Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wierzymy, że epidemie zostały pokonane na zawsze

prof. Ryszard Tadeusiewicz
Prof. Ryszard Tadeusiewicz
Prof. Ryszard Tadeusiewicz fot. Anna Kaczmarz
Epidemie były plagą ludzkości. Wystarczy wspomnieć o epidemii dżumy, która w latach 1347-1352 zabiła 1/3 mieszkańców Europy i wracała potem w roku 1665 i w 1707, także siejąc spustoszenie. Sądzimy, że szerzenie się tej choroby związane było z niskim poziomem higieny i słabością medycyny.

Z tego powodu żyjemy w przekonaniu, że obecnie nic nam już nie grozi, bo postęp, bo nauka, bo oświata zdrowotna, bo antybiotyki, bo szczepionki...

A przecież od ostatniej dużej epidemii minęło niespełna sto lat! Nowoczesna medycyna już istniała, poziom higieny też był całkiem przyzwoity - a jednak w 1918 roku pozornie mało groźna grypa ("hiszpanka") zabiła 50 milionów ludzi. Dlatego bądźmy ostrożni w ferowaniu opinii, że epidemie to przeszłość, która nigdy nie wróci. Być może tak jest i oby tak było - ale pewności nie ma...

Dlaczego piszę o tym właśnie teraz?

Bo wakacje to czas wędrówek. Nie zapominajmy jednak, że wakacje to także okres wzmożonych zagrożeń ze strony różnych czynników zakaźnych. Z zachodniej Afryki docierają sygnały o wzroście liczby zakażeń wirusem ebola. Wprawdzie liczba osób zmarłych z tego powodu nie przekroczyła tysiąca, ale Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) alarmuje, że zaraza może się rozprzestrzenić, a uleczalność eboli jest problematyczna. Zachowajmy więc zwiększoną ostrożność podczas egzotycznych podróży i starajmy się nie przywieźć z wycieczki niepożądanej, dodatkowej "pamiątki".

Nie trzeba jednak robić wyprawy na Czarny Ląd, żeby się zetknąć z niebezpieczną infekcją. Wystarczy spacer w rodzimym polskim lesie lub przechadzka po podmiejskiej łące. Ryzyko wiąże się tu z możliwością pogryzienia przez kleszcze. Te wstrętne pajęczaki czyhają pod liśćmi drzew, w których cieniu chcemy się ukryć przed upałem, i spadają na przechodniów, gryząc gdzie popadnie. Czatują na kwiatach, wśród których chcemy spacerować, na źdźbłach traw, wśród których chcemy się położyć. Nie dość, że atakują i wypijają naszą krew, ale - co gorsza - wstrzykują nam wirusy kleszczowego zapalenia mózgu albo krętki wywołujące boreliozę. Liczba osób poszkodowanych przez kleszcze rośnie tak szybko, że można będzie także i w tym kontekście mówić o epidemii.

Nie mam tu miejsca, żeby rozwinąć ten temat, ale przypomnę, że pisałem już o tym (znacznie szerzej) w felietonie "Czy epidemie są już pokonane??" (Gazeta Krakowska, czerwiec 2012). Zachęcam do przeczytania, a potem życzę wszystkim bardzo zdrowych wakacji.

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska