Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dowódca WP gen. Majewski: Sens braterstwa z USA

Redakcja
Dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych pisze specjalnie dla naszej gazety o współpracy wojskowej z Amerykanami
Dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych pisze specjalnie dla naszej gazety o współpracy wojskowej z Amerykanami fot. archiwum
Specjalnie dla naszej gazety, o współpracy w armią USA w obliczu kryzysu na Ukrainie - pisze dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych WP gen. Majewski.

W dziedzinie bezpieczeństwa Stany Zjednoczone pozostają dla Polski najważniejszym sojusznikiem strategicznym, a ich siły zbrojne najcenniejszym partnerem wojskowym. Nie stanowią już o tym tylko dokumenty podpisane przez polityków, ale codzienna współpraca żołnierzy na lądzie, morzu i w powietrzu. Bywa ona mało widoczna dla zwykłych obywateli, ale my, dowódcy, widzimy, jak każdego dnia przynosi korzyści w postaci lepszego wyszkolenia naszych żołnierzy, przekładającego się wprost na umocnienie bezpieczeństwa i pozycji międzynarodowej Polski.

Z perspektywy wydarzeń na wschodniej Ukrainie widać doskonale, jak ważnym dniem był 9 listopada 2012 roku. Wówczas w bazie lotniczej w Łasku zainaugurowaliśmy działalność pierwszego stacjonarnego pododdziału amerykańskiego na terenie Polski. Kilkunastu lotników zaczęło tworzyć warunki do rotacyjnej obecności eskadr United States Air Force.

Przyczółek amerykański

13 marca 2014 roku do bazy w Łasku przybyły myśliwce F-16, przerzucone w błyskawicznym tempie z bazy w Aviano we Włoszech.
Ponieważ w Brukseli decyzja o widocznym wzmocnieniu obecności wojskowej na wschodnich rubieżach NATO zapadła miesiąc później, reakcja Amerykanów na prośbę polskiego rządu była szybka i stanowcza. Pokazała, że najpotężniejszy sojusznik, z którym przez dziesięć lat przelewaliśmy krew w Iraku i Afganistanie, tak samo jak my rozumie znaczenie traktatu waszyngtońskiego i nie pozostaje obojętny na to, co dzieje się w naszej części świata.

23 kwietnia, zaledwie kilka dni po podjęciu decyzji przez władze w Waszyngtonie o kolejnym wzmocnieniu Polski (oraz państw bałtyckich), w Świdwinie wylądowali spadochroniarze ze 173. Brygady Piechoty z Vincenzy i niemal z marszu zaczęli na poligonie w Drawsku szkolenie z naszymi spadochroniarzami z 6. Brygady Powietrznodesantowej.

To również dowód wierności zasadom, które legły u podstaw tworzenia NATO. W szczycie aktywności wojskowej w Polsce trenowało ponad 500 Amerykanów, dysponujących 18 myśliwcami, 5 śmigłowcami i latającą cysterną.

Uczestniczyli oni w ćwiczeniach Eagle Talon, Baltops, Airborne Detachment, Biosafe. Podkreślenia wymaga fakt, że przybyli do nas znakomici i doskonale wyekwipowani żołnierze - weterani walk w Iraku, Afganistanie i Libii, stanowiący amerykański wkład do elitarnych Sił Odpowiedzi NATO.

Wśród lotników znaleźli się absolwenci USAF Weapons School - szkoły instruktorów zastosowania bojowego lotnictwa, odpowiednika spopularyzowanej filmem szkoły Top Gun dla pilotów Marynarki Wojennej. Właśnie tacy ludzie wyznaczają nowe trendy w taktyce działań bojowych, a w pewnych specjalnościach są jedynymi ekspertami w Europie.

Trening z nimi stanowił okazję do sprawdzenia efektywności nowych struktur kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP.

Operacja Atlantic Resolve
Wspólne przedsięwzięcia były wyjątkowo intensywne i różnorodne. Gdy spadochroniarze ćwiczyli różne scenariusze taktyczne w Drawsku, komandosi trenowali działania w terenie zurbanizowanym i współpracę z pilotami w zwalczaniu celów naziemnych.
Równolegle lotnicy obu państw doskonalili sposoby walki w powietrzu, dowodzenie dużymi ugrupowaniami lotniczymi, współpracę z latającymi stanowiskami dowodzenia AWACS.

Co istotne, Amerykanie stacjonowali w Łasku z największym komponentem lotniczym wysłanym kiedykolwiek na wschód od Łaby i byli w stanie symultanicznie angażować się w ćwiczenia jednostek lądowych na Litwie i w Estonii oraz w odbywające się na Bałtyku manewry Baltops, w których też współdziałały okręty polskie i amerykańskie.

Taki rozmach spowodował, że dla Amerykanów obecność w Polsce, na Litwie, Łotwie i w Estonii przestała być zwykłym ćwiczeniem. To operacja wojskowa, którą opatrzyli kryptonimem "Atlantic Resolve". Od połowy marca Amerykanie latając z naszych baz spędzili w powietrzu około 1000 godzin, a jedna z naszych eskadr w połowie roku wykonała ponad 60 procent zaplanowanego na rok 2014 nalotu.

Z Amerykanami trenowali bowiem piloci naszych F-16, MiG-ów-29, Su-22, C-130 i C-295. Wiedzę i umiejętności, także językowe, mogli sprawdzać nawigatorzy, kontrolerzy ruchu lotniczego, meteorolodzy, strażacy, technicy, logistycy, łącznościowcy, wartownicy, księgowi, a nawet prawnicy.

Tylko na poligonie

Przez intensywne szkolenia poligonowe z żołnierzami 173. Brygady Piechoty US Army oraz 3. Batalionu Lekkiej Piechoty armii kanadyjskiej przeszło 700 spadochroniarzy z 6. Brygady Powietrznodesantowej.

Trenowali m. in. zajmowanie lotnisk, strzelanie z broni ręcznej i moździerzy. Skakali na spadochronach należących do sojuszników. Doskonalili umiejętności zaopatrywania sojuszników, organizacji łączności i dowodzenia pododdziałami innej narodowości. Podpatrywali wyposażenie sojuszników, ich sposób przygotowania i prowadzenia zajęć.

Niezmiernie istotną, choć niewidoczną częścią współpracy było wypełnianie przez Polskę funkcji państwa-gospodarza. Logistycy musieli zapewnić Amerykanom paliwo, zakwaterowanie, żywienie, ochronę, przemieszczanie się, odprawy celno-paszportowe. W ten sposób sprawdziliśmy procedury, które znalazłyby zastosowanie w przypadku przyjęcia w Polsce sił wzmocnienia NATO.

Znaczenie wspólnych zajęć trafnie ocenił jeden z naszych dowódców lotniczych: "Przed rokiem doświadczenie z działania w środowisku międzynarodowym miało u nas tylko 200 osób, które były na ćwiczeniach za granicą. Dzięki obecności Aviation Detachment cała baza w Łasku działała całodobowo w układzie międzynarodowym. Sprawdziliśmy procedury, poznaliśmy się, wiemy kogo na co stać." Wnioski ze wspólnych zajęć trafiły do Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Analizujemy możliwość wykorzystania ich na gruncie naszego wojska.

Pomysły na przyszłość
Szkolenia z Amerykanami zyskają impet wraz z początkiem września. Do bazy w Łasku przybędzie kolejna zmiana pododdziału lotniczego, pojawią się też operatorzy wojsk specjalnych, a pod koniec miesiąca Amerykanie wezmą udział w manewrach Anakonda, które będą miały wymiar międzynarodowy i staną się ważnym przedsięwzięciem dla dowództw NATO.

Po tych przedsięwzięciach przystąpimy do bardziej zaawansowanego etapu współpracy. Korzystając z realizacji przez Amerykanów inicjatywy European Reassurance Initiative, ogłoszonej w Warszawie przez prezydenta Barracka Obamę, zamierzamy zorganizować wspólne, liczniejsze szkolenia jednostek innych rodzajów wojsk. Pomysły na najbliższe lata przedyskutowaliśmy już z amerykańskimi generałami Raymondem Odierno, Frankiem Gorencem i Danielem Campbellem podczas ich wizyt w Polsce.

Na początek, już jesienią 2014 roku, planujemy zastąpienie spadochroniarzy przez siły ciężkie. Z amerykańskimi czołgistami trenowaliby żołnierze z 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. Wiosną 2015 roku zamierzamy włączyć do współpracy jedną z brygad zmechanizowanych, aby jej pododdziały wzięły udział w ćwiczeniu organizowanym przez Amerykanów na poligonie drawskim.
Zależy nam też na nawiązaniu współpracy partnerskiej przez 25. Brygadę Kawalerii Powietrznej z amerykańską brygadą należącą do 82. lub 101. Dywizji Powietrznodesantowej, a także analogicznego braterstwa broni przez pułki przeciwlotnicze i jednostki górskie.

Kapitał ludzki
Jestem przekonany, że wielostronnych projektów z udziałem wojsk krajów NATO, z każdym rokiem będzie w Polsce więcej.
Sądzę, że przysporzy to naszemu wojsku i Polsce kapitału sojuszniczego zaufania. Jako dowódca cieszę się z takiej perspektywy, gdyż wiem, że zainteresowanie Amerykanów prowadzeniem wspólnych z nami ćwiczeń dobrze świadczy o polskich żołnierzach. Najlepsi dążą do współpracy z najlepszymi.

Nowym impulsem do rozwoju polsko-amerykańskiej współpracy będzie uruchomienie w Redzikowie bazy antyrakietowej w 2018 roku. Dziś trudno oceniać, jak budowa tej jednostki wpłynie na nasze relacje, ale nie mam wątpliwości, że będzie to wpływ korzystny.
Polska i Stany Zjednoczone podzielają wiele wspólnych wartości, co udowodniliśmy w minionym ćwierćwieczu. Nasze państwa łączy także to, że mamy świetnych dowódców i żołnierzy. Dziś, w obliczu zagrożenia dla bezpieczeństwa Europy a może i świata, wspólnie tworzymy kapitał, który w przyszłości musi zaprocentować.

gen. broni. pil. Lech Majewski

Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni pil. Lech Majewski, jest od 1 stycznia 2014 r. dowódcą generalnym rodzajów sił zbrojnych. Urodził się w Ostrowcu Świętokrzyskim, ukończył Wyższą Oficerską Szkołę Lotniczą w Dęblinie, jest pilotem klasy mistrzowskiej. Wykonywał loty m.in. na samolotach MiG-29 i F-16, a także Mirage 2000. Ma żonę i dwie córki. Prywatnie interesuje się historią i sportem, uprawia tenis.

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska