Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W półtorej godziny na Rysy z Marcinem Świercem. I w dół!

Redakcja
Marcin Świerc podczas treningu w górach, które uczą sportowca pokory, ale dają też niesamowite doznania. Tylko tu są tak piękne widoki
Marcin Świerc podczas treningu w górach, które uczą sportowca pokory, ale dają też niesamowite doznania. Tylko tu są tak piękne widoki fot. archiwum
Z Marcinem Świercem, biegaczem, który tydzień temu w sobotę wbiegł na Rysy, pokonując dystans z Palenicy w zaledwie półtorej godziny, rozmawia Maria Mazurek.

Skąd ten pomysł?
Był dość spontaniczny. Jakub Krzyżak, również zajmujący się zawodowo bieganiem, rzucił mi rękawicę. Wystartowaliśmy razem z Palenicy, chwilę przed szóstą rano. Pytanie brzmiało: kto dobiegnie pierwszy? I jak szybko? Dobiegłem na Rysy w 94 minuty i poczekałem na szczycie na kolegę, któremu przebiegnięcie tej trasy zajęło 122 minuty.

Pozostawił Pan go daleko w tyle. Ale jego wynik i tak robi wrażenie, biorąc pod uwagę, że turyści pokonują tę trasę w 8 godzin. A i nie wszyscy dają radę.
Mieliśmy świetną pogodę, idealną wręcz do biegania, około 16 stopni. Poza tym wyruszyliśmy na tyle wcześnie, że praktycznie od Morskiego Oka na szczyt Rysów nie mijaliśmy żadnych ludzi. Dopiero kiedy schodziliśmy, zrobiło się gęściej, częściej kogoś spotykaliśmy.

Co wam mówili ci ludzie?
Że podziwiają, gratulują. To było niezwykle miłe.

Długo się Pan przygotowywał do tego wyczynu?
Biegam od 12 lat, również ultramaratony górskie, po 100 km, 110 km. Ale jeśli chodzi o tę trasę, to nigdy nią nie biegłem. Nie byłem nawet nigdy na Rysach. I szczerze mówiąc, w trakcie biegu, za bulą pod Rysami, trochę się pogubiłem. Przez to na pewno miałem gorszy wynik.

Zamierza go Pan poprawić?
No jasne. Ale to nie jest mój główny cel na ten ani przyszły sezon. Skupiam się głównie na startach w ultramaratonach górskich, gdzie spotykają się najlepsi biegacze górscy z całego świata. W tym roku w Mistrzostwach Świata zająłem 8. miejsce. A czuję, że dopiero się rozkręcam.

Pan zaczynał od biegania szosowego. Czemu zmienił Pan asfalt na góry?
Zaczynałem od biegania szosowego, bo nie miałem innej możliwości - pochodzę ze Śląska, z malutkiej wsi Lisowice. Miałem dwa kilometry do szkoły, i wprawdzie dystans ten pokonywałem idąc, a nie biegnąc, to teraz zastanawiam się, czy nie od tego to wszystko się zaczęło. Po pięciu latach biegania, w 2007 roku, asfalt zaczął mnie jednak nudzić. Równocześnie zrobiłem badania wydolnościowe, z których wynikało, że mam predyspozycje do biegów górskich, które są bardziej wymagające wydolnościowo.

Góry są też bardziej nieprzewidywalne.
Otóż to. Nie ma nudy. Pogoda zmienia się z minuty na minutę. Jest w tym coś niesamowitego. I uczy pokory, świadomości, że nie wszystko zależy od ciebie. Oprócz tego w biegach górskich otaczają nas przepiękne scenerie. Góry mają swoją siłę, moc. Tu ładuje się akumulatory jak nigdzie.

Dojeżdża Pan w góry trenować?
Kilka miesięcy temu przeprowadziłem się do Zakopanego, bo codziennie muszę trenować. Ale chyba będę się stąd wyprowadzał.

Czemu?

Pogoda w Tatrach jest jeszcze bardziej zaskakująca niż w innych polskich górach. Trudno cokolwiek zaplanować. Poza tym ciężko chłopakowi ze Śląska odnaleźć się w Zakopanem. Wiadomo - górale trzymają z sobą, a dla obcych są dość powściągliwi. Nie doceniają tego, co mają pod nosem. Mieszkają pod Giewontem, a część z nich nawet nigdy na nim nie była. I do tego te zatłoczone Krupówki, tłum...

Męczy?
Męczy. Jestem typem samotnika. Również dlatego wybrałem biegi górskie: bo biegnąc przez granie jestem tylko ja i natura. Nie ma zgiełku, krzyków, tłumów. Odnajduję to w Tatrach, ale ledwo zejdę na dół, spotykam tłum turystów z całej Polski. Są w naszym kraju inne piękne góry, jak Bieszczady czy Góry Stołowe, które są znacznie spokojniejsze, mniej zatłoczone. Kiedyś pracowałem w schronisku w Górach Stołowych i na miejscu trenowałem.

Z biegania da się wyżyć?
W tym sezonie skupiam się tylko na bieganiu. Jestem trenerem, mam swoich zawodników, którzy biegają pod moim okiem. A starty, sprzęt itd. opłacają mi sponsorzy. Ale nie jest łatwo. Ultramaratony górskie to jeszcze mało popularny u nas sport.

Ile godzin dziennie poświęca Pan na treningi?
To zależy od tego, czy jestem przed startem, czy jest sezon. Dziś np. jestem po pierwszym treningu, na którym zrobiłem 20 km, ale po południu wybieram się jeszcze na drugi. Ogólnie w sezonie biegnę ok. 230 km tygodniowo.

Jakaś specjalna dieta?
Jak najmniej przetworzonej żywności. Nie jem też mięsa. Przeciętni ludzie nie przywiązują do diety aż tak dużej wagi, ale sportowcy doskonale wiedzą, że jeśli jesz śmieciowe jedzenie, to będziesz miał śmieciowe wyniki. Ja dzień zaczynam często od owsianki lub musli. Z obiadem kombinuję: jakieś ryże, kaszy, warzywa. Dziś zjadłem ryż z fasolą i sałatę z buraków.

Alkohol, papierosy?

Nie ma mowy. Wychodzę z założenia, że jeśli czymś się zajmuję, to porządnie. Z alkoholu całkowicie zrezygnowałem, nawet poza sezonem. Ale jest jeden biegacz z Poznania, o którym dosłownie krążą legendy, że prowadzi bardzo imprezowy styl życia. Pije, pali papierosy, nie dosypia. A wyniki ma dobre. Ale to raczej wyjątek.

Jakie są najważniejsze cechy górskiego biegacza?

Cierpliwość, rozsądek, pokora. Bo nic nie przychodzi w tym sporcie łatwo. Jeśli ktoś wstanie zza biurka i bez treningu ruszy na wyścig, np. Bieg Granią Tatr, to pojawią się kontuzje, wymioty, omdlenia. Swoje granice w tym sporcie powinno przesuwać się o centymetr, trenując, trenując i jeszcze raz trenując.

Pan miał nieoczekiwane reakcje organizmu?
Raczej nie, bo wszystko rozplanowuję. Jem małymi łyżkami. Kwestię bezpieczeństwa stawiam na pierwszym miejscu. Sprawdzam pogodę, biorę zapasowe ubranie, telefon, tlen.

A psychiczne reakcje?
To owszem. W biegach górskich cały czas zmagasz się z samotnością. I wyzwaniami. Całe życie trzeba podporządkować bieganiu. I przychodzi czasem refleksja: dlaczego to robię poświęcając temu wszystko? Bywa ciężko, bo jesteśmy tylko ludźmi. Ale po każdym takim zwątpieniu jednak się podnoszę, znajduję w sobie siłę.

Skąd ta siła?
To proste: z endorfin. Dopóki bieganie przynosi frajdę, jest dobrze.

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska