Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lipnica Wielka. Farma wiatrowa przeminęła z wiatrem?

Tomasz Mateusiak
Takie wiatraki (jak te w podhalańskim Podczerwonym) produkujące prąd miały stanąć także w Lipnicy Wielkiej. Dziś nikt nie potrafi powiedzieć, czy staną i kiedy mogłoby to nastąpić
Takie wiatraki (jak te w podhalańskim Podczerwonym) produkujące prąd miały stanąć także w Lipnicy Wielkiej. Dziś nikt nie potrafi powiedzieć, czy staną i kiedy mogłoby to nastąpić archiwum
Firma, która chciała stawiać wiatraki po polskiej stronie Jeziora Orawskiego, przestała kontaktować się z góralami. Ci nie wiedzą, co z działkami.

Mieszkańcy Lipnicy Wielkiej na polskiej Orawie nie mają pojęcia czy w okolicach ich wsi dalej planowana jest budowa szumnie zapowiadanej farmy wiatrowej. Po tym jak górale wydzierżawili potencjalnemu inwestorowi swoje działki, a na gruncie miejscowego sołtysa postawiono nawet testowy wiatrak, kontakt z energetykami nagle się urwał. Wiele wskazuje na to, że pomysł budowy przy granicy ze Słowacją wiatrowej elektrowni pozostał zarzucony.

29 wiatraków za 100 mln
Pomysł budowy wiatraków na Orawie pojawił się 6 lat temu. W Lipnicy wiatraki stawiać chciał wówczas Zespół Elektrowni Wodnych w Niedzicy. Gdy ZEW zrezygnował, natychmiast na Orawę przyjechali inwestorzy z zagranicy.

- Najpierw inwestować u nas mieli Portugalczycy, a gdy oni też się wycofali, biznesmeni z Niemiec - mówi wójt gm. Lipnica Wielka Bogusław Jazowski. - Przedstawiciele tych drugich w rozmowach byli konkretni. Mówili o budowie 29 wiatraków za kwotę 100 mln zł (farma produkowałaby prąd dla 80-tysięcznego miasta). Miały one stanąć na działkach lipniczan, którzy z tego tytułu mieliby czerpać zysk z opłaty za dzierżawę. Z kolei nasza gmina zarobiłaby na podatkach.

Orawiak za słaby
Dlaczego wybrano Lipnicę? Za każdym razem tłumaczono, że wieje tu znad pobliskiego Jeziora Orawskiego (leży na Słowacji - przyp. red.) bardzo silny wiatr, tzw. Orawiak. Dzięki niemu przez cały rok turbiny wiatrowe pracowałyby pełną parą.
- Wyliczenia okazały się zbyt optymistyczne - mówi wójt Jazowski. - By farma była opłacalna, średnia roczna prędkość wiatru na wysokości 100 metrów nad ziemią musi wynosić minimum 5 metrów na sekundę. U nas badano prędkość wiatru przez 2013 rok i wyszło 4,6 m/s. Wiem, że firma konsultingowa Arup, która przygotowała inwestycję, powtarza pomiary. To było kilka miesięcy temu. Od tamtej pory telefony milczą.

Kontaktu z firmą Arup nie mogą nawiązać również lipniczanie. Ci, którzy mają podpisane wstępne umowy dzierżawy działek pod wiatraki (a rzecz dotyczy także gruntów budowlanych), już zaczynają się denerwować. Ludzie nie wiedzą, co mogą robić ze swoją ziemią.

Dali sołtysowi 100 euro
- Do przedstawiciela firmy, która chciała budować farmę, Marcina Chełkowskiego, dzwonię od pół roku co dwa dni - mówi sołtys Franciszek Pindziak, który jest w najgorszej sytuacji. Nie tylko bowiem podpisał umowę na dzierżawę swoich trzech działek, ale też na jednej z nich stanął maszt testowy, który dokonuje pomiarów wiatru. - Ten pan Marcin jeszcze ani razu nie odebrał telefonu. Zaczynam się martwić, czy z tą farmą to dalej aktualne. Chcę też wiedzieć, co mam zrobić z wielkim wiatrakiem stojącym na moim polu. Za 2013 r. dali mi za niego 100 euro. Teraz nic. Chyba to ustrojstwo sprzedam na złom! - denerwuje się sołtys.

Teraz pracują w Azji?
Nam udało się dodzwonić do Marcina Chełkowskiego od razu. - Ja projektem farmy wiatrowej w Lipnicy nie zajmuję się od 2 lat - mówi Chełkowski. - Przejęła go firma IVW. Tam trzeba pytać o szczegóły. Z tego, co wiem, ten pomysł jest zawieszony, co nie oznacza, że porzucony.

Tyle dowiedzieliśmy się od Chełkowskiego. Zdaniem sołtysa Pindziaka, mężczyzna pół roku temu o farmie miał jednak wiedzę i nic góralom nie mówił, że wycofuje się z tematu. Telefon do IVW nic do sprawy nie wnosi. Choć firma jest zarejestrowana w Nowym Targu, jej przedstawicielkę można łapać tylko pod numerem telefonu w Monachium.

Co dziwniejsze, wg Krajowego Rejestru Sądowego, Chełkowski też pracuje w IVW. - Nie odbierałem telefonów, bo mam projekt w Tadżykistanie. Pracuję tam od pół roku. Przyjechałem na kilka dni. Szczęśliwie mnie zastaliście. Postaram się uspokoić mieszkańców Lipnicy - wyjaśnia Chełkowski.

Napisz do autora:
[email protected]

Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska