Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brzesko. Uszwica co jakiś czas potwornie cuchnie, a winnych ciągle nie ma

Małgorzata Więcek-Cebula
Uszwica to niewielka rzeczka  przepływająca przez Brzesko, Jadowniki, Sterkowiec. Zazwyczaj  jej wody są czyste, ale po większych ulewach, jak w miniony weekend, są mocno zabrudzone
Uszwica to niewielka rzeczka przepływająca przez Brzesko, Jadowniki, Sterkowiec. Zazwyczaj jej wody są czyste, ale po większych ulewach, jak w miniony weekend, są mocno zabrudzone Małgorzata Więcek-Cebula
- W takim smrodzie nie da się żyć - mówili zbulwersowani ludzie. Sprawdziliśmy. Śmierdziało nie tylko w piątek, ale także w sobotę i niedzielę wieczorem - najbardziej w okolicach skrzyżowania "czwórki" z ulicą Solskiego.

Zdaniem mieszkańców Brzeska (imiona i nazwiska znane redakcji), to efekt zrzutów do rzeki wykonywanych przez brzeską oczyszczalnię. Grupa mieszkańców, która opowiedziała nam o tym problemie, zapewnia, że nie pierwszy raz zdarzyła się taka historia.

- Dwa tygodnie temu była podobna sytuacja. Osoby odpowiedzialne za zanieczyszczenia Uszwicy w perfidny sposób wykorzystują deszcz, w efekcie którego podnosi się poziom wody i wtedy spuszczają zanieczyszczenia do wody - mówią.
W grupie obrońców czystości rzeki przepływającej przez ziemię brzeską są wędkarze. Uważają, że wskutek działania oczyszczalni giną ostatnie żyjące w rzece ryby.

- Dwa tygodnie temu wyciągaliśmy nieżywe ryby z Uszwicy: klenie, leszcze czy brzanki, szkoda tego wszystkiego - przekonują.

Nikt ich nie słucha
Mieszkańcy Brzeska zdecydowali się opowiedzieć o sprawie nam, bo twierdzą, że ich interwencje w państwowych instytucjach nic nie dają. Policjanci odsyłają ich do straży pożarnej, ta do magistratu. A urzędnicy znów na policję.

- Wynika to pewnie z faktu, że ludzie w nieodpowiedni sposób mówią o problemie. Jeśli informują, że Uszwica śmierdzi, to nic nam to nie daje. Mając w ręce dowody muszą precyzować, że efektem tego fetoru są konkretne zrzuty ścieków - tłumaczy Ewelina Buda, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Brzesku.

Grzegorz Wawryka, burmistrz Brzeska, zapewnia, że jeśli coś zanieczyszcza Uszwicę, to na pewno nie gminna oczyszczalnia, ale ta należąca do browaru.

- Sprawdzimy to jednak, na pewno będziemy w tej sprawie interweniować by wyjaśnić skąd nieczystości i taki smród - powiedział nam wczoraj.

Zdradził też, że w przeszłości były już takie sytuacje, że mieszkańcy skarżyli się na fetor z rzeki. - Oczyszczalnia należy jednak do browaru, przyjmuje część ścieków od miasta i je przetwarza - mówi Grzegorz Wawryka. Samorządowiec dodaje, że miasto ma własną nowoczesną oczyszczalnię w Wokowicach, która działa w oparciu o najnowsze technologie. W przypadku tego zakładu nie ma mowy o jakichś problemach. Przedstawiciele browaru także nie czują się winni.
- Browar ma zmodernizowaną oczyszczalnię ścieków, dostosowaną do skali ich przetwarzania, posiadającą wszystkie niezbędne mechanizmy minimalizujące dyskomfort zapachowy. W momencie kiedy z przepompowni przy ul. Solskiego w Brzesku dopływają do naszej oczyszczalni ścieki surowe (tj. mieszanina ścieków bytowych i przemysłowych) są one od razu kierowane do obróbki mechanicznej i biologicznej - twierdzi Jagoda Jastrzębska z Browaru Okocim.

Winne odory z przepompowni?
Jej zdaniem, problem leży w przepompowni ścieków surowych, która należy do Rejonowego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Brzesku.

- Zapach takich ścieków jest bardzo charakterystyczny, przegniły, gdyż zawierają dużo siarkowodoru. Wprawdzie przepompownia została zmodernizowana, ale bez przeprowadzenia odoryzacji. Z tego powodu, w momencie uruchomienia pomp odory mogą wydobywać się na zewnątrz przez wywietrzniki, szczególnie podczas opadów deszczu oraz przy wysokich temperaturach - tłumaczy.

Jednocześnie zaprzecza by jakiekolwiek ścieki z browaru trafiały bezpośrednio do rzeki.
- Po interwencji "Gazety Krakowskiej" dokonaliśmy natychmiastowej kontroli poprawności działania oczyszczalni i nie wykryliśmy żadnych nieprawidłowości - mówi Jagoda Jastrzębska.

Tam też mieli problemy

Problemy z oczyszczalnią ścieków mieli także mieszkańcy Łąkty Górnej. Pisaliśmy o tym w czerwcu ubiegłego roku.
Zdesperowani ludzie zaalarmowali nas, gdy okazało się, że nocą z gminnej oczyszczalni - do przepływającego przez gminę potoku Saneckiego jest wypuszczana ciemna, potwornie śmierdząca ciecz. Fetor czuli mieszkańcy kilkunastu domów zlokalizowanych wzdłuż tej niewielkiej rzeczki. Tak bardzo śmierdziało, że ludzie nie byli w stanie otworzyć okna, nie mówiąc już o tym by wyjść na podwórko.

Mieszkańcy Łąkty zapewniali nas, że takie praktyki - spuszczania ścieków do wody, podobnie jak ma to miejsce, zdaniem mieszkańców Brzeska, w Uszwicy - były częste. Zapewniali, że to wszystko działo się najczęściej pod osłoną nocy lub podczas większych deszczów, kiedy woda w potoku przybierała i łatwo było ukryć tego typu praktyki.

Kilka dni przed naszą interwencją pracownicy oczyszczalni wypuścili tak dużo śmierdzącej cieczy, że potok zabarwił się na całej szerokości. Mieszkańcy nakręcili film i przesłali go do odpowiednich służb. Nasza publikacja przyniosła efekty. Problem z fetorem nagle zniknął.

WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O ZASADACH GRY W PIŁKĘ NOŻNĄ?"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska