Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Markowski: Z grzechów spowiadam się u brata - biskupa [WYWIAD]

Paweł Gzyl
Grzegorz Markowski wydał właśnie z Perfectem płytę "DaDaDam"
Grzegorz Markowski wydał właśnie z Perfectem płytę "DaDaDam" Fot. HUBERT KOMERSKI
Perfect wydał płytę, która ma być ostatnią. Czy to prawda - pytamy Grzegorza Markowskiego lidera słynnego zespołu. Rozmawia Paweł Gzyl

- Niedawno zaszokowała nas wiadomość o pijackim zachowaniu Janusza Panasewicza z Lady Pank podczas koncertu w Tarnobrzegu. Potępia Pan kolegę po fachu czy raczej rozgrzesza z wyrozumiałością?
Wiesz, nie będę się wypowiadał na ten temat, to nie ma dla mnie znaczenia ani wagi.

Pytałem nie bez powodu. Zbigniew Wodecki powiedział po tej aferze, że na rockowym koncercie "tylko kierowca jest trzeźwy". Rzeczywiście wódka tak się leje strumieniami za kulisami sceny?

Nie zauważyłem. Może Zbigniew Wodecki ma inne doświadczenia. Ja na początku swojej kariery śpiewałem w hotelu Victoria w Warszawie i tam rzeczywiście wódka się lała. U nas na koncertach wódka się nie leje, a może szkoda?

No, ale kiedyś Pan przyznał szczerze, że mocno zasmakował w alkoholu.
Cóż - w latach 80. nie wiedzieliśmy, co zrobić z adrenaliną po koncertach. Grając dwa czy trzy razy dziennie, byliśmy tak nabuzowani, że trzeba było gasić te buchające z nas emocje alkoholem. Właściwie nie było innego wyjścia - to był jedyny dostępny sposób. W efekcie branża muzyczna topiła się wtedy w alkoholu. Cóż - taki zawód: ciągle żyje się na krawędzi normalności.

Panu udało się jednak wyjść z tych zawirowań obronną ręką.

Trzeba było ścisnąć pośladki i przystopować. Bo wystarczyło tylko przez jeden sezon popuścić sobie cugle i po roku było się alkoholikiem. A ja widziałem obok siebie skutki picia bez umiarkowania: rozpadające się rodziny, rozwiązujące się zespoły...

W młodości podobno połknął Pan dwa termometry z rtęcią, żeby popełnić samobójstwo. Jak po takim doświadczeniu wytrzymała Panu do dzisiaj wątroba?
Na razie wątrobę mam w idealnym stanie.

Wygląda Pan na człowieka, który dba o kondycję. To kwestia dobrych genów czy treningów?

Chyba jedno i drugie. Ale faktycznie codziennie trenuję na siłowni, a młodzi się dziwią, co taki dziadek jak ja robi na sali treningowej. Daje to efekty i na scenie nadal czuję się pewnie.

Faceci w Pana wieku rano i wieczorem łykają całe garście tabletek - na serce, na prostatę, na wątrobę. Co byśmy znaleźli na Pana nocnym stoliku?

Zamiast tych wszystkich leków wolę do poduszki dobrą książkę i świeże powietrze w moim ukochanym Józefowie.

Jest Pan od wielu lat z tą samą kobietą. Niewielu muzyków rockowych może się pochwalić takim wspaniałym stażem małżeńskim. To zasługa Pana wierności czy tolerancji żony?
Jedno i drugie. W małżeństwie potrzeba sympatii i partnerstwa. Jak to się objawia? W oczywistych sytuacjach. Dzisiaj wróciłem z miasta i ugotowałem obiad. To znaczy więcej niż miłosne zaklęcia.

Pana brat Rafał został niedawno biskupem. Spowiada się Pan u niego?
Zdarzyło mi się to nieraz.

Nie miał Pan nigdy problemów z otrzymaniem rozgrzeszenia?

A to już tajemnica spowiedzi (śmiech).

W zeszłym roku zapowiedział Pan, że Perfect nagra jeszcze jedną płytę. Czy faktycznie mamy traktować wydany właśnie "DaDaDam" jako pożegnalny?
"DaDaDam" to płyta, która powstała z weny zespołu, a przede wszystkim naszego gitarzysty, Darka Kozakiewicza. Ja podchodzę do tego w prosty sposób: albo mam co i o czym śpiewać, albo nie. Nowe albumy nie powstają na zawołanie, to zawsze długi proces. Ostatni trwał ponad dwa lata. Nie umiem powiedzieć, czy "DaDaDam" to nasza ostatnia studyjna płyta.

W otwierającej album piosence "Wszystko ma swój czas" śpiewa Pan o przemijaniu. Używając słów z tekstu - nie obrazi się Pan na śmierć, kiedy zabierze Pana z tego świata?
Jeśli miałbym zinterpretować przepiękny tekst Jacka Cygana do tej piosenki, to raczej powiedziałbym, że nie powinni się obrażać na śmierć ci, co zostają, gdy ich bliscy są już po tamtej stronie chmur. Dotyczy to każdego z nas, rzadko się o tym śpiewa, mówi, ale śmierć jest z nami od zawsze, tylko cywilizacja XXI wieku średnio sobie z nią radzi. Na szczęście nie wiemy, kiedy odejdziemy z tego świata. Jacek Cygan przepięknie ujął to w tej piosence. Jeśli chodzi o mnie - to się jeszcze nie wybieram w zaświaty.

Płytę wieńczy z kolei "Strażak", którego bohater trafia do baru prowadzonego przez... świętego Piotra. Czego Panu będzie najbardziej żal zostawić na tym świecie w chwili rozstania się z nim?
Uuu, bardzo trudne pytanie. Wojtek Waglewski - autor "Strażaka" - napisał tekst do takiego muzycznego żartu, który zamieściliśmy na płycie. Wspólne biesiadowanie zawsze było mi bliskie, z przyjaciółmi, z rodziną. Ale pewnie najbardziej żal byłoby mi muzyki - tak, na pewno muzyki.

A jeśli mógłby Pan zabrać z sobą do nieba tylko jedną piosenkę Perfectu - który byłby to utwór i dlaczego?
"Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść - niepokonanym" (Grzegorz Markowski nuci fragment piosenki - przyp. autor). "Niepokonani" - to utwór, który jest mi bardzo bliski, zawsze, gdy go wykonuję, mam przed oczami naszego dawnego basistę, Andrzeja Nowickiego, którego z nami już nie ma.

Część tekstów napisał na nową płytę Bogdan Loebl. Bliska jest Panu jego gorzka i smutna - bo wynikająca z bluesa - koncepcja świata?

Przyjaźnimy się z Bogdanem od wielu lat, nasza współpraca to też już długodystansowa historia. Po płycie "Trzeba żyć" zdecydowaliśmy, że także na "DaDaDam" będzie piosenka z jego tekstem. Blues i jego nastrój jest mi bliski i czuję się w nim bardzo dobrze. Powiedziałbym - naturalnie.

Z drugiej strony mamy tu zabawny tekst napisany przez wspomnianego Wojciecha Waglewskiego - "Żyję i się drę". To życiowe credo rockmana?

(śmiech) Świetnie to ująłeś. Do tego tekstu nie potrzeba mojego komentarza.

Pocieszenie w przemijaniu dają nam nasze dzieci. Nigdy nie martwiło Pana, że Patrycja poszła w Pana ślady i wybrała czasem przecież bardzo niewdzięczny zawód piosenkarki?
Patrycja radzi sobie na tym trudnym rynku bardzo dobrze. Jasne, że znając jego realia miałem czasem wątpliwości, czy to dobrze, że postanowiła śpiewać, ale przecież trzeba dzieciom zostawić wolny wybór. Ona go dokonała. I ani ona, ani ja nie żałujemy tej decyzji. Ja tylko mogę się cieszyć, że znalazła własną muzyczną drogę i dźwięki, które dają jej spełnienie.

Czas płynie jednak nieubłaganie: wyobraża Pan sobie siebie na bujanym fotelu w kapciach z długą brodą i otoczonego wnuczkami?
Nie wyobrażam sobie zupełnie, choć przecież już mam sporego wnuka. O emeryturze nie myślę wcale, żyję teraźniejszością i jeśli natura da mi siłę, kolana nie będą chrupać, to życie samo napisze dalsze scenariusze.

Napisz do autora:

[email protected]

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska