Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zimowe igrzyska: zawsze droższe niż zaplanowano

P. Rąpalski, D. Serafin
Rosnące wydatki i kosztowne utrzymanie obiektów sportowych. Mimo wydanych miliardów, mniejszy niż przewidywano przyrost miejsc pracy i turystów. To dziedzictwo zimowych igrzysk we włoskim Turynie (2006) i kanadyjskim Vancouver (2010). Krakowscy urzędnicy o tym jednak milczą, bo za wszelką cenę chcą przekonać mieszkańców do poparcia organizacji tej drogiej imprezy w Małopolsce. Referendum już w niedzielę.

Dużo drożej niż w planach
Kanada za igrzyska, potrzebną infrastrukturę drogową, obiekty sportowe i organizację zawodów zapłaciła w sumie 6,4 mld dolarów kanadyjskich, czyli prawie 18 mld zł (po obecnym kursie). W 2002 roku planowano wydać dużo mniej - w przeliczeniu ok. 8,1 mld zł. By zorganizować igrzyska, Kanadyjczycy musieli jednak dodatkowo zbudować m.in. centrum konferencyjne i kolejkę do lotniska. Podrożały też obiekty sportowe i organizacja samych zawodów.

W Turynie wstępny budżet zakładał, że na całą organizację igrzysk wydane zostanie 1,7 mld euro, czyli 7,1 mld zł (obecny kurs). Ale koszt zamknął się ostatecznie w kwocie blisko 3,5 mld euro (14,7 mld zł). Dużą część pieniędzy przeznaczono na restaurację miasta (m.in. całego śródmieścia), rozwiązania transportowe i budowę obiektów sportowych. Ponadto, gdy przygotowania weszły w ostatnią fazę, okazało się, że brakuje blisko 300 mln zł. Wzrosły koszty ceremonii otwarcia i zamknięcia igrzysk oraz transportu.

W 2003 r. obliczono, że organizacja kilkunastu dni samych zawodów w Vancouver pochłonie niecałe 1,4 mld dolarów kanadyjskich (3,9 mld zł). Na rok przed igrzyskami przyznano, że będzie to jednak 1,7 mld dolarów, a po nich obliczono, że wydano ponad 1,8 mld dolarów, czyli 5 mld zł. Nasi urzędnicy już zakładają więcej, tj. 5,6 mld zł, ale koszta również mogą wzrosnąć. Np. Kanadyjczycy na ochronę i bezpieczeństwo wydali zamiast planowanych 175 mln dolarów (490 mln zł), aż 900 mln dolarów (2,5 mld zł).

- Potrzeby w wielu przypadkach okazały się droższe, co było dla wielu z nas niespodzianką - przyznał w grudniu 2010, niemal rok po igrzyskach, John McLaughlin, główny księgowy VANOC, odpowiednika naszego Komitetu Konkursowego Kraków 2022.
Możliwe, że organizatorzy igrzysk w Krakowie wzięli pod uwagę doświadczenia Włochów i Kanadyjczyków. Koszty infrastruktury i organizacji turnieju kalkuluje się u nas już na ok. 15,1 mld zł. Pytanie, czy urzędnicy założyli, że wydatki urosną - bo w ciągu następnych ośmiu lat w górę pójdą choćby ceny materiałów budowlanych - czy planujemy wydać więcej, bo mamy gorsze drogi i mniej obiektów sportowych, niż poprzednicy.

Sam Kraków, według urzędników, ma wydać na igrzyska tylko 300 mln zł. Resztę pokryje rząd, inne samorządy i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. W Kanadzie igrzyska organizowała cała prowincja Kolumbia Brytyjska ze wsparciem rządu. Szacowano, że Kolumbia wyłoży na to 600 mln dolarów kanadyjskich (1,7 mld zł). Wydała ostatecznie 925 mln dolarów (2,6 mld zł), w tym dodatkowe 160 mln dolarów na "zwiększenie korzyści płynących z igrzysk", czyli promocję turystyki. Sama impreza nie wystarczyła.

Problem z infrastrukturą

Potrzebne obiekty sportowe mają u nas kosztować łącznie 1,1 mld zł. Kanadyjczycy zakładali 510 mln dolarów, czyli 1,4 mld zł. Skończyło się na 1,7 mld zł. Np. za tor bobslejowy w Whistler zapłacono zamiast 55, aż 119 mln dolarów kanadyjskich (333 mln zł). Ten w Myślenicach ma kosztować 312 mln zł. Na razie...

Obiekty sportowe przyczyniły się też do wzrostu kosztów w Turynie. Za remont hali Palavela, gdzie grali hokeiści, zapłacono 55 mln euro (231 mln zł), choć wstępnie Włosi szacowali, że wydadzą połowę tej sumy. Podobnie wzrosły koszty budowy toru lodowego. Ostatecznie hala na ponad 14tys. osób kosztowała 86,9 mln euro, czyli 365 mln zł. A miało być 220 mln zł.
U nas urzędnicy twierdzą, że koszt obiektów sportowych może spaść o 20-30 proc. w stosunku do obecnie zakładanego.

Po igrzyskach dalej się płaci

Wydatki nie skończyły się, gdy zgasł ogień olimpijski. Kanadyjczycy musieli stworzyć fundusz o wartości - w przeliczeniu - ponad 300 mln zł, by utrzymać obiekty sportowe. W 2013 r. ośrodek sportowy w Whistler odnotował 1,3 mln dolarów kanadyjskich straty. Wpompowano więc w niego ponad 6,7 mln dol. z funduszu, aby pokryć deficyt i zapewnić dalsze funkcjonowanie.

Za 155 mln dolarów powstał tor do łyżwiarstwa szybkiego w Richmond. Po igrzyskach stał pusty. Dlatego za kolejne 24 mln dolarów przebudowano go na kompleks boisk i lodowisk dla mieszkańców. Utrzymywany jest z funduszu i budżetu miasta.
Włosi wydali 77 mln euro (323 mln zł) na tor bobslejowy Cesana. Po zakończeniu imprezy jego roczne utrzymanie pochłaniało blisko 10 mln zł. W końcu został sprzedany amerykańskiej firmie, która go wyburzyła i zmieniła w komercyjny kompleks sportowy.

Trudności z utrzymaniem są też w przypadku skoczni w Pragelato. Dłuższy czas były one nieużywane. Obecnie tylko trzy z pięciu są czynne. Roczne wydatki - w przeliczeniu 4 mln zł.

Obiekt w Sauze d'Oulx, na którym były rozgrywane zawody freestyle, nie został zagospodarowany po igrzyskach. Na coś, co funkcjonowało 15 dni, wydano 7,8 mln euro, czyli ok. 33 mln zł. A koszt rozbiórki wyniósł blisko 3 mln zł.
Nasi urzędnicy nie wiedzą na razie, jak wykorzystać obiekty po igrzyskach i ile będzie kosztowało ich utrzymanie. Nie planują funduszu na ten cel.

Nie takie korzyści

Rząd kanadyjski w 2002 r. zapowiadał, że igrzyska "oznaczają 10 mld dolarów, które zyska gospodarka, oraz 200 tys. nowych miejsc pracy". Raport firmy audytorskiej z grudnia 2010, zamówiony przez władze Kanady, stwierdził, że przybyło 45 tys. miejsc pracy, a gospodarka dostała czterokrotnie mniejszy zastrzyk kapitału - 2,5 mld dol. kanadyjskich. I tylko połowa tej kwoty wiąże się bezpośrednio z igrzyskami. Reszta to kapitał wpompowany w inwestycje przez rząd, który podniósł podatki i ciął wydatki w innych sektorach. Co do turystyki, zakładano, że jej rozwój przysporzy 56 tys. miejsc pracy. Raport stwierdził, że było to niecałe 10 tys.

Według kanadyjskiej gazety "Metro" (artykuł ze stycznia 2014), w roku igrzysk odnotowano 8,4 mln pobytów hotelowych w Vancouver. Dwa lata później było ich 8,3 mln. Natomiast w 2007 r., czyli przed igrzyskami... prawie 9 mln.

Olimpijskie długi

Z powodu igrzysk wzrosło zadłużenie Turynu. W 2001 r. wynosiło 1,7 mld euro (ok. 7 mld zł), sześć lat później - 2,97 mld euro (12,5 mld zł). Sergio Chiamparino, który podczas imprezy był burmistrzem, przyznaje, że dług wzrósł. Dodaje jednak, że w większości nie ma on bezpośredniego związku z igrzyskami. Olimpijski deficyt szacuje na niespełna 120 mln euro (500 mln zł).
Trudno obliczyć, w jakie długi wpadło Vancouver z powodu igrzysk. - "Ich organizacja była jedną z przyczyn, które spowodowały, że dług Kolumbii Brytyjskiej urósł do ponad 24 miliardów dolarów kanadyjskich (ponad 67 mld zł - przyp. red.) w ostatniej dekadzie" - pisze w "Metrze" Bob Mackin. Wiadomo, że pod budowę wioski olimpijskiej za 1,1 mld dolarów wzięto 700 mln dolarów kredytu. Po zawodach mieszkania sprzedano na wolnym rynku. Dzięki temu miasto spłaciło kredyt, ale dopiero w tym roku.

Kraków chce wybudować dużo taniej (162 mln zł) wioskę olimpijską, o podobnej liczbie miejsc (3,5 tys.). Połowę sumy ma wyłożyć deweloper. Urzędnicy zapowiadają, że po igrzyskach stanie się ona osiedlem tanich mieszkań komunalnych.

Znani namawiają: w referendum głosujcie na "tak"

Lech Wałęsa, Andrzej Wajda. Krzysztof Penderecki, Jerzy Buzek, Aleksander Kwaśniewski i ponad 40 innych znanych osób podpisało list otwarty do krakowian. Apelują, by w niedzielnym referendum zagłosować za organizacją Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Krakowie. Jak piszą, olimpiada "to unikalny bodziec dla rozwoju miasta", pozwoli na szybsze rozwiązanie problemów infrastrukturalnych, komunikacyjnych i związanych z jakością życia.

- Pokazujemy nazwiska tych wielkich ludzi, którzy liczą na krakowian. Apelują do nich: nie odrzucajmy tego projektu, bo może on pchnąć nasz region na nowy poziom rozwoju - mówi Jacek Krupa, wiceprzewodniczący Komitetu Konkursowego Kraków 2022 i członek zarządu województwa. - Musimy zrobić wszystko, aby ten projekt stał się rzeczywistością - przekonuje. Dodaje, że w najbliższych dniach list podpiszą kolejne znane osoby.

"Zimowe Igrzyska to ambitne wyzwanie, które stwarza szansę na wielką, społeczną i organizacyjną mobilizację. Dzięki niej Kraków może w wyjątkowy sposób zaistnieć w świecie i stać się szybciej miastem na miarę naszych marzeń. Korzyści płynące z tego wydarzenia odczujemy wszyscy i będziemy z nich korzystać przez wiele lat" - czytamy w liście, który podpisała także Justyna Kowalczyk, Adam Małysz, Apoloniusz Tajner, Katarzyna Rogowiec, Irena Szewińska, Wojciech Fortuna, Jerzy Hausner, Krzysztof Globisz.

Jak tłumaczy Marcin Kandefer, dyrektor Komitetu Konkursowego Kraków 2022, wśród sygnatariuszy nie ma obecnie urzędujących polityków, aby referendum nie zostało upolitycznione. Nie jest to do końca prawda. Pod listem widnieje podpis obecnego europosła Platformy Obywatelskiej i byłego premiera - Jerzego Buzka.

CZYTAJ TEŻ:

Zmyślony: Rezygnując z igrzysk wymierzymy sobie karę

Harpula odpowiada Zmyślonemu: Nie potrafią bez igrzysk? To może ich wymieńmy

A Ty jak zagłosujesz 25 maja? Zagłosuj w naszym "błyskawicznym referendum" online!

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska