Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Zabawie, czyli tam, gdzie rodzi się dobro. Historia bł. Karoliny Kózki

Marta Paluch
Ks. Zbigniew Szostak, proboszcz parafii w Zabawie i kustosz sanktuarium Karoliny Kózkówny ze srebrnym pierścieniem jej imienia. Kupują go ci, którzy chcą odzyskać straconą godność, sens życia
Ks. Zbigniew Szostak, proboszcz parafii w Zabawie i kustosz sanktuarium Karoliny Kózkówny ze srebrnym pierścieniem jej imienia. Kupują go ci, którzy chcą odzyskać straconą godność, sens życia Andrzej Wiśniewski
W I wojnie światowej cywilnych ofiar było niewiele. Karolina Kózka miała to nieszczęście, że była jedną z nich. Ale nie zginęła na darmo. Dziś do jej sanktuarium w Zabawie pod Tarnowem przyjeżdża 70 tys. pielgrzymów rocznie.

Nie daj nam zginąć
Psycholodzy powiedzieli kiedyś, że ta droga: za domem, przez nieco podmokłą łąkę i mroczny las, to droga mężczyzn, którzy zawiedli: ojca Karoliny, który nie potrafił jej obronić; rosyjskiego żołnierza, który pociął ją szablą; i dwóch rówieśników dziewczyny, którzy widząc, jak się szarpie z sołdatem, uciekli zamiast przynieść pomoc.

Dziś jej ostatnią drogą idą pielgrzymi. Każdy ze swoim krzyżem. 18 dnia każdego miesiąca 3-4 tys. osób rusza śladami 16-letniej Karoliny Kózkówny. Młodzi i starzy, ludzie z traumą, często po utracie kogoś bliskiego w wypadku.

Dziś panuje tu cisza i spokój. Łąki na płaskiej jak stół ziemi, wysadzana młodymi drzewkami aleja, a na kraju - las. Z brzegu ogromna dwustuletnia grusza.

- To pod nią Karolina uczyła wiejskie dzieci - wskazuje ks. Zbigniew Szostak, kustosz sanktuarium Kózkówny i proboszcz kościoła w Zabawie.

Sto metrów dalej stoi chata, w której mieszkała dziewczyna. Dwie izby: w jednej mieszkały zwierzęta, w drugiej Karolina z rodzicami i siostrą. Dziś gdy tam wchodzimy, przy jej łóżku klęczy młoda dziewczyna i modli się… To figurka Karoliny, z tyłu zupełnie jak żywa. Na ścianie owalne obrazki Jezusa i Maryi, z którymi rozmawiała każdego dnia. Obok kredens i stół. Skromne chłopskie obejście.

Na stole otwarta książka. Setki wpisów. Na przykład ten: "Błogosławiona Karolino, miej w opiece całą moją rodzinę. Miej opiekę nad moim synem Patrykiem, który w tej chwili potrzebuje twojej pomocy. Nie daj nam zginąć w tych trudnych czasach. Twoja parafianka".

Karolina nie tylko nie daje zginąć, często ratowała ludzi z beznadziejnych sytuacji. Na przykład chłopca, który miał raka nad okiem i lekarze nie dawali mu szans. Albo to dziecko, które miało się urodzić bez żołądka, z zamkniętym przełykiem. A zdrowe się urodziło. Albo ten mąż i ojciec, cierpiący na chorobę Crona, który mógł w końcu odstawić sterydy… Nie trzeba ich udowadniać, bo Karolina została błogosławiona jako męczennica. Ale takie zdarzenia wzmacniają kult.

Wiejska dziewczyna
Karolina była chłopskim dzieckiem, twardym i zahartowanym. Potrafiła pracować w polu nie gorzej niż parobek. Nic dziwnego - w domu się nie przelewało, miała dziesięcioro rodzeństwa. Mimo to nie straciła ambicji. Chciała się uczyć, skończyła pięć klas podstawówki. Radzili się jej nawet miejscowi księża… Pod gruszą niedaleko domu przygotowywała wiejskie dzieci do sakramentów.
- A one do niej lgnęły. Te wojenne sieroty i chłopskie dzieciaki bardzo się do niej przywiązały - mówi ks. Szostak.

Miała w sobie jakąś taką pewność. Mimo że urodą nie grzeszyła, nie miała kompleksów. Kiedy koleżanki próbowały jej wmówić, że nie może nieść feretronu w procesji, bo jest zbyt piegowata, zbuntowała się. I taka pobożna. Ludzie mówili: pierwsza dusza do nieba… Te słowa okazały się przerażająco prorocze.

Biegła na bagna
W listopadzie 1914 r. w okolicach Zabawy zaczęli pojawiać się rosyjscy żołnierze. Jeden z nich szczególnie interesował się domem Kózków. - Musiał to sobie dokładnie przemyśleć. Dom stał na skraju wsi, niedaleko las. Zobaczył młodą dziewczynę… Już wtedy powziął plan, żeby ją porwać - mówi ks. Szostak.

18 listopada przyszedł do domu i sterroryzował rodzinę. Wziął Karolinę i ojca i zaczął iść w kierunku lasu. W pewnym momencie powiedział do niego: wracaj, albo cię zabiję! A potem ją…

Ojciec wrócił, a wojak popychał Karolinę w kierunku lasu. Chciał ją zgwałcić. Dziewczyna zaczęła się szarpać. Widziało to jej dwóch kolegów, którzy w lesie ukrywali konie przed żołnierzami. Ale się bali i uciekli. Karolina wiedziała, co ją czeka. - Ale nie poddała się, walczyła. Znała teren, wyrwała się i zaczęła biec w kierunku bagien, do leśniczówki. Liczyła, że tam ktoś może jej pomóc - opowiada ks. Szostak.

Żołnierz był jednak szybszy. Dogonił ją, a kiedy nie chciała mu się oddać, ciął szablą - w szyję, w rękę, gdzie popadnie. Dziewczyna się wykrwawiła. Ale i on celu swojego nie osiągnął. - Pokazała, że nawet w tak ekstremalnej sytuacji można być wolnym, wybrać zgodnie z tym, co się czuje - mówi ks. Szostak.

Zrozpaczeni rodzice przez dwa tygodnie nie wiedzieli, co się stało z ich dzieckiem. Dopiero 4 grudnia 1914 r. zbieracz chrustu znalazł w lesie jej ciało zamarznięte w kałuży krwi. Kiedy martwą przywieźli do domu, matka zemdlała z bólu. Dwa dni później, na pogrzebie, zebrało się trzy tysiące ludzi. A po podtarnowskich wsiach rozchodziła się wieść o świętości 16-latki.

Pomóc złamanym
Do miejsca męczeństwa i na jej grób przychodzili ludzie. Modlili się, prosili o zdrowie, o pomoc w trudnych sprawach. W 1987 r. Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną męczennicą i wzorem do naśladowania.

- Pokazała, że za wiarę, za Kościół są odpowiedzialni także świeccy - mówi ksiądz Szostak, który dziś opiekuje się tym miejscem.
Chce, żeby służyło ludziom. Także tym, którzy przeżywają żałobę. Tak, jak rodzice Karoliny po jej śmierci. - Jej ojciec nigdy nie pogodził się z tym, że ją wtedy zostawił. Winił się za to - opowiada kustosz. Dodaje jednak, że jej rodzice w końcu poradzili sobie z bólem. W taki sposób, żeby nikogo nie nienawidzić.

- Dlatego chcemy pomagać takim ludziom, pomóc im na nowo odnaleźć sens i wartość życia. Tym, którzy przeżyli stratę najbliższych, których dzieci zostały zamordowane, jak Karolina, albo zginęły w wypadku samochodowym. Mało jest instytucji, które się tym zajmują - tłumaczy ks. Szostak.

Przy sanktuarium powstało Stowarzyszenie Pomocy Ofiarom Wypadków Komunikacyjnych i Przestępstw "Przejście". Organizuje ono warsztaty terapeutyczne dla takich rodzin. Psycholodzy mają ich przeprowadzić przez wszystkie fazy bólu (a jest ich, jak tłumaczy ksiądz, osiem - od totalnej ciemności, przez bunt po nadzieję). Bo żałobę można zapić, zapracować, ale nie da się zapomnieć. Jedynym wyjściem jest ją "przepracować" ze specjalistami.

Stowarzyszeniu marzy się więcej: stacjonarny ośrodek, w którym złamani przez tragedię ludzie będą mogli korzystać z pomocy terapeuty, psychologa, prawnika. Mógłby powstać tu, koło gruszy, przy której nauczała Karolina. Bo tu dużo ciszy i spokoju, wokół pięknie.

Stacja przy gruszy

Dziś przy tej gruszy jest stacja drogi krzyżowej, którą idą pielgrzymi. Jej koniec ginie w ciemnym, pełnym komarów lesie - w miejscu, gdzie zginęła. Nawet w powszedni dzień można tu spotkać pielgrzymów.

- Przyjechałyśmy do Karoliny ze Śląska. No bo jak można o tym sanktuarium nie wiedzieć! - opowiadają kobiety, które spotykamy na drodze krzyżowej. - Same w ten las, to byśmy się bały. Ale chociaż obejrzałyśmy jej dom - dodają. - Muszę tu być co najmniej raz w roku. Mój mąż zawsze na rozpoczęcie sezonu swoim chopperem przyjeżdża- mówi mieszkanka Zabawy.

Kilkaset metrów od gruszy, przy domu-muzeum Kózkówny stoi drugi dom, w którym do dziś mieszka jej siostrzeniec, Jan Kurtyka. Ma 79 lat.

Każda pielgrzymka go mija, a on chętnie opowiada, choć samą błogosławioną zna tylko z opowieści matki. Że była dobra, z jego matką na odpusty chodziły. I pobożna.

- A pan jest pobożny?
- O tyle, o ile. Teraz trochę bardziej - przyznaje Kurtyka.
Dodaje, że do Karoliny często przychodzą młodzi.
- Proszą na przykład, żeby zdać maturę
- I Karolina im pomaga?
- Musi.
Jemu też pomogła.

- Dwie paczki dziennie mi schodziły, nawet w nocy wstawałem, żeby zapalić. Na papierosy więcej niż na jedzenie wydawałem - mówi pan Janek. - Trzy lata temu pomogła mi rzucić. Teraz to nawet lepiej widzę, bez okularów czytam - śmieje się.

Relikwie do Paryża
Kilka kilometrów dalej, w kościele w Zabawie jest sarkofag Karoliny Kózkówny z jej ciałem, przy ołtarzu. Kustosz podkreśla, że to jedyny przypadek na świecie, że parafianka jest pochowana po mensą głównego ołtarza w swoim kościele. Stąd relikwie z kości ręki błogosławionej trafiają do innych parafii, ostatnio do Bostonu, Paryża i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Obok kościoła stoi stodoła, pochodząca z czasów, kiedy żyła Karolina. Została zaadaptowana dla pielgrzymów i dla mieszkańców wsi.

Księdzu Szostakowi zależy, by to miejsce tętniło życiem. Bo przecież i Karolina dbała o to, by dzieciaki się rozwijały. Dlatego też ksiądz zrobił przy tej stodole na plebanii plac zabaw, grill, boisko do siatkówki, minizoo z egzotycznymi ptakami, salę pamięci poświęconą operacji Trzeci Most (w 1944 r., żołnierze AK wysłali stąd samolot z częścią niemieckiej rakiety V2)...

Przy sanktuarium plebanii powstał ogród z opisanymi roślinami ozdobnymi. To ogrodowy program aktywizacji miejscowych seniorów.
W tym roku parafia będzie obchodzić stulecie męczeństwa tej wyjątkowej dziewczyny.

Główne uroczystości odbędą się 15-18 listopada, choć obchody trwają cały rok. Na przykład w niedzielę rusza tarnowska pielgrzymka z błogosławioną Karoliną. A w świat idą szczepki ze słynnej gruszy pod jej domem.

Powstaje także o niej film. Historia tej skromnej, piegowatej dziewczyny ze wsi ma trafić na ekrany kin w całej Polsce tej jesieni. a

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska