Małopolska zachodnia. Rośnie lista milionerów, najwięcej w rejonie Wadowic

Najwięcej osób o milionowych dochodach mieszka w gminach Andrychów, Kalwaria Zebrzydowska i Wadowice. To głównie biznesmeni, którzy prowadzą własną działalność gospodarczą. - 17 ma mniej niż 40 lat, 35 jest w wieku od 41 do 60 lat, a 10 osób z naszego powiatu to milionerzy powyżej 60. roku życia - wylicza Adam Kosek, naczelnik Urzędu Skarbowego w Wadowicach.

W Wadowicach nie zawsze było tylu bogaczy. W 2008 r. 57 osób dorobiło się więcej niż miliona złotych, ale rok później tylko 42. W 2010 ich liczba zmniejszyła się o kolejne trzy osoby. Dopiero 2011 okazał się przełomowy. Odtąd krezusów jest coraz wiecej.
W powiecie oświęcimskim, choć ma podobną liczbę ludności co wadowicki, tylko 38 osób zarobiło w 2013 r. ponad milion złotych. W rejonie Oświęcimia najbardziej opłacalnym zajęciem jest handel.

- Czternastu naszych milionerów na co dzień trudni się sprzedażą: leków, obuwia, odzieży, materiałów budowlanych, paliw, maszyn i urządzeń przemysłowych - podaje Danuta Korycik, zastępca naczelnika Urzędu Skarbowego w Oświęcimiu.

13 osób z powiatu oświęcimskiego duży majątek zyskało dzięki produkcji pieczywa, ciast, słodyczy, lodów i odzyskiwaniu surowców wtórnych z odpadów segregowanych. 11 kolejnych działa oferuje usługi remontowo-budowlane, budowlano-inżynieryjne, ubezpieczeniowe, kurierskie, pocztowe i informatyczne.

- Nie znam żadnego milionera, ale, jak czytam listę z najbardziej dochodowymi branżami, to do każdej mogę przypasować kandydata, który może mieć taki majątek. Widać, kto jakimi samochodami jeździ - zauważa Robert Mrozik z Oświęcimia. Jak podkreśla, nie da się nie zauważyć np. dwóch bardzo drogich bentleyów w Bobrku. - Sam też mam pomysł na biznes i mam nadzieję, że uda mi się kiedyś zarobić takie kokosy - dodaje z uśmiechem.

W powiecie chrzanowskim bogaczy również nie brakuje. Najwięcej, bo aż 17 ubiegłorocznych milionerów jest w gminie Chrzanów. Pięciu mieszka w gminie Libiąż, czterech jest z okolic Trzebini, trzech z Alwerni, a dwóch z Babic. Rekordowe zarobki jednego z nich sięgnęły 5,4 miliona złotych.

Zadzwoniliśmy do kilku milionerów z naszego regionu z prośbą o radę, jak dorobić się majątku. Nie chcieli podzielić się swoimi przepisami na sukces. Na rozmowę zgodziło się tylko dwóch.

- Od ponad dwudziestu lat wszystkie zarobione pieniądze inwestuję w rozwój przedsiębiorstwa - wyznaje Adam Klęczar, właściciel firmy Aksam w Osieku. - Dlatego nie uważam się za milionera. Nie mam "tłustego" konta w banku.

Jego firma produkuje głównie paluszki, chipsy i orzeszki słynne na całą Polskę. Dużą część pieniędzy wydaje na cele charytatywne, na przykład był jednym ze sponsorów pikniku rodzinnego w szkole w Grojcu. Teraz buduje w swojej miejscowości duży kompleks basenów, gdzie będzie również nowoczesny hotel, lodowisko, sale zabaw.

Kolejny krezus z Małopolski zachodniej podzielił się z nami przepisem na sukces, ale nie pozwolił na ujawnienie swoich danych.

- Trzeba przede wszystkim iść na całość i nie patrzeć na to, co mówią inni - doradza anonimowo milioner z powiatu wadowickiego. - Podstawą jest dobre traktowanie ludzi, ponieważ wtedy chcą solidnie pracować. I trzeba się nie bać podejmować ryzyka.

Jak przyznaje nasz rozmówca, zdarzyło mu się, że nie miał na koncie ani złotówki, a przyszłość jego przedsiębiorstwa uratowała rodzina, która pożyczyła mu na działalność biznesową wszystkie swoje oszczędności.

W całym województwie małopolskim jest 1350 milionerów. Największym zagłębiem bogactwa jest Nowy Sącz i okolice. W liczącym 80 tysięcy mieszkańców mieście żyje 105 aż milionerów. W oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów Limanowej jeden milioner przypada na 300 mieszkańców.

- Ja tam nikomu nie zazdroszę. Milionerzy też są potrzebi tym biedniejszym ludziom, ponieważ dają pracę i pozwalają utrzymać niejdną rodzinę - zaznacza Łukasz z Osieka.

Przepuścił wszystko
Pewien mieszkaniec powiatu oświęcimskiego kilka lat temu wygrał sześć milionów złotych w totolotka.

W dniu wygranej złożył wypowiedzenie z pracy słowami jak z reklamy: "Teraz mi to lotto" i rzucił się w wir szaleństwa. Po kilku miesiącach opamiętał się na chwilę i założył firmę, miał handlować samochodami, ale nadal wolał bawić się z kolegami. Teraz zardzewiałe wraki aut stojące na jego podwórku przypominają każdemu, kto zna "milionera", że mieć pieniądze to jedno, a umieć je zainwestować to drugie. Jest bankrutem.

Nasz komentarz
Ewelina Sadko, dziennikarka: Kilkanaście lat temu w mojej rodzinnej miejscowości ktoś trafił "szóstkę" w totolotka i wygrał prawie 10 mln zł. W tym samym czasie moi rodzice wymienili stary, wysłużony samochód na nowy model. Plotka poszła, że to właśnie my wygraliśmy. Moja rodzina zrobiła się nagle bardzo popularna, zaczęli nas odwiedzać dawno nie widziani znajomi. Pod ogrodzenie domu, nawet nocami, przychodzili obcy ludzie i prosili o pożyczkę. Kiedyś mama wysłała mnie do sklepu na zakupy i zabrakło mi kilku zł. Sklepikarz nie dał na krechę. Usłyszałam: - To wygraliście w totka, a żebrzesz? Musiały minąć lata, aby ludzie przekonali się, że to nie nam trafiła się wygrana.

WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CZY JESTEŚ PRAWDZIWYM KRAKUSEM?"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!