Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Libuszy założyła trzyhektarowy, ekologiczny malinowy chruśniak

Agnieszka Nigbor-Chmura
Aneta Tajak w sezonie spędza na plantacji większą część doby. Zebrane owoce trzeba zważyć i dostarczyć do skupu w Jaśle
Aneta Tajak w sezonie spędza na plantacji większą część doby. Zebrane owoce trzeba zważyć i dostarczyć do skupu w Jaśle Agnieszka Nigbor-Chmura
Na płocie przy drodze Kobylanka - Libusza, w przysiółku zwanym Ogniwo - Jedle jest duża tablica ze zdjęciem czerwonych owoców i napisem - Maliny sprzedaż. Przyciąga uwagę przejeżdżających podobnie jak czarny młody labrador - Baster, który wita klientów już przy bramie wjazdowej na posesję państwa Tutko. Z drogi widać kościół w Krygu, a przy domu przed oczami w kierunku południowym rozpościera się widok, który na pierwszy rzut oka przypomina włoskie plantacje winorośli. Dopiero gdy podejdzie się bliżej, na ciemnozielonych, zwisających do ziemi gałązkach czerwieni się od malin.

Na majątku podarowanym od rodziców
Przez długie lata Jan i Henryka, rodzice Anety Tajak, prowadzili tutaj tradycyjne gospodarstwo rolne. W 2005 roku przepisali je na córkę, z nadzieją, że ta będzie kontynuować rodziną tradycję.

- Najpierw tak jak rodzice sialiśmy zboże, sadziliśmy ziemniaki, ale nie przynosiło nam to wielkiego dochodu. Pomysł na malinowy chruśniak "sprzedała" nam mama mojego męża Janusza. Jej znajomi mieli w Lubuskiem plantację malin, byli zadowoleni z efektów uprawy, więc i my zdecydowaliśmy, że zasadzimy maliny - opowiada Aneta Tajak.

Od początku wiadomo było, że plantacja ma mieć charakter ekologiczny, bo młodzi postawili na jakość owoców i nie ukrywają, że chcieli uzyskać dotacje unijne. Teraz dwa razy w roku plantację kontrolują specjaliści krakowskiego Biocertu. Sprawdzają, czy plantacja jest wypielona, okopana, wykoszona, czy nie stosowano oprysków.

- W Libuszy mamy 2,5 hektara uprawy, w Korczynie 1,11 hektara. Wszystko zasadziliśmy maliną odmiany Polana wiosną 2011 roku. Byliśmy pozytywnie zaskoczeni, gdy krzewy już w tym samym roku zaczęły owocować, a zbiór pozwolił na pokrycie kosztów zakupu sadzonek - opowiada właścicielka ekologicznego gospodarstwa.

Czasem potrzeba dwudziestu par rąk

Choć Aneta Tajak uważa, że uprawa maliny jest dość łatwa, przyznaje za to, że dla równowagi dość pracochłonna. Każdego roku na wiosnę wszystkie krzaki muszą być ręcznie osiekane, a chwasty wokół krzewów wypielone. Gdy malina rośnie, automatycznie zagłusza chwasty i potem już w środku sezonu nie ma z nimi kłopotu. Trawą z koszenia między rzędami obsypuje się sadzonki. To nie tylko wzbogaca glebę, ale chroni właśnie przed rozrostem chwastów.

Najwięcej pracy i zaangażowania pochłania zbiór prowadzony od końca lipca do pierwszych przymrozków. Potem na plantację dużym ciągnikiem wjeżdża Janusz, mąż Anety i wykasza maliny, by te na wiosnę wybiły młode pędy, na których znów pod koniec lipca pojawią się soczyste owoce, niektóre nawet wielkości połowy kciuka.

We wtorek przed południem na plantacji spotykamy panią Anetę, jej tatę i kuzynkę. Pogoda jest dżdżysta, owoce nie dojrzewają zbyt szybko, więc i do zbioru nie trzeba wielu rąk.

- Na początku plonowania, z końcem lipca zbieramy rodzinnie, potem, gdy malina już się kończy, też, ale w szczycie, gdy codziennie zbiera się nawet 300 kilogramów owoców, zatrudniamy nawet 20 osób. Głównie jest to miejscowa młodzież, która chce sobie dorobić w wakacje. Sezonowo z całej plantacji zbieramy około dziesięciu ton owoców - opowiada Aneta.
Malinowe lody i jogurty na bazie owoców z Libuszy

W tym roku pogoda rzeczywiście nie sprzyja uprawie i zbiorom. Potok, który płynie na granicy z uprawą, wylał kilkakrotnie, uszkadzając rośliny. Teraz niektóre krzaki chorują.

- Chcieliśmy w tym roku ruszyć ze sprzedażą sadzonek, ale w tej sytuacji nadwyżki młodych krzewów trzeba będzie wykorzystać w tych miejscach, gdzie malina przepadła lub zachorowała - tłumaczy nasza rozmówczyni.Pogoda, niestety, często determinuje pracę gospodarzy ekomalinowego chruśniaka. W tym roku obfite deszcze dają się we znaki przy zbiorach, w ubiegłym roku trzeba było ratować plantację przed wyschnięciem.

- Pracowaliśmy nawet w nocy, przywożąc wodę ze studni głębinowej od teściów i podlewając z traktora przy użyciu strażackiej pompy i węża. Tylko dzięki tej determinacji mieliśmy na prawdę dobre plony ¬- opowiada Aneta.

Nocna praca to standard, a potem jeszcze zebrane maliny trzeba zawieźć do odbiorcy do Jasła. - Część towaru rozchodzi się w sprzedaży bezpośredniej. Klienci przyjeżdżają do domu. Mamy takich, którzy docierają do nas zza Tarnowa, naszą klientką jest pani z Poznania, która kupiła sobie letni domek w Dominikowicach i każdego roku kupuje u nas maliny. Trafiają do nas młode mamy w poszukiwaniu zdrowych owoców na soki dla dzieci i… babcie, które zwierzają się, że malinowy sok z owoców z naszej plantacji pojechał w paczce do Niemiec czy Anglii. Reszta owoców trafia do skupu w Jaśle, skąd w postaci pulpy sprzedawana jest jako składnik malinowych jogurtów i lodów - tłumaczy Aneta Tajak.

Jak trzeba, wsiada za kierownicę... traktora
Gdy patrzy się na tę szczupłą blondynkę kursującą między mieszkaniem w Gorlicach a gospodarstwem w Libuszy i Korczynie, z dwójką dzieci i psem, biegającą w gumowcach z wiadrami owoców i przerzucającą na skupie skrzynki z owocami, nasuwa się tylko jedno pytanie.

- Jeździ pani ciągnikiem? - Dużym nie, ale mimo mojego zarzekania się, że nie wsiądę na traktor i nie będę kosić, w końcu uległam. Wiem, że jak z mężem kosimy na dwa traktory, to jest i łatwiej, i szybciej - śmieje się.

I drugie - śnią się pani maliny?

- Nie, chyba dlatego, że po pracowitym dniu czasem padam z nóg w bardzo głęboki sen - dodaje.

Maks i Dawid, synowie Tajaków, malinowego soku nie piją, wolą aroniowy. Zaległości nadrabia za to dość nieposłuszny, wspomniany labrador, który na zachętę pani - Baster dostaniesz malinę - podskakuje do dłoni, poszukując w niej słodkiego owocu.

Napisz do autorki:
[email protected]

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska