Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Odorowicz. Twarda filmowa caryca z Krakowa zostanie ministrem?

Marta Paluch
Ma 40 lat, była już wiceministrem kultury, a dziś dysponuje olbrzymimi, jak na instytucję kultury pieniędzmi (ponad 160 mln zł rocznie). Kim stanie się teraz - ministrem czy szefem TVP?
Ma 40 lat, była już wiceministrem kultury, a dziś dysponuje olbrzymimi, jak na instytucję kultury pieniędzmi (ponad 160 mln zł rocznie). Kim stanie się teraz - ministrem czy szefem TVP? Anna Kaczmarz
Zwolennicy mówią o niej: dynamit. Przeciwnicy: taran. Agnieszka Odorowicz silną ręką trzyma polskie kino, a teraz ma szansę zostać jednym z najmłodszych ministrów kultury w historii III RP.

Raczej nie zostawia ludzi obojętnymi. Wielu ją chwali, ale są i tacy, którzy wypominają kontrowersyjne sprawy fortu św. Benedykta i zamieszanie ze słynną wanną w kształcie serca. Krytycy jednak wolą pozostać w cieniu i nazwisk nie ujawniać. Bo w polskim filmie - i polskiej kulturze - Agnieszka Odorowicz to bardzo wpływowa postać.

Wszędzie jej pełno
W jaki sposób studentka Akademii Ekonomicznej w Krakowie zawędrowała na warszawskie salony? Szczebel po szczebelku. Z tym że przeskakiwała je z prędkością światła.

Pulchna, czarnowłosa, wszędzie jej było pełno. Taka była w latach 90. Spełniała się wtedy, gdy trzeba było coś załatwić, zorganizować. W 1997 roku wzięła się za organizację Studenckiego Festiwalu Piosenki. - Widać było, że zrobi karierę. Miała ogromną siłę przebicia - wspomina Jerzy Stuhr, wówczas rektor krakowskiej PWST.

Festiwal nie był wtedy w najlepszej formie, co roku kierował nim kto inny. Brakowało mu pary. - Zajmowały się nim samorządy studenckie, ale rozmiar i ranga tej ogólnopolskiej imprezy je przerosły - wspomina Jan Poprawa, od lat 70. członek rady artystycznej festiwalu. A Odorowicz zaczęła działać.

- Wiedziała czego chce, miała wizję. Jej pomysły były świetne - ocenia Poprawa. To m.in. organizacja benefisów gwiazd, transmitowanych przez TVP, plenerowe koncerty w kamieniołomie Krzemionek. - Umiała przełożyć na język popkultury, widowiska, to co robiliśmy. Przyciągnąć publiczność - wyłuszcza Jan Poprawa.

Stowarzyszenie Kultury Akademickiej "Instytut Sztuki", które założyła, organizowało też inne imprezy: międzynarodowy festiwal współczesnej muzyki kameralnej im. Pendereckiego, transmitowany przez rosyjską telewizję festiwal pieśni Okudżawy. Przejęło też Klub pod Jaszczurami i fort św. Benedykta, by zorganizować tam centrum kultury.
I tu zaczęły się kłopoty.

Wywrócili się na forcie
Projekt przebudowy fortu, z trzypoziomowym parkingiem i szklaną kopułą, spowodował ogromne protesty mieszkańców Podgórza. - Gmina przekazała fort w zasadzie bez żadnych warunków Instytutowi w dzierżawę. A oni poza tym projektem, nie do przyjęcia, nie zrobili nic - mówi Paweł Kubisztal, prezes stowarzyszenia Podgórze.pl.

- Fort był przejęty bardzo tanio, jego kulturalna funkcja nie była realizowana, fort nadal był zaniedbany, nic się tam nie działo - dodaje Łukasz Słoniowski, wówczas radny miejski (PiS).

W końcu projekt przebudowy upadł. Po 12 latach dzierżawy fortu, obiekt nadal stał jak stoi. W 2012 roku gmina po ugodzie odebrała go od IS.

Ale ta sprawa nie zaszkodziła Agnieszce Odorowicz. Gdy zaczęły się kłopoty, ona zaczynała karierę w Warszawie. W 2003 r. minister kultury Waldemar Dąbrowski dał jej posadę swojego pełnomocnika w rządzie Leszka Millera. Miała 29 lat.

Trzy twarde dyski
Choć od tamtej pory była kojarzona z lewicą, szybko okazało się, że potrafi dogadać się z każdym. - To ona wygrzebała skądś ustawę o kinematografii, dopracowała ją. Na tej podstawie powołano Polski Instytut Sztuki Filmowej. To jej zasługa - mówi Wacław Krupiński, publicysta kulturalny "Dziennika Polskiego", wieloletni znajomy Odorowicz. - Choć opór był ogromny, udało jej się przekonać posłów. Bo ma w sobie cztery dynamity i trzy twarde dyski - obrazowo określa ją Wacław Krupiński.

Faktycznie, umawiała się z posłami, przekonywała. Udało się. Przekonała ich, by przegłosowali szalenie niewygodną dla prywatnych telewizji ustawę, która zobowiązuje nadawców do płacenia sporego podatku na PISF.

Przekonała też stopniowo do siebie środowisko filmowe.
- Choć z początku były obawy, że nie-filmowiec może sobie nie poradzić - mówi Maciej Pieprzyca, autor obsypanego nagrodami "Chce się żyć", dziś szef komisji PISF, która pomaga twórcom w pracy nad scenariuszami. Odorowicz stanęła na czele PISF w 2005 r.

Efekt? Produkcja 40 pełnometrażowych filmów rocznie (zamiast 15-20), nagrody na festiwalach (tylko "Ida" Pawła Pawlikowskiego zdobyła ich niemal 60). Nawet niechętni Odorowicz przyznają, że dzięki niej polskie kino dostało zastrzyk gotówki i potężnego kopa. A twórcy mówią wprost: bez tego profesjonalne kino nie dałoby rady.

- Późni debiutanci, tacy jak ja czy Marcin Krzyształowicz, twórca "Obławy", mogli w końcu nakręcić film kinowy. Wcześniej, bez pieniędzy PISF, było to praktycznie niemożliwe. Wielu moich kolegów reżyserów wykruszyło się po drodze - mówi Maciej Pieprzyca.

PISF ma budżet w granicach 160-170 mln zł rocznie, co roku dokłada się do kilkudziesięciu filmów. W branży wiadomo, że Odorowicz bardzo stawia na debiuty, choć o pieniądze może się starać każdy. A że nie jest to łatwe, przekonał się Jerzy Stuhr, który na swojego "Obywatela" dwa razy dostał odmowę (choć eksperci PISF ocenili jego film bardzo dobrze, dyrektor początkowo nie dała zgody na dofinansowanie). Dziś sam jest ekspertem PISF (kadencja na rok, ocenia filmy do sfinansowania).

- To bardzo dobrze prosperujące przedsiębiorstwo - tłumaczy Stuhr. Nic dziwnego, że w instytucie i środowisku o Odorowicz mówią "caryca". - Trzyma swoich ludzi krótko. To twarda, wymagająca baba - mówi osoba z branży.

- Ostra, ale nie robi świństw. Jeśli nawet ma kogoś objechać, robi to w cztery oczy - dodaje inny. Podkreśla, że zawsze jest świetnie przygotowana, pracoholiczka. A w środowisku zna wszystkich - od Wajdy po debiutantów.

- Nie tworzy sztucznego dystansu, taka równa baba. Szybko przechodzi na "ty", słynie z mocnej głowy. A najbardziej ją denerwuje, gdy gdzieś nie można palić. Wtedy mówi, że czuje się dyskryminowana - opowiada jeden z pracowników.

Denerwuje ją, kiedy nie może zapalić. Mówi, że czuje się dyskryminowana

Zamieszanie z "wanną w kształcie serca" odbiło się w środowisku sporym echem. Chodzi o tekst, który w 2007 r. opublikowała "Rzeczpospolita". Bertold Kittel napisał, że Odorowicz, jeszcze za pieniądze Instytutu Sztuki, wyremontowała sobie mieszkanie w Krakowie, a w nim zamontowała drogie kafelki i luksusową wannę w kształcie serca za 27 tys. zł.

Odorowicz zwołała konferencję prasową, na której opowiadała, że remont, owszem, Instytut przeprowadził, ale wszystkie pieniądze (97 tys. zł) mu zwróciła. Pierwotnie chciała bowiem sprzedać swoje mieszkanie Instytutowi na pokoje gościnne i podpisała umowę przedwstępną. Ale w końcu się wycofała, a poczynione przez Instytut nakłady zwróciła.

I ta sprawa jej nie zaszkodziła, podobnie jak zmiana ekipy rządzącej. W 2010 roku znowu wygrała konkurs na szefa PISF. Członek komisji Krystyna Janda stwierdziła, że merytorycznie Odorowicz nie miała żadnej konkurencji.

Pani minister?

Kiedy zwolnił się fotel ministra kultury, po tym jak Bogdan Zdrojewski został europosłem, w branży zaczęto mówić o Odorowicz jako o tej, która by mogła go zastąpić. Jej kadencja w PISF kończy się w przyszłym roku i nie może być przedłużona. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, Agnieszka Odorowicz chętnie podjęłaby to wyzwanie. Jeśli dostanie propozycję - decyzja w tej sprawie ma zapaść w najbliższych dniach.

Chociaż są i tacy, którzy wróżą jej jeszcze lepszą przyszłość. - Od dawna mówi się, że mogłaby zostać szefową telewizji. I ostro wziąć się za tę instytucję, zrobić tam porządek - uśmiecha się jeden ze współpracowników szefowej PISF.

O te plany zapytaliśmy e-mailowo samą Odorowicz. Jej rzecznik poinformował jednak, że nie zdąży nam odpowiedzieć.

Napisz do autorki:
[email protected]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.
Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i
Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska