Skażenie wykryto w centrum tego sześciotysięcznego miasta. Woda doprowadzana jest tam z ujęcia na rzece Biała starymi, żelbetonowymi rurami, które położono jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku. - Na ujęciu jej jakość nie budzi najmniejszych zastrzeżeń - podkreśla Stanisław Grzelak, prezes Miejskiego Zarządu Gospodarki Komunalnej w Grybowie, nadzorującego wodociąg. Uważa, że przyczyną zanieczyszczenia mogło być przedostanie się do sieci wody z prywatnych studni. Korzysta z nich setka gospodarstw, podłączonych do wodociągu.
- Zdarza się, że ciśnienie z hydroforów sprawia, że woda z takiego ujęcia przedostaje się do sieci przez zawór antyskażeniowy - wyjaśnia prezes Grzelak. - Badamy, w którym miejscu mogło ewentualnie dojść do takiej sytuacji.
Czyszczenie skażonego odcinka sieci wodociągowej potrwa co najmniej do dziś. Kilka dni zajmie jeszcze badanie próbek wody, pobranych po uzyskaniu zapewnień MPGK, że woda powinna już być czysta. Do tego czasu grybowianie z centrum oraz osiedla Bema będą musieli czerpać wodę pitną z beczkowozów. Zmuszony jest do tego m.in. 88-letni Adam Kapliński.
- Muszę mieć pewność, że woda jest dobra, bo przyjechały do mnie wnuki - mówi pan Adam. - Nie chcę, żeby po wypiciu herbaty czy zjedzeniu zupy rozbolały ich brzuchy.
Magdalena Antkiewicz z sądeckiego sanepidu uspokaja, że nie ma takiego zagrożenia, ponieważ bakterie coli giną w temperaturze 70 stopni Celsjusza. - Ich stężenie w stu mililitrach wynosiło dwanaście jednostek, więc nie było duże, choć oczywiście w ogóle nie powinno było ich być, gdyż norma wynosi zero - dodaje Magdalena Antkiewicz.
Grybowianie, z którymi rozmawialiśmy, są jednak ostrożni. Pani Kinga, mieszkanka os. Bema, wody z kranu w ogóle nie używa, choć można z niej korzystać do celów sanitarnych.
- Nie myję nią naczyń, a nawet tej z beczkowozu używam wyłącznie po przegotowaniu- mówi grybowianka. - Mam dwuletniego synka. Nie chcę, żeby się pochorował.
Tymczasem problem ze skażoną wodą w rejonie Grybowa narasta. W piątek sanepid znalazł bakterie z grupy coli w lokalnym wodociągu w Ptaszkowej. Natychmiast ogłoszono, że woda nie nadaje się do picia. 340 odbiorców musi więc korzystać z tej dostarczanej beczkowozem.
Woda w grybowskiej sieci sprawdzana jest średnio co dwa miesiące. W lokalnych wodociągach częstotliwość badań jest mniejsza. Te duże, jak Sądeckie Wodociągi, mają własne laboratorium, które bada wodę każdego dnia.
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O ZASADACH GRY W PIŁKĘ NOŻNĄ?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?