Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szef TPN wyznaje: Kiedyś nie ciągnęło mnie w góry

Redakcja
Szymon Ziobrowski  1 kwietnia przejął obowiązki dyrektora TPN. Wcześniej był szefem Działu Udostępniania TPN. Z wykształcenia prawnik, w parku pracuje od 13 lat
Szymon Ziobrowski 1 kwietnia przejął obowiązki dyrektora TPN. Wcześniej był szefem Działu Udostępniania TPN. Z wykształcenia prawnik, w parku pracuje od 13 lat fot. Wojciech Matusik
- Każdy ma prawo zobaczyć Tatry - mówi Szymon Ziobrowski, nowy dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego - i dodaje, że nie planuje wprowadzenia ograniczeń wstępu dla turystów. - Mamy Orlą Perć dla tych bardziej doświadczonych i Morskie Oko, gdzie może iść praktycznie każdy, także rodzice z dziećmi. Rozmawia Jan Latała.

Ma Pan ulubione miejsca w Tatrach?
Nie, nie mam takich. Są takie, w których jestem częściej. Na Przełęcz między Kopami łatwo jest wylecieć i można szybko zbiec. Więc jeśli mam mało czasu, to tam czasem się wybieram. Bardzo lubię doliny reglowe, zwłaszcza Strążyską. Zimą uprawiam narciarstwo skitourowe. Lubię długie tury. Niestety, moim najczęstszym celem jest Kasprowy. Po prostu jest najbliżej.

Urodził się Pan w Zakopanem. Ciągnęło Pana w góry?
Tu pana zaskoczę. Jako dziecko chodziłem z rodzicami, potem trochę sam. Jako młody człowiek nie byłem fanatykiem gór. Nawet kiedy zacząłem pracę w TPN-ie nie ciągnęło mnie, by spędzać w górach soboty i niedziele. Ale na nartach jeździłem od dziecka.

W młodości łamał Pan parkowe zakazy?
Ten wiek ma swoje prawa. Kiedy się jest w liceum, ma się kolegów, to czasem różne rzeczy się dzieją. Generalnie: do gór dojrzewałem długo. To we mnie narastało. I eksplodowało dobrych kilka lat temu. Góry stały się elementem, bez którego ciężko mi teraz wyobrazić sobie życie. Nie mówię tylko o pracy. Planując aktywności letnie mam zawsze na uwadze, by pojechać tam, gdzie można się wdrapać.

Tatry?
Tatry bardzo lubię, zarówno część polską jak i słowacką, ale wyjeżdżałem też parę razy w wyższe góry, udało mi się zaliczyć Mont Blanc. Lubię morze, ale cóż robić nad morzem? Można spacerować wzdłuż brzegu. Tylko cały czas jest płasko. Z kolei chodzenie po lasach na nizinach mnie trochę frustruje, bo nigdy nie wiem, gdzie jestem. A góry… po prostu są fajne.

A co takiego jest w tych górach?
Pewnie każdy znajdzie coś innego. Ja generalnie lubię chodzić. Lubię wyjść na szczyt albo grań i czekam na ten moment, kiedy odsłaniają się wszystkie zapierające dech w piersiach widoki. Akurat w polskich Tatrach jest sporo grani udostępnionych dla turystów, więc i takich miejsc jest wiele. Nawet, kiedy wyjdzie się na przełęcz, to można zerknąć, co jest po drugiej stronie. Odsłania się inny świat. Czerpię z tego wizualną przyjemność. Lubię obcować z przyrodą: spotkać kozicę, zobaczyć i usłyszeć świstaka, a czasem jesienią niedźwiedzia.

Tatry raczej polskie czy słowackie?

Całe Tatry są piękne, a słowacka część jest bardziej zaskakująca, nieoczywista. Bywam w niej rzadziej. Czasem miewam wrażenie, jakbym nie znał tych gór. Zupełnie inna jest konfiguracja szczytów i dolin. Człowiek myśli: Czy ja jestem w Tatrach, czy w innych górach?

Stan szlaków na Słowacji jest lepszy niż w Polsce.
Ja tego tak nie oceniam. Niektóre niżej położone szlaki są utwardzone domieszkami betonu. Może wygląda to elegancko, ale w TPN-ie uważamy, że w parku powinno być jak najmniej sztuczności.

A te wyżej położone?
Po polskich Tatrach chodzi o wiele więcej osób, stąd obciążenie szlaków jest większe. Stan jest różny, ale byłbym daleki od stwierdzenia, że na Słowacji jest dużo lepiej.

Z kolei, zdaniem Jana Krzysztofa, naczelnika TOPR-u, szlaki w Polsce są zbyt dobre. To zachęca wiele osób słabiej przygotowanych do wycieczek w wyższe partie gór.
To jest dylemat. Niedawno schodziłem z Małej Łąki już po ulewach. Szlak w górnej części jest taki sobie: kamienie są wzruszone i ułożone nieregularnie. Myślałem, czy ten szlak powinien być dostępny dla rodziców z dziećmi, wózkami i osób starszych, czy powinien zostać taki jaki jest. Powinniśmy dążyć do tego, by pewne szlaki były bardziej dostępne, zwłaszcza te reglowe. Natomiast te wysokogórskie powinny być zbliżone jak najbardziej do naturalnych warunków. Bruk jest wygodny, ale czy tak to powinno wyglądać? Mam poważne wątpliwości.

Orla Perć nie będzie przekształcona w via ferratę, szlak wyposażony w liny, drabinki, mosty?

Zostaliśmy przy obecnej sytuacji. Te sztuczne ułatwienia są takie same jak na Słowacji, mamy więc pewną spójność. Po drugie w polskiej części łańcuchy są dostępne w miejscu, w które łatwo się dostać po wyjechaniu kolejką. W rejon Świnicy trafiają ludzie przypadkowi. Dużo łatwiej jest więc złapać się łańcucha niż stalowej linki. Via ferraty też mają swoje wady i niedomagania. To też nie jest system, który jest gwarantem bezpieczeństwa.

Jakie ma wady?
Znany wspinacz i alpinista Pit Schubert wskazuje np. problemy z konserwacją stalowych linek. Zdarza się, że rdzewieją pod taśmą, którą bywają oklejane. Rdza powoduje, że wytrzymałość jest mniejsza. Ale czy my w ogóle dobrze stawiamy pytanie? Co z tego, że wymienimy system sztucznych ułatwień, jeżeli nie zmienimy świadomości u ludzi, którzy idą na zaśnieżone szlaki w adidasach.

Jak zmienić świadomość ludzi?

Szkolić i edukować. Zachęcać do korzystania z przewodników. Ja często ich wynajmowałem, nie wstydzę się tego. Wolę, gdy koło mnie jest ktoś bardziej doświadczony.

No tak, ale Pan jest po prostu rozsądnym człowiekiem. Ktoś, kto w śniegu idzie na Rysy w adidasach jest samobójcą.
Dlatego musimy ostrzegać, podpowiadać, edukować. Nie ma innej drogi.

Pojawiają się głosy, że wprowadzenie ubezpieczeń dla turystów mogłoby zniechęcić tych mniej doświadczonych od wychodzenia na trudniejsze trasy. Pan wyraził parę lat temu opinię, że park nie powinien odprowadzać 15 proc. z biletów do TOPR-u.

Parki powinny wydawać pieniądze na realizację swoich zadań i to jest zdrowy układ. Płacimy te pieniądze i nie marudzimy, zresztą byliśmy wspólnie z TOPR inicjatorami tej zasady. Skoro nie ma innych możliwości, TOPR musi mieć wsparcie z różnych źródeł. Uważam, że TOPR powinien być finansowany w całości z budżetu państwa. Zapewnienie tego typu ratownictwa jest zadaniem państwa, a nie sponsorów, czy TPN-u. Być może powinno wprowadzić się ubezpieczenia. W końcu wiele osób jeździ w Alpy. Tam ubezpieczenie się jest normą.

Nie trzeba jeździć w Alpy. Ubezpieczenia funkcjonują też po drugiej stronie granicy Tatr.
Właśnie.

Czy Tatry są dla wszystkich?

Każdy powinien mieć możliwość zobaczenia Tatr. Nie wprowadzałbym ograniczeń. Mamy Orlą Perć dla bardziej doświadczonych turystów, i Morskie Oko, gdzie może iść praktycznie każdy, także rodzice z dziećmi.

Pański poprzednik, dyrektor Skawiński, zastanawiał się, czy Morskie Oko musi znajdować się w programie wycieczek szkolnych. Mówił: Marsz 20 kilometrów po asfalcie może zniechęcić do wycieczek w góry. Sugerował, by najpierw poznawać swoje małe ojczyzny.
Oczywiście ważne jest, by poznać swoją okolicę. Czasem trzeba jednak zmienić kontekst, w którym się żyje na co dzień. Nie dziwię się, że tyle wycieczek przyjeżdża w Tatry. Ważne jest, by ktoś, kto idzie do Morskiego Oka czy do Kościeliskiej, nie szedł bezmyślnie. Wiele osób zastanawia się, po co przewodnik prowadzący do Morskiego Oka. Właśnie tam jest on konieczny. W tym tłumie, rozgardiaszu, podczas wędrówki asfaltem można nie zauważyć wielu interesujących rzeczy. To przewodnik może zwrócić na nie uwagę. Osoby wrażliwe, zachęcone, w Tatry wracają. Jak ktoś nie ma w sobie pewnej wrażliwości, to nie wróci. I bardzo dobrze, jeśli marsz asfaltem go odstraszy. Widocznie tak ma być.

Morskie Oko w wakacje znów będzie oblężone. Naprawdę trzeba tam wpuszczać tyle ludzi?

Pojawiają się zarzuty, że zgadzamy się, by szło tam tyle ludzi, a w innym miejscu nie wpuszczamy, nie pozwalamy na żadną ingerencję. Problem w tym, że ta na pozór niewielka ingerencja ma czasem większy wpływ na przyrodę niż tłumy nad Morskim Okiem. O spokoju zwierząt decyduje niedostępność miejsc. Są one czasem bardzo blisko szlaku, ale na tyle niedostępne, że niedźwiedź może spokojnie założyć gawrę. A to, że te 10 tysięcy ludzi wędruje po asfalcie, napije się piwa w schronisku i schodzi w dół, praktycznie nie ma wpływu na przyrodę. Czasem niedźwiedź musi tylko poczekać, żeby przejść na drugą stronę drogi. Wolę to niż ingerencję w miejsca, które są matecznikami zwierząt.

Moje osobiste zdanie jest takie, że im mniej nowych inwestycji w Tatrach, tym lepiej

Jakiś czas temu pojawił się pomysł tunelu pod szczytem Kasprowego. Co się z nim teraz dzieje?
Jest w rękach inwestora. Jeśli będzie chciał go zrealizować, złoży wniosek o wydanie warunków zabudowy. Będzie musiał przeprowadzić całe postępowanie, którego przedmiotem będzie ocena oddziaływania inwestycji na obszar Natura 2000. W toku tego postępowania my wyrazimy swoją opinię. Trudno wydać opinię, kiedy nie zna się wszystkich uwarunkowań.

Tunel wydaje się solidną ingerencją w środowisko.

Oczywiście. Mam na ten temat swoje prywatne zdanie. Natomiast TPN wyrazi opinię, kiedy zapoznamy się z całą dokumentacją.

Podobnie odnosi się Pan do innych inwestycji?

Tak. Nigdy nie wypowiadam się w sposób kategoryczny. Ale nie dlatego, że te inwestycje podobają mi się lub nie. Moje osobiste zdanie jest takie, że im mniej nowych inwestycji w Tatrach, tym lepiej. Natomiast każda sprawa może być przedmiotem dyskusji. Zawsze należy rozmawiać.

O potrzebie dialogu mówił też dyrektor Skawiński. Ale zarzucano mu, że rozmawiał i owszem, ale na końcu mówił: nie.
Park musi być z definicji konserwatywny. To, że się rozmawia, nie gwarantuje, że park powie "tak". Trzeba w którymś momencie podjąć decyzję. Ważne, żeby zrobić to po wysłuchaniu różnych głosów. Tak naprawdę ważny jest zdrowy rozsądek.

Czy stanowisko dyrektora TPN-u jest najgorętszym stołkiem wśród szefów parków narodowych? Lobby, grupy nacisków…
Nie wiem, czy chciałbym być w skórze dyrektora Białowieży. W Karkonoszach też szału nie ma. Wszędzie ktoś czegoś chce. Marzę tylko o tym, żeby polityka była daleko od Tatr. Na razie to marzenie się spełnia. Nie spotkałem się do tej pory z bardzo intensywnymi naciskami. Oczywiście, rozmawiamy z różnymi grupami: wspinaczami, narciarzami. Jakoś te interesy trzeba będzie pogodzić.

Jak?
Podoba mi się popularna w Stanach Zjednoczonych idea "Nie zostawiaj śladów". To jest myśl, która powinna nam wszystkim przyświecać. Każdy, kto ma odrobinę wrażliwości, woli patrzeć na piękne góry bez stalowych podpór czy budynków na szczytach i graniach. Jeżeli jakiś element infrastruktury wypadnie z parku, tym lepiej. To uznam za sukces. Tatry są tak małe, że to, co miano w nich zbudować, raczej już zbudowano. I wystarczy.

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska