Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co się zdarzyło w Ferguson? "Nie można traktować ludzi jak zwierzęta"

Redakcja
Ferguson w stanie Missouri wrze po zastrzeleniu czarnego osiemnastolatka przez policjanta. Jan Latała rozmawia z amerykańskim dziennikarzem Frankiem Morrisem, który relacjonuje konflikt w radiu KCUR.

Przyjechał Pan do Ferguson kilka dni po zastrzeleniu czarnoskórego Michaela Browna. Co działo się bezpośrednio po tragedii?
Michael Brown został zastrzelony 9 sierpnia. Tego dnia odbył się pokojowy protest. Nie było incydentów. Ludzie maszerowali z miejsca, gdzie został zastrzelony, pod komisariat policji w Ferguson. Tam stali kilka godzin. Sytuacja zaczęła się pogarszać po pierwszej nocy. Zaczęły się zamieszki. Wina leży po obu stronach, ale miejscowa policja była całkowicie nieporadna. Te zdarzenia ją przerosły. Jej błędy zaogniły sytuację.

Jakie błędy?
Po pierwsze, nie ujawnili od razu danych policjanta, który strzelał do Browna. Po drugie, na cztery godziny zostawili zwłoki Browna na ulicy. Oczywiście miejsce było odgrodzone żółtą taśmą, ale zwłok nikt nie zakrył. Nie sądzę, żeby to była normalna sytuacja. Niektórzy ludzie odebrali to jako ostrzeżenie od policji: nie zadzierajcie z nami.

Jeden z Pańskich rozmówców powiedział: Czuliśmy się upokorzeni, nie można traktować ludzi jak zwierzęta.
Od dziesiątków lat policja z Ferguson, a także okolic St. Louis ma potworną reputację jeśli chodzi o radzenie sobie z Afroamerykanami. Prawie każdy, z kim rozmawiałem w Ferguson, miał kogoś znajomego, bliskiego, albo sam doświadczył znęcania się ze strony policji. Mieszkańcy są nieufni w stosunku do policji, a nawet nią pogardzają.

Przykłady?
Ludzie opowiadali, że byli zatrzymywani przez policję, kiedy szli ulicą. Gdy zwracali uwagę, że mają prawo tamtędy iść, byli bici. Są ludzie, którym policja zabiła kogoś bliskiego. Nawet ci, którzy nie zgadzali się z protestującymi, mówili: Musisz być kretynem, by nie wiedzieć, że dla czarnoskórego konfrontacja z tutejszym policjantem może się źle skończyć. Jeden gość powiedział wprost: Jestem wściekły na Mike'a Browna. Co za idiota! Co on myślał, że gdzie on żyje? Jako czarnoskóry nastolatek powinien wiedzieć, że zostanie zastrzelony, jeśli wda się w utarczkę z policjantem. W tej społeczności funkcjonuje powszechna wiedza, że trzeba uważać na policję.

Dlaczego?
St. Louis jest stosunkowo niewielkie. Biali mieszkańcy St. Louis zaczęli opuszczać miasto na początku XX wieku. Przenosili się właśnie do przedmieść, jak Ferguson. Z czasem St. Louis zostało zamieszkane głównie przez czarnych, a przedmieścia przez białych. Tak było jeszcze 30 lat temu. Teraz czarni i tam stanowią większość. Ale władza pozostaje w rękach białych: burmistrz, rada miasta, policja. Myślę, że Afroamerykanie byli postrzegani jako najeźdźcy, z których przybyciem nastaje wzrost przestępczości, spadek wartości nieruchomości.

Nie wszystkie problemy można zrzucić na policję.
Tak, przyznawali to nawet protestujący. Są problemy z kulturą afroamerykańską, czy sposobem myślenia młodych ludzi. Gloryfikowanie przestępczości, zabójstwa, narkotyki. Do tego dochodzą elementy kultury kowbojskiej. Oni tak tego nie nazywają, ale porachunki załatwiają między sobą bez angażowania policji.

W Ferguson na 53 policjantów tylko trzech jest czarnych.

Policja nie wysiliła się zbytnio (śmiech). Oczywiście jest też tak, że Afroamerykanie nie garną się do policji, którą postrzegają jako wroga.

Wróćmy do wydarzeń w Ferguson.

Działania policji podgrzewały złość ludzi. Początkowo akcją dowodził szef policji w Ferguson. Z łatwością sięgnęli po gumowe pociski i gaz łzawiący, choć demonstrującym trudno było zrozumieć tego przyczyny. Oczywiście nie wszyscy protestujący byli pokojowo nastawieni: niektórzy byli pijani, naćpani i agresywni. Niewielka grupa prowokowała policję, a ta z całą siłą odpowiadała. Wówczas gubernator Missouri przekazał dowodzenie policji autostradowej, pełniącej w Missouri funkcję stanowej, dowódcą zaś został Afroamerykanin kpt. Ron Johnson.

To był ruch we właściwym kierunku.

Ale po paru dniach policja w Ferguson opublikowała nagranie z kamery monitoringu, która nagrała Browna okradającego sklep i zachowującego się agresywnie. Było to ok. 10 minut przed jego zastrzeleniem. Chodziło prawdopodobnie o pokazanie, że Brown aniołem nie był. Co prawda równocześnie ujawniła, że to Darren Wilson strzelał do Browna. Ale w powszechnym odbiorze policji chodziło o zmianę tematu. W tym samym czasie w rejonie St. Louis policjanci zastrzelili mężczyznę, który zbliżył się do nich z nożem w ręku. Lecz zachowanie po tamtej strzelaninie było inne. Nie czyniono żadnych tajemnic z okoliczności, policja otwarcie wyjaśniała, jak do tragedii doszło.

Jakie było Pańskie pierwsze wrażenie po przyjeździe do Ferguson?

Nigdy wcześniej nie słyszałem o Ferguson. Kiedy zjechałem z autostrady zacząłem się zastanawiać, czy dobrze trafiłem. Okazało się, że wjechałem do części zamieszkanej przez białych mieszkańców. Małe targowisko, kawiarnia, sklepy otwarte. Senne przedmieście, jakich wiele. A potem przyjechałem do miejsca, gdzie odbywały się protesty. Uderzyła mnie tam energia…

Pozytywna?

Tak, choć wydawało się, że sytuacja jest niestabilna. Dało się wyczuć skrywaną złość, agresję. Atmosfera była jednak bardziej świąteczna. Było głośno, ludzie trąbili jak szaleni, śpiewali, mieli podniesione ręce w górze i wołali "nie strzelaj". Piątkowy wieczór był najbardziej radosnym ze wszystkich dni protestów.

"Czuliśmy się zjednoczeni" - mówili Pańscy rozmówcy.

Zastrzelenie Browna, jakkolwiek by to zabrzmiało, zjednoczyło tę społeczność. Otwarcie zaczęli mówić o tym, co ich bolało od lat. Piątkowy wieczór wyglądał jak świętowanie zwycięstwa drużyny piłkarskiej. Tam były tysiące ludzi i panowała radosna atmosfera. Sytuacja pogorszyła się po północy - zaczęło się plądrowanie sklepów.

W odpowiedzi gubernator wprowadził stan wyjątkowy.
Gubernator musiał coś zrobić. Wyglądał na słabego, nieradzącego sobie z sytuacją. Księża i lokalni liderzy przez cały dzień apelowali i prosili ludzi, by przestrzegali godziny policyjnej. Kiedy przyszła północ większość ludzi się rozeszła. Zostało może kilkuset, ale bardzo pobudzonych - część pijana, część po marihuanie.

Jak zareagowała policja?

Bardzo mądrze. Pozwolili im się wykrzyczeć. I tłum z każdą chwilą tracił energię. Ale jeden z protestujących postrzelił drugiego. Więc policja zdecydowała się wkroczyć i rozpędzić tłum gumowymi pociskami oraz gazem łzawiącym. I szybko się im to udało.

Większość zatrzymanych pochodziła spoza Ferguson.
To prawda. Ale zatrzymanych było niewielu. Policja wolała ich rozpędzić niż zatrzymywać. Do Ferguson zjechali ludzie nie tylko z okolic, ale z całego kraju. Pojawili się ludzie ze skrajnej lewicy, którzy czekali na podobne wydarzenia. I zdarzało się, że podburzali miejscowych do złego zachowania.

Co mówili ludzie po zamieszkach?
Większość ludzi, z którymi rozmawiałem, była zła na rabusiów. Mówili wręcz, że to "dupki". Niszczyli i plądrowali sklepy, co nie miało żadnego związku ze śmiercią Browna. Ale znacznie poważniejszym zarzutem było to, że zadymiarze stali się twarzami protestu. Zdjęcia z zamieszek lądowały na pierwszych stronach gazet, w telewizji. Prowokowali policję, a ta rozpędzała ludzi, którzy zgodnie z prawem uczestniczyli w pokojowej demonstracji.

Rozmawiał Pan z białymi w Ferguson?

Owszem. Większość z nich była zakłopotana i zdezorientowana. Oni nie rozumieli tych emocji czarnej społeczności. Ale nie mieli zamiaru organizować kontrdemonstracji. Czarni nie występowali przeciwko białym. Tu nie chodzi o to, że biały policjant zastrzelił czarnego nastolatka, ale o to, że w ich przekonaniu przez lata byli traktowani jak g…

Czy te wydarzenia przełożą się na zaangażowanie polityczne Afroamerykanów w Ferguson?
Zdecydowanie. Ludzie już zaczęli masowo rejestrować się jako wyborcy. Dotychczas zachowywali się biernie, nie interesowali się życiem politycznym i społecznym.

Co teraz ze społecznością w Ferguson? Dogadają się?

Tak, więcej nas łączy niż dzieli. Martwi mnie jednak to, co dzieje się w amerykańskich mediach. Coraz mniej jest poszukiwania prawdy, dociekania co czują ludzie, co im przeszkadza. Są za to łatwe odpowiedzi. Dzieje się to w mediach zarówno prawicowych, jak i lewicowych. Ignorując dowody na to, że policjant mógł zastrzelić Michaela Browna w samoobronie, jedna z rozgłośni w St. Louis nawoływała do egzekucji Williamsa. Media z obu stron politycznej sceny próbują grać na najniższych instynktach, zachęcać do barbarzyńskich zachowań.

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska