Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

The Offenders: Nasza muzyka rozwija się tak, jak nasze życie

Katarzyna Ponikowska
The Offenders zagrają w piątek w Krakowie.
The Offenders zagrają w piątek w Krakowie.
The Offenders powstało we Włoszech pod koniec 2005 roku. Kiedy wydali swój pierwszy długogrający album „Hooligan Reggae“, nie mieli pojęcia, że zostanie on klasyką na europejskiej, podziemnej scenie ska. Szybko zaczęli dostawać mnóstwo propozycji koncertowych. Wtedy też podpisali pierwszy poważny konkrakt z wytwórnią Grover Records (która wydała „Action reaction“ w 2009 roku) oraz zostali częścią agencji Muttis Booking. Zarówno wytwórnia jak i agencja mają swoje siedziby w Niemczech, więc postanowili się przeprowadzić. Na nowy dom wybrali Berlin. Tak zostało do dziś. Nadal pracują z Muttis Booking. Ich nowy wydawca - Destiny Records też jest z Berlina. W styczniu 2014 roku wydali płytę „Generation Nowhere“. Na pytania odpowiada Valerio, wokalista i gitarzysta zespołu The Offenders.

W najbliższy piątek, 19 września o godz. 19 The Offenders zagra w Krakowie w klubie Off CeNtrum przy ul. Dajwór 16. Na scenie wystąpi też Ashpipe(ska/folk/punk z Włoch) oraz Cztery Kilo Obywatela(folk/ska/punk). Bilety w przedsprzedaży w cenie 25 zł dostępne są w studiu tatuażu Hardcore Tattoo przy ul. Sławkowskiej 12. W dniu koncertu kosztować będą 35 zł.

Na najnowszym krążku pojawia się ciekawy utwór „Berlin will resist“ odnoszący się do zamieszek w 1987 roku. Skąd akurat taki temat?
Valerio: Piosenka „Berlin will resist“ została napisana po całonocnej rozmowie z naszym producentem na temat początku tradycyjnych zamieszek z okazji 1 maja w Berlinie. Ponieważ mój ulubiony bar jest na przeciwko sklepu, który został spalony (sytuacja ta jest uznawana za oficjalny początek zamieszek), zaczęliśmy rozmawiać z ludźmi, którzy to przeżyli. Właśnie te rozmowy zainspirowały mnie do napisania piosenki. Po powrocie do domu chwyciłem za gitarę i zacząłem zapisywać wszystko co miałem w głowie i co usłyszałem od ludzi, którzy mieszkali w tych okolicach podczas zamieszek. Jest to w pewnym sensie „historyczna“ piosenka opowiadająca mniej lub bardziej o tym, co się stało, o uczuciach, które towarzyszyły ludziom mieszkającym w mieście oddzielonym murem, kontrolowanym na każdym kroku, a jednocześnie mieście pełnym squatów i subkultur. Dla jednych były to magiczne czasy, dla drugich magiczne i dramatyczne jednocześnie. Ja miałem wtedy 4 lata i mieszkałem daleko od Berlina, więc nie mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, jak wyglądało życie tutaj. Jednak jestem w stanie to sobie wyobrazić. Później, gdy już wydaliśmy singiel, został on pozytywnie odebrany zarówno przez młodsze jak i starsze pokolenie. Myślę, że ten temat jest wciąż żywy w sercach niektórych berlińczyków i nie tylko.

W 1987 roku wśród młodego pokolenia nastąpiło ogólne rozczarowanie polityką. O co walczyli ci ludzie? Co chcieli powiedzieć przez ten protest?
Wydaje mi się, że czuli frustracje, kontrolę, nie podobał im się kraj oddzielony murem. Poza tym standardowa opozycja przeciwko systemowi, propagowana przez subkultury i alternatywne ruchy, to mogła być główna przyczyna protestu. Jak mówiłem wcześniej, był to magiczny czas dla jednych, dramatyczny dla drugich. Myślę, że kumulacja tego wszystkiego sprawiła, że ludzie w pewien sposób „eksplodowali“ jeszcze przed słynnymi zmianami w 1989 roku.

Na końcu teledysku pojawia się wzmianka o Norbercie Kubacie. Co według Ciebie pchnęło go do popełnienia samobójstwa?
Do tej pory o życiu Kubata wiemy tyle, że był to młody człowiek, który uciekł z NRD i przeprowadził się do zachodnich Niemiec. Wraz z kilkoma innymi osobami został oskarżony o wszystko, co stało się tej nocy. Niestety, takie sytuacje zdarzają się cały czas. Kiedy odbywa się duża demonstracja policja z reguły wyciąga kilka osób z tłumu i oskarża ich o wszystko, nawet jeśli nie zrobili nic złego czy nielegalnego. Oczywiście jest to najprostsza droga. Nie mogą złapać mordercy więc biorą losowego „Ciebie” i oskarżają tylko dlatego, że byłeś akurat w pobliżu. Kubat tak naprawdę nie zrobił nic złego, był tylko w złym miejscu o złej porze, a po kilku miesiącach izolacji w celi postanowił popełnić samobójstwo, a przynajmniej taka jest „oficjalna wersja“. Młode życie stracone w imię niczego. Dlatego ta wzmianka była w pewnym sensie sposobem, aby upamiętnić to życie, sposobem, aby powiedzieć „nigdy więcej“.

Jak Twoim zdaniem zmienił się Berlin na przestrzeni tych lat?
Może zbyt wielu hipsterów jest odpowiedzią na to pytanie! Żartuję! Oczywiście bardzo się zmienia. Coraz więcej ludzi chce tu mieszkać, dlatego wszystko kręci się wokół biznesu. Cały czas rosną ceny, wszystko staje się bardziej „ekskluzywne“ i trudniejsze do zdobycia. Niestety, jeśli to się uda w 100 proc., zniszczy to całą dotychczasową historię tego miasta. Ja osobiście mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Zawsze będzie pewnego rodzaju „opór“ ze strony ludzi, którzy nie chcą zamieniać „alternatywnego Berlina“ na „turystyczny, biznesowy, gówniany Berlin“.

A jak zmiana kraju wpłynęła na skład zespołu oraz sam zespół?
Wpływ był ogromny. Ja oraz Checco (perkusista) byliśmy jedynymi osobami, które zdecydowały się na przeprowadzkę z Włoch. Musieliśmy na nowo skompletować skład. Odkąd mieszkamy w Berlinie, klawiszowiec Alex aka Captain Elysium jest stałym członkiem zespołu, natomiast często zmienialiśmy basistę. Od ponad roku gra z nami Mr. Sinister Kris i mamy nadzieję, że wytrwa z nami o wiele dłużej!

Przez prawie 10 lat działalności zespołu zdążyliście wydać sporo długogrających krążków, splitów i singli. Jak na przestrzeni tych lat i nagrań oceniasz wasz nowy album „Generation Nowhere“?
„Generation Nowhere“ zostało wydane w styczniu tego roku. To tylko kilka miesięcy temu, więc nadal jest „świeżym“ tematem na naszej setliście i naprawdę ciężko powiedzieć, jak to będzie się prezentować w ciągu kolejnych lat. Jedno, czym możemy się pochwalić, to fakt, że płyta po premierze spędziła kilka tygodni na liście „Top 5 Amazon Ska Charts“ na terenie Niemiec, Austrii i Szwajcarii, więc myślę, że poszło całkiem nieźle! Różnica między nowym albumem a starymi na pewno jest słyszalna w brzmieniu. Według mnie „Generation Nowhere“ ma nowy styl, który w pewien sposób definiuje nasz sposób gry. To dlatego nazywamy siebie „ska rockers“. Wnosimy do tej muzyki coś innego, mądrego i z reguły szybkiego! Zawsze lubimy wplatać nowe rzeczy w naszą muzykę. Rozwija się ona tak samo jak życie prywatne, po prostu nie możesz być cały czas taki sam. Oczywiście jest w tym coś w stylu „ducha“, który powoduje, że nasi fani słuchając tej twórczości mówią „O, to jest nowa płyta The Offenders!“. Mam ogromną nadzieje, że nigdy nie powiedzą: „Znów to samo gówno!“.

W piątek po raz drugi zagracie w Polsce. Lubicie tu grać?
Nasza pierwsza wizyta w Polsce była naprawdę udana! Tutaj ogromne podziękowania dla Patryka z Piranha Booking, który naprawdę zadbał o wszystko i pojechał z nami na oba koncerty. Tak samo tym razem. Mamy nadzieję spotkać ponownie naszych fanów, znajomych, dostarczyć im trochę dobrej muzyki i zabawy. Liczymy też na udany after! Nie możemy się doczekać dobrego, polskiego jedzenia i piwa!

W Polsce ruch skinhead od lat 90-tych kojarzony jest ze skrajną prawicą. Nadal jest wielu „apolitycznych“ skinheadów i zespołów z nurtu oi!, które chodzą na koncerty i dzielą scenę ze skrajne prawicowymi zespołami. Jak zespoły tego typu są traktowane u was?
Jestem w stanie zrozumieć, dlaczego ruch skrajne prawicowy jest aż tak rozwinięty na wschodzie Europy. Historia kołem się toczy, zawsze przyniesie z powrotem to, co raz zostało pokonane, oczywiście w trochę innym wydaniu. Młodzież powinna się zjednoczyć przeciwko zatruwaniu środowiska skrajną prawicą i rasizmem. Subkultura skinheadów była i nadal jest, obok ruchu mods, pierwszą antyrasistowsą subkulturą na świecie, zapoczątkowaną przez uchodźców pochodzących ze starych brytyjskich kolonii, głównie Jamajki oraz białą klasę robotniczą z wysp. Wszyscy zjednoczeni, wszyscy równi, bez gównianych podziałów. Na naszą twórczość ogromny wpływ ma właśnie muzyka wywodząca się z Jamajki - early reggae, ska, rocksteady, soul. Nie rozumiem jak skinhead może określać siebie rasistą? Znaczyłoby to tylko i wyłącznie tyle, że jest sam przeciwko sobie. Jeśli masz rasowe uprzedzenia ta subkultura po prostu nie jest dla Ciebie. Na szczęście w Niemczech większość osób myśli podobnie, z wyjątkiem garstki idiotów, których niestety spotkać można wszędzie.

Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: The Offenders: Nasza muzyka rozwija się tak, jak nasze życie - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska