Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia i inne historie z zielonego stolika, czyli gole strzelone poza boiskiem

Jerzy Filipiuk
fot. archiwum
Sprawa warszawskiej Legii nie jest ani pierwszym ani wyjątkowym przypadkiem. W historii piłki nożnej o awansie wielokrotnie decydowali przy zielonym stoliku panowie w krawatach - działacze UEFA czy FIFA.

Legia Warszawa to nie pierwszy klub w historii piłki nożnej, który przegrał sportową rywalizację poza boiskiem. Nieznajomość przepisów lub ich błędna interpretacja przez działaczy, trenerów, piłkarzy i nawet sędziów rodziła surowe konsekwencje.
"Ignorantia iuris nocet" ("Nieznajomość prawa szkodzi") - jedna z podstaw zasad prawa, zgodnie z którą nie można zasłaniać się nieznajomością normy prawnej - to kanon, który obowiązuje i w sporcie. Dlatego za regulaminowe błędy i wpadki, tak jak i za te sportowe, trzeba słono płacić. Przed Legią płaciło je wielu...

Klasyczne przykłady to występy w meczach nieuprawnionych zawodników lub ich niewłaściwa liczba wynikająca z ograniczeń narodowościowych. Oto niektóre z nich...

Trener na aucie
W 1992 roku w I rundzie Pucharu Europy VfB Stuttgart pokonał u siebie Leeds United 3:0. W rewanżu przegrał 1:4, ale cieszył się z awansu, bo premiował go gol strzelony na wyjeździe. Do czasu...

Trener VfB Christoph Daum w 83 minucie meczu w Leeds wpuścił do gry Serba Simanicia, choć na boisku przebywało już trzech cudzoziemców (na tylu zezwalały przepisy). UEFA przyznała walkower dla Leeds 3:0 i nakazała rozegranie dodatkowego meczu. W Barcelonie. Leeds wygrał 2:1 i awansował. A Daum został zwolniony.

Trener zawieszony
Dwa lata później w meczu ligi hiszpańskiej Real Madryt - Compostella (1:1) taką samą wpadkę zaliczył trener gospodarzy Jorge Valdano. Hiszpana Luisa Enrique (obecnego trenera Barcelony) zastąpił Słowakiem Peterem Dubovskim. Gdy zorientował się, że popełnił błąd, zdjął z boiska Słowaka (przebywał na nim ponad minutę).

Regulamin rozróżniał niedbalstwo od działania w złej wierze. Valdano ukarano za to pierwsze miesięcznym zawieszeniem (instancja apelacyjna odpuściła mu tę karę). Mecz mógłby być powtórzony, gdyby poprosiła o to Compostella, ale nie uczyniła tego.
Dubovsky 6 lat później zginął tragicznie w Tajlandii - podczas wizyty na wodospadach pośliznął się na kamieniu i spadł ze szlaku. Był tam z bratem i dziewczyną, której miał wręczyć pierścionek zaręczynowy...

Jak oni zagrali!
W 1997 roku w rundzie wstępnej kwalifikacji do Ligi Mistrzów Steaua Bukareszt wygrała na własnym boisku z Paris Saint Germain tylko 3:2, ale UEFA zweryfikowała wynik jako walkower dla gospodarzy 3:0, bowiem w ekipie gości wystąpił Laurent Fournier, który powinien pauzować za żółte kartki.

Paryżanie byli w trudnej sytuacji przed rewanżem, ale u siebie wygrali aż 5:0 (trzy gole zdobył Rai, młodszy brat słynnego Socratesa) i awansowali do fazy grupowej LM. Ba, kibice paryżan wybrali rewanż najlepszym meczem drużyny w całej dekadzie.
Bez przebaczenia

W tym samym roku Valdano znowu się pomylił. Tym razem prowadził Valencię. W ligowym, wyjazdowym spotkaniu z Racingiem Santander źle przeprowadził zmianę i w składzie gości przez minutę było aż pięciu graczy spoza Unii Europejskiej. Zdjął szybko jednego z nich, ale ponieważ Valencia wykorzystała wcześniej limit zmian, musiała kończyć mecz w dziesiątkę. Straciła dwa gole i przegrała 1:2.

- To chyba największa wpadka w mojej karierze - powiedział po spotkaniu. Kilka dni później stracił pracę. Choć regulamin przewidywał walkower 3:0, wynik meczu został utrzymany, bowiem Racing nie wniósł od niego odwołania.

Kara grzywny
Przed 4 laty w IV rundzie eliminacji Ligi Europy Debreczyn rywalizował z Liteksem Łowecz. U siebie wygrał 2:0, a na boisku rywala 2:1. W doliczonym czasie rewanżowego meczu w VSC wszedł na boisko Peter Mate, który był nieuprawniony do gry. Bułgarski klub wystąpił o walkower (który zapewniłby mu awans), jednak UEFA odrzuciła jego żądanie i nałożyła tylko karę grzywny (w wysokości 15 tys. euro) na Węgrów.

Czasami nieznajomością regulaminów i przepisów "wykazują" się sędziowie. Klasycznym przykładem był Holender Laurens van Ravens, który w 1971 roku prowadził mecz II rundy Pucharu Zdobywców Pucharów Sporting Lizbona - Glasgow Rangers.

Sędzia daje ciała

W Glasgow było 3:2, a w Lizbonie po dogrywce 4:3. Van Ravens sędziował rewanż. Ponieważ w dwumeczu było 6:6, zarządził rzuty karne, zapominając, że właśnie od tego sezonu obowiązywał przepis o tym, iż gole strzelone na wyjeździe w dogrywce też liczą się podwójnie, co premiowało Ran- gersów. Ci ostatni byli tak zaskoczeni decyzją sędziego, że nie wykorzystali czterech "jedenastek". Portugalczycy dwukrotnie trafili z rzutów karnych i Holender obwieścił ich awans.

- To było niemożliwe. Byliśmy załamani. W szatni siedzieliśmy z nisko opuszczonymi głowami. Dźwięczało mi coś w głowie o golach strzelonych na wyjeździe, ale wyglądało na to, że jest już po nas - mówił "kieszonkowy skrzydłowy" (163 cm wzrostu) Willie Henderson, który w barwach Rangersów rozegrał 478 meczów. Z błędu piłkarzy z Glasgow wyprowadzili szkoccy dziennikarze. Jeden z nich razem z trenerem Willie Waddellem o błędzie sędziego powiadomił delegata UEFA Andre Ramireza, który uświadomił van Ravensa, jaką popełnił gafę. UEFA przyznała awans Rangersom, a Holendrowi w tym samym sezonie powierzyła prowadzenie finałowego dwumeczu o Puchar UEFA!

Smutek i radość Górnika
Rok wcześniej piłkarze Górnika Zabrze schodzili z boiska, a ich kibice z trybun, sądząc, że drużyna przegrała walkę z AS Roma o awans do finału PZP. Górnik zremisował bowiem po dogrywce 2:2 (w Rzymie było 1:1), tracąc drugiego gola na sekundy przed końcem meczu.

Spiker obwieścił koniec marzeń zabrzan. W ich szatni panował grobowy nastrój, który udzielił się też wielu dziennikarzom.
Dopiero jeden z działaczy Górnika powiadomił zawodników, że regulamin UEFA nie przewidywał wtedy liczenia podwójnie goli w dogrywce w meczu wyjazdowym. Doszło więc do trzeciego spotkania, w Strasburgu, w którym padł remis (1:1), a o awansie Górnika zadecydowało dopiero losowanie. Właśnie po tym trójmeczu UEFA zmieniła wspomniany przepis, o czym nie pamiętał van Ravens. Zdarza się, że przepisów nie znają sami piłkarze, narażając się na śmieszność...

Mecz się nie skończył!
Doświadczyli tego m.in. dwaj gracze Arsenalu Londyn podczas meczu IV rundy Pucharu Ligi Angielskiej w 2012 roku na boisku Reading, wygranym przez gości 7:5!

Gospodarze w 37 min prowadzili już 4:0. "Kanonierzy" nie dali jednak za wygraną i odrobili straty, zdobywając czwartego gola w 6 minucie doliczonego czasu gry. Olivier Giroud i Francois Coquelin byli przekonani, że mecz już się skończył i obie drużyny czeka jego powtórka. Podeszli więc do końcowej linii boiska i rzucili koszulki kibicom. Zdziwieni ich zachowaniem koledzy z drużyny powiedzieli im, że będzie jeszcze dogrywka. Giroud i Coquelin musieli poprosić fanów o zwrot koszulek, by rozegrać dodatkowe 30 minut.
Z Europy przenieśmy się do Afryki.

Ten się śmieje...

W 2011 r. o awansie do finałów Pucharu NarodówAfryki w grupie G miała zadecydować ostatnia kolejka. RPA i Sierra Leone miały po 8 punktów, Niger 9, a Egipt 2. Gdy ten ostatni pokonał w Kairze Niger 3:0, trener RPA Mosimane był przekonany, że jego drużynie do awansu wystarczy remis, bo wtedy będzie mieć tyle samo punktów co Niger i Sierra Leone, ale lepszy od nich bilans bramkowy. I nastawił swą drużynę na grę o punkt. W Johannesburgu było 0:0. Po ostatnim gwizdku gospodarze szaleli z radości, wyściskali selekcjonera.

A gdy zeszli do szatni, dowiedzieli się, że... awansował Niger, bo gdy trzy drużyny mają po tyle samo punktów, o kolejności miejsc decyduje bilans bezpośrednich gier między nimi.

- To przecież nie ma sensu - mówił trener Mosimane.
- To dla mnie nie do zaakceptowania. Członkowie sztabu powinni znać regulamin na wylot - grzmiał prezes Południowoafrykańskiej Federacji Piłkarskiej, który tuż po meczu w telewizji... gratulował awansu swojej drużynie.

Za dwie, nie za trzy

Wracamy do Polski. W 2011 roku w spotkaniu 1/8 finału Pucharu Polski Limanovia przegrała u siebie z Wisłą Kraków 1:2. PZPN zweryfikował wynik na 3:0 dla gości, bo w Limanovii zagrał Dawid Basta, który powinien pauzować za 2 żółte kartki. Limanovia sądziła, że w rozgrywkach PP na szczeblu centralnym piłkarz pauzuje, gdy zobaczy aż trzy "żółtka".

Znowu ten Celtic

Na koniec inna historia z Celtikiem w roli głównej. W 2011 r. grał on w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Europy z FC Sion. W Glasgow było 0:0, w rewanżu 3:1 dla FC Sion.

Szkoci nie dali za wygraną. Złożyli odwołanie do UEFA, twierdząc, że w ekipie rywali wystąpiło 5 nieuprawnionych zawodników. Zostali oni kupieni przez szwajcarski klub latem 2011, a dopiero wtedy zaczął obowiązywać na nim zakaz transferów nałożony za nieprawidłowości przy sprowadzeniu Essama El-Hadary'ego z Al-Ahly Kair w 2008 roku. UEFA uznała rację Celticu i przyznała mu walkowery...

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska