcze w ub.r. Likwidacji domagały się emerytki, którym przeszkadzał hałas oraz spotkania pijaków na ławeczce. Niestety, ucierpiały też dzieci.

Konflikt pokoleń

- Mamy tu do czynienia z klasycznym konfliktem pokoleń - mówi przewodnicząca osiedla Przydworcowego Jadwiga Dudzik. - Część dorosłych, zwłaszcza tych w wieku emerytalnym, żąda likwidacji boisk i placów zabaw, bo drażni ich hałas, w którym nie da się mieszkać. Ci, którzy mają małe dzieci, rozumieją ich potrzeby i pewnie poprą protest dzieci - mówi przewodnicząca Dudzik.

Dodaje, że starsze panie, którym przeszkadzały dzieci, odwiedziły Zarząd Osiedla z dzielnicowym. - Dyskusja była gorąca. Od razu kiedy postawiono u nas ławki, był protest lokatorów i po dwóch dniach je zabrano - opowiada Jadwiga Dudzik. Żałuje, że dzieci od razu nie przyszły do niej z tą sprawą. Nadałaby jej bieg.

Nie wszyscy emeryci są uczuleni na hałas dochodzący z placu zabaw. - Mieszkam tutaj kilkadziesiąt lat. Tutaj wychowały się moje dzieci. Zawsze były ławeczki, huśtawki, zjeżdżalnie, były także duże szachy, a zimą lodowisko. Nikomu to nie przeszkadzało - opowiada Maria Bocheńska, emerytka. - Cieszyliśmy się, że dzieci widać z okien mieszkań, a nawet, że słychać. Nie pamiętam, aby wtedy ktoś mówił, że jest za głośno. Zdaniem Stanisławy Nogi, rencistki z Pekinu, najbardziej protestują ci, którzy nie mieli dzieci. - Znam tych ludzi i nie mogę ich zrozumieć. Między pierwszymi blokami został tylko trawnik. Kiedy tam się pojawiają dzieci, to słyszę takiego jednego co mówi -"wyp..ć bachory". No, jak tak można? - oburza się pani Stanisława.

Starsza młodzież z os. Przydworcowego dzięki przychylności dyrektorów "elektryka" i SP 7 może korzystać z boisk, tylko mniejsze dzieci nie mają gdzie się bawić. Liczą jednak, że dorośli nie pozostaną obojętni na ich protest i zarazem petycję. Bo jednocześnie protestują przeciw dyktatowi dorosłych i domagają się dla siebie zabawek. Nicola Litwin cieszy się, że większość dorosłych chętnie podpisywała petycję, choć byli i tacy, którzy zrywali pisma z drzwi. - Teraz spróbujemy dostać się do pana prezydenta, może on nam pomoże - planuje dziewczynka.

Wiadomość o obywatelskim proteście dzieci z Pekinu - tak nazywany jest najdłuższy blok przy al. Batorego, pozytywnie zaskoczyła wiceprezydenta miasta Jerzego Gwiżdża. - Bardzo dobrze, że dzieci zwracają nam, dorosłym, uwagę na to co ich boli - mówi Gwiżdż. - Cieszy, że tak młode pokolenie sądeczan bierze sprawy w swoje ręce, mądrze rozumiejąc, na czym polega demokracja.

Za dzieciakami z Pekinu wstawiła się "Gazeta Krakowska". I już mamy obietnicę władz miasta, że pod blokiem postawione będą ławeczki i kosze na śmieci, żeby dorośli nie mieli powodów na narzekania na śmieci.
Obiecano też dodatkową huśtawkę oraz zjeżdżalnię, choć te urządzenia wymagają atestu i nie są tanie, więc pewnie trzeba będzie na nie poczekać do wiosny.

Opinia


Mamy świadome dzieci

Barbara Kalisz, rzecznik praw dziecka w nowosądeckim oddziale Towarzystwa Przyjaciół Dzieci: - Jestem pod wrażeniem dojrzałości tej grupy młodych ludzi, którzy postanowili działać w obronie prawa do wypoczynku, które gwarantuje im Konwencja o Prawach Dziecka. Obowiązek realizowania go ciąży na dorosłych. Są oni zobowiązani do zapewnienia dzieciom warunków do aktywnego spędzania czasu, w wyznaczonych do tego miejscach. Dobrze, że najmłodsze pokolenia mają świadomość tego, że mogą wziąć sprawy w swoje ręce i odnieść sukces. Jestem też zbudowana piękną postawą władz miasta, które poważnie potraktowały tę akcję. Egzamin z odpowiedzialności zdały na piątkę!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska