Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burza wokół Anny Raźny. Krakowska profesor blisko ks. Rydzyka, Rosji i Putina

Marta Paluch
List otwarty do narodu rosyjskiego i władz Federacji Rosyjskiej - już dawno żaden dokument nie wywołał takiego wrzenia, nie tylko na polskich uczelniach. Orędzie wzburzyło wielu - od prawicy po lewicę. Jednym z jego sygnatariuszy jest szanowana specjalistka od literatury rosyjskiej, prof. Anna Raźny, kierownik Katedry Rosyjskiej Kultury Nowożytnej na Wydziale Studiów Międzynarodowych UJ. Już wcześniej znana była z dość mocnych wystąpień.

Awanturnicy z Polski na Majdanie
Autorzy listu twierdzą, że plan włączenia Ukrainy do Unii Europejskiej ma na celu "osaczenie Rosji z każdej możliwej strony". Dodają, że "solidaryzują się z władzami Federacji Rosyjskiej w podejmowanych działaniach na Ukrainie". Zarzucają władzom Polski i "ich zachodnim gospodarzom", że: "odegrali oni perfidną rolę w przygotowaniach i przeprowadzeniu zbrojnego zamachu na demokratycznie wybrane władze bratnich narodów Ukrainy".

Dalej potępiają "awanturniczą politykę antypolskiej klasy politycznej i olbrzymie ich zaangażowanie na Majdanie, pomoc w szkoleniu i zbrojeniu faszystowskich banderowców, którzy dla zdobycia w sposób zbrojny władzy na Ukrainie posunęli się nawet do zabijania własnych "pokojowo nastawionych" cywilnych demonstrantów oraz funkcjonariuszy Berkutu".
Oprócz prof. Raźny, odznaczonej za swoje naukowe dokonania Złotym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Kawalerskim Orderem Odrodzenia Polski, podpisali się pod nim również były profesor Politechniki Krakowskiej Jan Szarliński i Zygmunt Wrzodak, były poseł Ligi Polskich Rodzin.

- Skrajne oświadczenie. Najgorsze, że wywołuje niepotrzebną dyskusję o upolitycznieniu naszego wydziału, który taki nie jest. Ale pani profesor jest znana z ekstremalnych poglądów - mówi prof. Michał Chorośnicki, kierownik Katedry Teorii i Strategii Stosunków Międzynarodowych UJ.

Jego koledzy z uczelni również nie są zdziwieni. - Jej poglądy, moim zdaniem błędne, wpisują się w pewną tradycję myślenia o Rosji i jej związkach z Polską, zapoczątkowanych przez endecję. To samo przekonanie o jedności Słowian i o konieczności uznania Rosji za głównego partnera w polityce międzynarodowej - mówi dr hab. Antoni Dudek, kierownik Katedry Współczesnej Polityki Polskiej w Instytucie Nauk Politycznych UJ.

Natomiast Dawid Łasut, działacz społeczny i lektor języka rosyjskiego, uważa, że prof. Raźny ma trochę racji. - Z krytyką przekazu medialnego odnośnie Rosji i sytuacji na Ukrainie jestem w stanie się zgodzić. Odrzucam natomiast styl wypowiedzi, jej mesjanizm oraz ton poddańczy. Bez wątpienia powinniśmy współpracować z Rosją, ale na zasadach partnerstwa i równorzędności - podkreśla.

Dodaje, że kontrowersyjność wypowiedzi pani profesor nie jest taka zła.
- Zmusza nas do podjęcia dojrzałej debaty publicznej - twierdzi Łasut.

Konik gender i wrażenie bycia Bogiem
Swoich poglądów, zwykle podczas debat i odczytów, prof. Raźny nigdy nie kryła.
O zaangażowaniu polskich polityków w konflikt w Gruzji mówiła tak: "Tusk i Kaczyński zrobili wszystko, by pogorszyć nasze stosunki z Rosją".

Jej zdaniem bezsensownie naraziliśmy się wtedy Rosji. Jest przekonana o szkodliwości amerykańskiego imperializmu: "Amerykańscy politycy zaplanowali rozpad Federacji Rosyjskiej na 2011 rok. No to się przeliczyli" - mówiła na jednym z odczytów.

Znana jest również z mocno konserwatywnych poglądów w dziedzinie obyczajowej. Była członkiem LPR, starała się o mandat poselski z ramienia tej partii w 2005 roku (nie uzyskała go), zasiadała także we władzach tej partii (przewodnicząca Rady Politycznej LPR w latach 2008-2010).

Od lat jest blisko związana z telewizją Trwam o. Tadeusza Rydzyka - wypowiada się tam jako ekspert ds. wschodnich. Jest też członkiem rady naukowej w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu o. Rydzyka.
W Radiu Maryja (audycja "Rozmowy niedokończone") przekonywała, że ideologia gender jest gorsza niż marksizm i komunizm: "Daje człowiekowi wrażenie, że jest Bogiem, że sam się może stwarzać. A przecież jesteśmy bytem skończonym, zamkniętym" - dowodziła.

Tłumaczyła, że traktat lizboński pozwala na dowolność w dziedzinie postrzegania płci i nie chroni wartości chrześcijańskich. A ona, katoliczka, jest zobowiązana tych wartości bronić. - Bardzo dużo mówiła na zajęciach o gender, to jej ulubiony temat, konik. Krytykowała tę ideologię - wspomina Michał, student III roku rosjoznawstwa na UJ.

Prof. Raźny głosowała przeciw przyznaniu Jose Manuelowi Barroso, szefowi Komisji Europejskiej, doktoratu honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale wbrew obiegowej opinii nie chodziło tu o gender. Według niej nie zasłużył się on niczym specjalnym dla uczelni.

- Faktycznie, miała rację. To bezbarwny polityk. Poza tym mamy rodzaj kaca po PRL-u, kiedy narzucano różne kandydatury do tej godności. Teraz jest presja Unii - komentuje dr Antoni Dudek. Jak jednak mówią niektórzy koledzy po fachu, ataki personalne zdarzały jej się już wcześniej. Choć, jak uczciwie przyznają, często miała sporo racji.

- Bardzo gwałtownie protestowała przeciwko wszczęciu procedury habilitacyjnej Marka Migalskiego, kojarzonego z PiS-em (dziś europoseł, w ugrupowaniu Gowina) krytyka LPR. Moim zdaniem to była jej zemsta z pobudek politycznych - mówi proszący o anonimowość politolog, wykładowca UJ.

- Zresztą, zarzucanie mu przez panią profesor upolitycznienia jest absurdem, sama była wtedy we władzach LPR. Strasznie mnie to irytowało - dodaje.

Nieco inaczej tę sprawę pamięta prof. Chorośnicki. - Jaka zemsta? Po prostu praca będąca podstawą habilitacji była słaba. Najlepszy dowód - parę miesięcy temu poległa również w Polskiej Akademii Nauk. Niepotrzebnie jej przy tej sprawie dorobili gębę wielkiej polityki - podkreśla prof. Chorośnicki.

Tutaj każdy sobie rzepkę skrobie

Zaangażowanie polityczne prof. Raźny oraz jej angaż w szkole redemptorysty o. Rydzyka niespecjalnie przeszkadzały jej kolegom z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Każdy sobie rzepkę skrobie. Ma prawo do swoich poglądów, a i zarabiać na życie też gdzieś trzeba, stąd może ta szkoła Rydzyka - mówi jeden z nich.

Nie przeszkadzało to także studentom. Tym bardziej że przed Majdanem i aneksją Krymu nie promowała proputinowskich haseł. - Wytykała za to aktualne błędy rządu, choć nie była tak agresywna w wypowiedziach jak np. Macierewicz - wspomina Michał.

Studenci szanowali ją jednak za ogromną wiedzę i za to, że podchodziła do nich poważnie. - To, co teraz robi, jest według mnie nieco zabawne, choć i tak podziwiam ją, że potrafi wyrazić swoje zdanie - podkreśla Ola z rosjoznawstwa na UJ.

Po wybuchu afery z listem proszeni o komentarz koledzy wypowiadali się w podobnym tonie: Każdy ma prawo do swoich poglądów, tym bardziej że nie są tak kontrowersyjne jak te wypowiadane choćby przez Korwin-Mikkego (stwierdził on ostatnio, że Hitler mógł nie wiedzieć o obozach zagłady).

Rzecznik UJ Adrian Ochalik podkreślał, że wypowiedziane w liście zdania są prywatną opinią pani profesor, do której ma prawo.
Sama profesor mówiła zaś na antenie Radia KRK FM:

- Ja nie zagrażam nikomu i uważam, że Polska powinna być tą przestrzenią publiczną, zwłaszcza na uniwersytecie gdzie wszystkie poglądy mają prawo być reprezentowane. To jest prawdziwa debata publiczna. Nie jest tak, że wszyscy myślą tak jak pani posłanka Róża Thun. Chodzi o to, abyśmy się wszyscy usłyszeli.

Przyznała, że nie czytała listu przed jego podpisaniem, znała tylko ogólny wydźwięk. Sama prezentuje się jako orędowniczka dialogu polsko-rosyjskiego.

Na niewiele się to jednak zdało. Koledzy profesorowie, którzy jeszcze kilka dni temu nie potępiali w czambuł jej postępowania, uznali, że to zamieszanie zbyt zaszkodziło uczelni. I podczas rady wydziału w tym tygodniu, w tajnym głosowaniu, odrzucili jej prośbę o pozostanie na UJ.

Taka zgoda była jej potrzebna, by uczyć w następnym roku akademickim. - Pani profesor skończyła 70 lat i zgodnie z ustawa o szkolnictwie wyższym jej stosunek pracy z uczelnią wygasa w tym semestrze - mówi rzecznik UJ Adrian Ochalik.

- Liczę jednak na to, że rektor naszej uczelni unieważni tę decyzję rady i wykaże w ten sposób, że Uniwersytet Jagielloński, jako jeden z najstarszych uniwersytetów w Polsce, jest miejscem, gdzie pomyślnie mogą pracować i współpracować ze sobą ludzie wyznający różne poglądy - powiedziała prof. Raźny w rozmowie z korespondentem Głosu Rosji.

Przygoda z UJ już się skończyła
Rzecznik UJ tłumaczy jednak, że rektor takiej władzy nie posiada i decyzja rady kończy sprawę. Z prof. Anną Raźny wielokrotnie próbowaliśmy się skontaktować - bez skutku.

Napisz do autora:
[email protected]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska