Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pocałunek w Strefie Gazy

Przemek Franczak
Mignęło mi ostatnio takie zdjęcie: Żyd przechyla się przez mur i całuje z Palestynką. Ujęcie wyglądało jak zainscenizowane, idealnie skrojone pod zwycięstwo w fotograficznym konkursie. W kadrze zmieściły nawet się flagi Izraela i Palestyny, z którymi młodzi reprezentanci skonfliktowanych narodów przyszli na spotkanie. Propokojowi aktywiści? Kochankowie? Nie wiem, ale scena poruszająca. Szkoda, że w szerszym wymiarze jest tylko pobożnym życzeniem.

Bo są też inne zdjęcia, multum zdjęć: ofiar ostatnich izraelskich ataków na Strefę Gazy. W większości cywilów, kobiet, dzieci, bo to ich głównie dosięgają rakiety wymierzone w Hamas. Tak Izrael realizuje swoje prawo do obrony. Do opamiętania nie wzywa go niemal nikt.

Nie rozumiem tego świata. Wiem, to infantylne wynurzenie, ale tak właśnie jest - po prostu go nie rozumiem. Naród wygnańców, który tyle wycierpiał w swojej historii, dziś sprowadza cierpienie na innych wygnańców. Nieistotne, czy robi to ze względu na koszmarne doświadczenia czy pomimo nich. Nie rozumiem. Obrona konieczna? Kiedy ktoś cię uderzy i zrani, to nie znaczy, że masz prawo zatłuc na śmierć jego bliskich bejsbolowym kijem.

Świat - w większości - dostrzega w tym konflikcie pewną równowagę. Jest agresor - Hamas i broniący się wszelkimi dostępnymi środkami Izrael. Ja tej równowagi nie widzę. Przeczy jej przede wszystkim statystyka ofiar. Łatwo poddać się narracji, że wszystko jest czarno-białe - to pozycja najwygodniejsza, zwalnia w końcu z myślenia - ale nie jest. Jedyną zerojedynkową czerń i biel mamy na tych zdjęciach ze Strefy Gazy: było dziecko, nie ma dziecka.

No tak, nie nasze dzieci. Daleko, z dzikiego kraju. Jak utopi się jakieś w Bałtyku, to żyje tym pół kraju. Gdy czwórka małych Palestyńczyków zginie na plaży od pocisku z izraelskiego moździerza, to wzruszamy ramionami (jeśli w ogóle o tym się dowiemy). Bo tak tam jest, sami sobie Palestyńczycy nagrabili. Nie relatywizujmy. Żadnej zbrodni usprawiedliwić się nie da.
Zresztą ja nie widzę w polityce Izreala wielkiej chęci forsowania rozwiązań pokojowych, wręcz przeciwnie. W świetnej książce "Palestyńskie wędrówki. Zapiski o znikającym krajobrazie", Raja Shehadeh, pisarz i prawnik, który z Izraelem prowadzi własną, bezkrwawą wojnę - na paragrafy i batalie sądowe - opisuje, jak piędź ziemi po piędzi ziemi jego rodacy tracą swoją ojczyznę, zabudowywaną schowanymi za wysokimi murami izraelskimi osiedlami. Nie ma w tej książce dramatycznych oskarżeń, krwi, ofiar. To rzecz o tęsknocie. Za tym, co było i za tym, co nigdy nie nastąpi. Za ułudą świata, w którym Żyd i Palestynka całują się nie tylko na zdjęciu.

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska