Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Brożek: Człowiek na stare lata ciągle się uczy

(bk)
W akcji Paweł Brożek
W akcji Paweł Brożek Wojciech Matusik
W meczu z GKS-em Bełchatów Paweł Brożek bramki nie strzelił, ale za to zaliczył asystę przy akcji, która przyniosła Wiśle jedynego gola spotkania. To była zresztą piękna akcja, w której piłka krążyła między wiślakami jak po sznurku. - Nie widziałem, gdzie jest bramkarz, natomiast widziałem „Bogusia”, więc mu podałem. Wyszła z tego fajna akcja – mówi Paweł Brożek.

- Zwycięzców się nie sądzi, ale mogliście mecz z Bełchatowem zakończyć wcześniej, strzelając jedną, dwie bramki więcej po dobrych okazjach, jakie stworzyliście sobie, a tymczasem doprowadziliście do nerwowej końcówki.
- Pierwsza połowa wyglądała w naszym wykonaniu bardzo dobrze. Strzeliliśmy gola, stworzyliśmy sobie znacznie więcej okazji na kolejne. Żeby spokojniej myśleć o drugiej części, zabrakło nam rzeczywiście drugiej bramki. A po przerwie Alan Uryga dostał czerwoną kartkę i musieliśmy się cofnąć, żeby obronić nikłe prowadzenie.

- Mówi Pan, że spokój mogliście zapewnić sobie w pierwszej połowie, ale przecież druga też dobrze się dla was zaczęła. Świetną okazję miał m.in. Rafał Boguski.
- Rzeczywiście, mogliśmy podwyższyć wynik na początku drugiej połowy, ale później, już po tej kartce dla Alana, w ofensywie nie za wiele mieliśmy do powiedzenia.

- Wróćmy do pierwszej połowy, w której w pierwszych 20-25 minutach praktycznie na nic nie pozwoliliście rywalom. Później jednak trochę cofnęliście się. Takie były założenia?
- Nie da się przez 90 minut grać pressingiem, dlatego w meczu są różne fazy. Również takie, kiedy trzeba się wycofać lekko na swoją połowę. Zrobiliśmy tak, ale w tej pierwszej części Bełchatów i tak nam poważniej nie zagroził.

- Bramkę strzeliliście natomiast jak w grze komputerowej...
- Normalnie napastnik gdy dostaje takie podanie, jak ja, powinien kończyć taką akcję strzałem. Byłem jednak trochę odwrócony od bramki, nie widziałem, gdzie jest bramkarz, natomiast widziałem „Bogusia”, więc mu podałem. Wyszła z tego fajna akcja.

- W końcówce meczu pokazaliście, że potraficie się obronić nawet, jeśli rywal przyciśnie.
- W takich sytuacjach też trzeba sobie poradzić. Z drugiej strony mecz trzeba oceniać jako całość. Dlatego uważam, że wygraliśmy w pełni zasłużenie, bo przez większość spotkania byliśmy lepszym zespołem.

- Trener Smuda powiedział ostatnio, że dużo pracujecie nad grą obronną całego zespołu. Ta praca przynosi efekty, bo drugi mecz zagraliście „na zero” z tyłu. W dodatku, jak wszyscy angażują się w obronę, widać choćby na przykładzie Pana, gdy w końcówce wybijał Pan piłkę z waszego pola karnego.
- Człowiek na stare lata ciągle czegoś się uczy. Zawsze coś można poprawić w swojej grze. Mam zadania defensywne, jak każdy w naszej drużynie i z lepszym czy gorszym skutkiem staram się je wykonywać.

- Nie może zabraknąć pytania o atmosferę, bo ona była w czasie meczu z Bełchatowem inna niż w poprzednich meczach w Krakowie. Łatwiej grało wam się przy głośnym dopingu?
- Na pewno tak. Miejsce kibiców jest na trybunach. Dla nich się trenuje, dla nich się gra. I przyznam, że brakowało nam tego dopingu.

- Teraz przed wami dwa tygodnie przerwy. Nie zawsze ona służy drużynie gdy idzie, gdy wygrywa.

- Ale nam się przyda. Gramy cały czas w tym samym składzie, więc będzie okazja, żeby złapać trochę oddechu i dobrze przygotować się do następnych spotkań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska