Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wymodliliśmy cud! Dominik żyje, je i rośnie

Jerzy Filipiuk
Rodzina Boconiów w komplecie. W środku: Mariusz (tata) z Dominikiem, po lewej mama Sabina z Karoliną i Marcelem. Z prawej: Emilka.
Rodzina Boconiów w komplecie. W środku: Mariusz (tata) z Dominikiem, po lewej mama Sabina z Karoliną i Marcelem. Z prawej: Emilka. fot. Michał Gąciarz
Dziecko przed urodzeniem nie miało, jak orzekli lekarze, żołądka. Rodzice modlili się do błogosławionej Karoliny Kózkówny z podtarnowskiej Wał-Rudy. Dominik przyszedł na świat zdrowy. Rośnie jak na drożdżach, apetyt mu dopisuje. Czy jego niezwykła historia, którą ujawnia "Gazeta Krakowska", przyczyni się do kanonizowania bohaterskiej dziewczyny z I wojny?

Jeszcze na dwa dni przed porodem badania ultrasonograficzne pokazywały, że dziecko nie będzie mieć żołądka. Zrozpaczeni rodzice zaczęli się modlić o jego zdrowie za pośrednictwem błogosławionej Karoliny Kózkówny. Ku ich radości i całkowitemu zaskoczeniu lekarzy z krakowskiego szpitala - urodził się on zupełnie zdrowy. Rodzice są przekonani, że doszło do cudu. Lekarze nie umieją wytłumaczyć tego przypadku z medycznego punktu widzenia.

Przypadek cudownego uzdrowienia badany będzie w Watykanie. Jeśli potwierdzą go specjaliści Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, to zabita w 1914 roku przez rosyjskiego żołnierza w obronie swojej czci błogosławionej Karolina Kózkówna z podtarnowskiej Wał-Rudy może w najbliższych latach zostać uznana za świętą za sprawą Dominika.

Niepokojący zapis KTG
Sabina i Mariusz Boconiowie z Pasieki Otfinowskiej k. Dąbrowy Tarnowskiej mają 7-letnią Emilkę, 5-letniego Marcela, 3-letniego Dominika i 5-miesięczną Karolinę.

Dwoje pierwszych dzieci urodziło się bez żadnych komplikacji. Na świat przyszły w Tarnowie. Pani Sabina nie miała początkowo także problemów z trzecią ciążą.

I nagle...
31 lipca 2011 roku, niespełna trzy tygodnie przed planowaną datą porodu, została przyjęta do szpitala w Tarnowie z powodu niepokojącego zapisu KTG (kardiotografia to monitorowanie akcji serca płodu wraz z jednoczesnym zapisem czynności skurczowej mięśnia macicy; badanie pozwala wcześnie wykryć zagrożenia życia płodu).

Matka przeżyła szok. Podczas badań USG okazało się, że dziecko... nie ma żołądka. Wcześniej była badana wielokrotnie i żadnych nieprawidłowości nie wykryto.

- Moja ciąża przebiegała książkowo - wspomina dziś pani Sabina. I dodaje: - Na moją prośbę dzień później zbadał mnie także inny lekarz, który również stwierdził, że dziecko pozbawione jest żołądka. Powiedział też, że taka wada powinna być wykryta najpóźniej do piątego miesiąca ciąży.

2 sierpnia pani Sabina została odwieziona karetką do szpitala w Krakowie.

Potwierdzenie
Tego samego dnia w Krakowie przeszła kolejne badania USG, które potwierdziły poprzednie, tarnowskie diagnozy - brak żołądka u dziecka. Zapis KTG wykazał "milczącą oscylację" (wahania częstotliwości akcji serca płodu), co mogło być następstwem niedotlenienia płodu.

- Lekarz powiedział mi, że dla dobra dziecko powinnam zdecydować się na cesarskie cięcie. Zgodziłam się. Potem lekarz przyznał, że była to dobra decyzja, iż zdecydowałam się na "cesarkę" od razu, a nie czekałam z nią, choć początkowo chciał, by doszło do niej jak najbliżej planowanego za dwa i pół tygodnia porodu, żeby dziecko się wzmocniło - zaznacza Boconiowa.

Ku zaskoczeniu lekarzy, Dominik urodził się o godzinie 22.40. Z żołądkiem! Jego mama dowiedziała się o tym, gdy usłyszała, jak pielęgniarka mówiła, że: "sonda wchodzi głęboko".

- Żołądek był, ale Dominik miał powiększoną wątrobę i za dużo białych krwinek. Podejrzewano nawet związek z białaczką. Może dlatego, że dziecko nie było dotlenione - opowiada pani Sabina, która zaraz po jego urodzeniu zadzwoniła z radosną wiadomością do swego męża.

Ten początkowo bał się odbierać telefonu, bał się tego, co usłyszy. Gdy żona powiedziała mu, że syn przyszedł na świat, szybko zawiadomił swych rodziców, ale ci - podobnie jak i on sam - dopiero później dowiedzieli się, że ich wnuk ma żołądek.

Wymodliłam
- Czułam, że dziecko będzie zdrowe - wyznaje pani Sabina. - Modliłam się o to w szpitalu. Modlili się też rodzice moi i Mariusza. Mój mąż pochodzi z Zabawy, gdzie pochowana jest błogosławiona Karolina. Ja jeździłam tam na Drogę Krzyżową i kult Karoliny stał mi się bliższy. Wierzę, że to Karolina wsparła nasze prośby u Boga.

Zarządzenie losu?
Dominik przyszedł na świat 2 sierpnia 2011 roku, czyli tego samego dnia co 116 lat wcześniej bł. Karolina. Zrządzenie losu? Kolejny dowód cudu? O tym przekonany jest ojciec Dominika.

- Przed kolejną rocznicą urodzin Kózkówny obok kościoła w Zabawie przez dziewięć dni funkcjonowało specjalne miasteczko. Odbywała się też nowenna. Na mszy świętej modliłem się do błogosławionej Karoliny o wstawiennictwo do Boga, żeby nasze dziecko przynajmniej żyło - wspomina pan Mariusz. I dodaje: - Po beatyfikacji Karoliny był boom, jeśli chodzi o jej kult. Potem nastąpiło pewne wyciszenie, ale od pięciu-sześciu lat o błogosławionej Karolinie znowu jest głośno.

Pod jej dom w Wał-Rudzie, gdzie się urodziła, przyjeżdżają wycieczki. Każdego osiemnastego dnia miesiąca (bł. Karolina zmarła 18 listopada 1914 roku - przyp. autor.) organizowana jest Droga Krzyżowa szlakiem męczeństwa Karoliny. To manifestacja wiary. Bierze w niej udział kilka tysięcy osób. Ludzie proszą Karolinę o wsparcie w różnych sprawach.

Wreszcie w domu
Dominik przez pierwsze dni po urodzeniu był karmiony pozajelitowo. Jego mama po trzech dniach wróciła do domu. Pan Mariusz woził dla niego do szpitala mleko matki. Wyniki badań krwi dziecka zaczęły się poprawiać i po dziesięciu dniach znalazło się ono w domu. Dziś Dominik jest w zdrowym chłopcem. Miał nie mieć żołądka, a tymczasem apetyt mu dopisuje.

- Gdy miał roczek, zjadł cały kawałek tortu - śmieje się jego babcia, Zofia Bocoń. Szczęśliwy, widząc rosnącego jak na drożdżach wnuka, jest także jej mąż Kazimierz.

Rodzice dziecka do wydarzeń sprzed ponad trzech lat wracają ze spokojem. - Wtedy byłam zła, że wcześniej u dziecka nie wykryto braku żołądka. Teraz do nikogo żalu nie czuję, ale uraz do lekarzy mam nadal - zaznacza mama.

Oboje nie manifestowali cudownego uzdrowienia dziecka. Sprawa ujrzała światło dzienne dopiero wtedy, gdy zdecydowali się na chrzest swego dziecka w Zabawie (gdzie mieści się sanktuarium bł. Karoliny), a nie w Przybysławicach, gdzie mieszkają. - Chcieliśmy podziękować Karolinie za to, że Dominik urodził się zdrowy - mówi Mariusz Bocoń.

Proboszcz nadał bieg
Historią uzdrowienia dziecka zainteresował się proboszcz parafii w Zabawie, kustosz sanktuarium, ks. Zbigniew Szostak. Zna on ojca dziecka od lat, zna też jego żonę. Poprosił ich o przyniesienie dokumentacji z obu szpitali. Na tej podstawie i rozmowy z rodzicami postanowił nadać bieg w sprawie kanonizacji bł. Karoliny, przekazując materiały do Trybunału Kanonizacyjnego b. Karoliny.
Droga procesu prowadzącego do uznania danej osoby za świętą zaczyna się postępowaniem diecezjalnym.

Życie kandydata i okoliczności jego śmierci nie mogą budzić żadnych zastrzeżeń. Konieczne jest też potwierdzenie przynajmniej jednego cudu, dokonanego za jego sprawą, oraz udowodnienie. Gotowy wniosek trafia do biskupa, a po rozpatrzeniu go do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.

- Rodzice chłopca są przekonani, iż to łaska boża za sprawą błogosławionej Karoliny sprawiła, że dziecko urodziło się zdrowe - mówi ks. Szostak. - Sprawa jest badana przez komisję, która przygotowuje proces kanonizacyjny. Przekazałem ją do postulatora w Polsce (jego zadaniem jest dokładne zbadanie warunków potrzebnych do rozpoczęcia procesu ). Komisja lekarska musi wydać opinię, że z punktu widzenia medycyny nie da się wyjaśnić tego przypadku.

- Badany będzie także kontekst religijny i teologiczny uzdrowienia dziecka. Chodzi o to, żeby wykluczyć jakiekolwiek wątpliwości, pomyłkę lekarzy, zbyt emocjonalny czy inny sposób interpretacji tego, co się wydarzyło. Rodzice będą przepytani przez komisję. Będzie badania ich wiarygodność. Potem wszystkie dokumenty w tej sprawie zostaną przekazane do Watykanu - tłumaczy ks. Szostak.

Proboszcz parafii w Zabawie nie może wydawać swojej opinii w sprawie zaistniałego przypadku, ale ma jak najlepsze zdanie o rodzicach dziecka.

- Są ludźmi wiarygodnymi, pobożnymi i szczęśliwymi. Ich życie i przygotowanie do małżeństwa było i jest związane z sanktuarium błogosławionej Karoliny. Są znani w tutejszym środowisku. Nie szukają sensacji. Chcieli ochrzcić swe dziecko w Zabawie, bo są wdzięczni Panu Bogu za uzdrowienie dziecka - zapewnia proboszcz.

Najmłodsze dziecko Boconiów nie przypadkiem otrzymało imię dziewczyny, której 100. rocznicę męczeńskiej śmierci wkrótce będą obchodzić wierni.

Historia Karoliny
Karolina Kózkówna urodziła się 2 sierpnia 1898 roku we wsi Wał-Ruda jako czwarte dziecko w ubogiej chłopskiej rodzinie, która liczyła jedenaścioro dzieci.

Całe krótkie życie spędziła w swej wiosce, aktywnie uczestnicząc w życiu religijnym. Była współpracowniczką proboszcza parafii w Zabawie, ks. Władysława Mendrali, w organizowaniu grup parafialnych. Pomagała też w prowadzeniu wiejskiej czytelni.

18 listopada 1914 roku została uprowadzona przez rosyjskiego żołnierza (wojska rosyjskie zajęły Wał-Rudę po wybuchu I wojny światowej). Zginęła, broniąc się przed zgwałceniem. Jej ciało odnaleziono dopiero po ponad dwóch tygodniach. Została pochowana 6 grudnia 1914 roku na cmentarzu w Zabawie. W jej pogrzebie uczestniczyło około 3 tys. ludzi.

Zmarłą szybko otoczył kult męczeństwa i świętości. Wierni modlili się przy jej grobie - w trzecią rocznicę śmierci ciało Karoliny ekshumowano i umieszczono na placu przy kościele. W 1987 roku zostało złożone w sarkofagu pod mensą głównego ołtarza.

Kult się szerzy
Kult Karoliny trwa do dziś. W księdze łask, wystawionej w kościele w Zabawie, jest coraz więcej podziękowań za dar macierzyństwa, wyleczenie z różnych chorób i pomoc w innych sprawach.

W 1948 roku ks. Władysław Mędrala na trzecim Synodzie Diecezji Tarnowskiej przedłożył pisemną petycję o wszczęcie procesu w sprawie męczeństwa Karoliny, a w 1963 roku biskup Jerzy Ablewicz zlecił przygotowanie procesu informacyjnego w sprawie beatyfikacji i kanonizacji Karoliny.

30 czerwca 1986 roku papież Jan Paweł II ogłosił dekret o męczeństwie Sługi Bożej Karoliny, a 10 czerwca 1987 roku, podczas trzeciej pielgrzymki do Polski i wizyty w Tarnowie, dokonał jej beatyfikacji.

Teraz wierni modlą się o jej kanonizację. Każdego dziesiątego dnia miesiąca w sanktuarium w Zabawie odbywa się msza święta dziękczynna za beatyfikację z prośbą o kanonizację. Obecny biskup tarnowski Andrzej Jeż wspiera rozwój kultu bł. Karoliny.

Proces kanonizacyjny bł. Karoliny rozpoczął 18 listopada 2006 roku biskup tarnowski Wiktor Skworc. Nie wiadomo, jak długo potrwa. Wierni jednak wierzą, że za sprawą uzdrowienia Dominika zakończy się on werdyktem, na który czekają.

Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska