Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukraina: W niedźwiedzim uścisku rosyjskiego brata

Ireneusz Dańko
Dr hab. Henryk Głębocki Pracuje w UJ.  Zajmuje się m.in. historią Europy Wschodniej; Imperium Rosyjskimi  sowieckim  oraz ich polityką wobec wielonarodowych peryferiów; stosunkami polsko-rosyjskimi i polsko-sowieckimi; polityką Rosji a następnie Związku Sowieckiego wobec Polski, Polaków i kwestii polskiej oraz wpływ tej ostatniej na samą Rosję.
Dr hab. Henryk Głębocki Pracuje w UJ. Zajmuje się m.in. historią Europy Wschodniej; Imperium Rosyjskimi sowieckim oraz ich polityką wobec wielonarodowych peryferiów; stosunkami polsko-rosyjskimi i polsko-sowieckimi; polityką Rosji a następnie Związku Sowieckiego wobec Polski, Polaków i kwestii polskiej oraz wpływ tej ostatniej na samą Rosję.
Imperium rosyjskie od wieków dążyło do kontroli nad Ukrainą. W czasach carskich, sowieckich i, jak widzimy, współczesnych niewiele pod tym względem się zmieniło. Dlaczego dawne kresy wschodnie I Rzeczpospolitej są tak ważne dla Rosji, dlaczego Ukraińcy nie mogą się wyrwać z "braterskich" objęć Rosjan, negujących często ukraińską narodowość, mówi dr hab. Henryk Głębocki, historyk UJ i znawca dziejów Europy Wschodniej w rozmowie z Ireneuszem Dańko.

Co Pan jako badacz historii Rosji myśli, obserwując ostatnie wydarzenia na Ukrainie?
Każdy, kto interesuje się historią Europy Wschodniej, może dostrzec w dramatycznych wydarzeniach na Ukrainie i na Krymie powtarzające się mechanizmy i metody polityki imperialnej, które znamy z przeszłości tej części świata. Są to stare strategie w nowoczesnej formie - agresji, ekspansji i wojny, uzasadniane propagandowym kłamstwem, które udają, że agresją, ekspansją i wojną nie są. Łączy je nie tylko znaczenie Ukrainy dla Rosji, ale i samo zainteresowanie Rosji - niezależnie od kolejnych wcieleń jej imperium - kierunkiem geopolitycznej ekspansji na pomoście lądowym między Morzem Czarnym a Bałtykiem.

Bez Ukrainy rosyjskie imperium nie ma racji bytu?

Chodzi o geopolitykę, po drugie - o ideologię i tożsamość rosyjską, a po trzecie - o potencjał ekonomiczny, a także demograficzny. Rosja już za cara Iwana IV Groźnego, właściwego fundatora imperium, chciała odgrywać rolę pośrednika w handlu między wysoko rozwiniętymi obrzeżami Eurazji - bogatym Wschodem - Chinami, Indiami i Persją i Zachodem, czyli Europą. Kontrola nad Ukrainą była warunkiem zdobycia odpowiedniego potencjału, a także geopolitycznego wyjścia do ekspansji na zachód, czyli Polskę i całą Europę Środkową, oraz na południe, tj. Bałkany i basen Morza Czarnego. Odebranie Rzeczpospolitej w XVII w. Ukrainy zadnieprzańskiej, a następnie zajęcie jej całości na skutek II i III rozbioru Rzeczypospolitej, zdobycie tatarskiego Krymu w 1783 r., tak naprawdę dopełniło ten proces. Wcześniejsze wchłonięcie wschodniej Ukrainy na lewym brzegu Dniepru, poprzez likwidację w 1764 r. tzw. Hetmanatu i Siczy Zaporoskiej w 1775 r., stało się punktem wyjścia do rozbioru Polski. To z kolei umożliwiło ekspansję na Bałkany i w rejonie Morza Czarnego. To w tym czasie wojska Katarzyny II przechodzą Kaukaz, wkraczając do Gruzji. Rosja w wojnach z Turcją konsekwentnie zdobywa kontrolę nad czarnomorskim wybrzeżem, gdzie później powstanie m.in. Odessa i Sewastopol na Krymie, usiłując z tego morza uczynić "rosyjską sadzawkę", co z kolei będzie ją kierowało do zdobycia wyjścia na Morze Śródziemne przez opanowanie cieśnin Bosfor i Dardanele oraz Konstantynopola.

Kluczową rolę odgrywała Ukraina także w strategii sowieckiego imperium?

Dla bolszewików, choć reprezentowali zupełnie inną ideologię niż imperium carów, utrzymanie Ukrainy było kluczem do przetrwania ich władzy i realizacji globalnych celów ich krwawej rewolucji.

Z podobnych powodów dla współczesnej Rosji najboleśniejszym wydarzeniem po 1991 roku była utrata Ukrainy?
Z Białorusią potrafiono sobie poradzić innymi metodami, także ze względu na jej głęboką sowietyzacje i słabiej rozwiniętą świadomość narodową. Dla Putina i wielu współczesnych Rosjan Ukraina to po prostu Małorosja, czyli część postimperialnej przestrzeni, połączonej więziami kulturowymi i etnicznymi. Dotykamy tutaj bowiem kwestii rosyjskiej tożsamości. Obecna Rosja jest bezpośrednim dziedzicem państwa moskiewskiego, powstałego w XIV-XV wieku. Jego identyfikacja opierała się od początku na przekonaniu, że jest ono sukcesorem Rusi Kijowskiej, zniszczonej przez mongolskie najazdy w XIII w., której kultura stała się fundamentem tożsamości całej Wschodniej Słowiańszczyzny. W związku z tym Kijów pozostaje źródłem rosyjskiej tożsamości, "matką grodów ruskich", jak mówią Rosjanie. Zapis tej świadomości, która uzasadniała ekspansję, występował w tytulaturze władców moskiewskich, którzy nazywali się "carami Wszechrusi". Ruś rozumiana była tu nie jako wspólnota etniczna, ale jako "ruska wiara", czyli prawosławie. Religia, która legła u podstaw tożsamości moskiewskiej, a potem rosyjskiej, kierowała uwagę do jej korzeni, czyli do Rusi Kijowskiej. Spór o dziedzictwo Rusi Kijowskiej to także początek konfliktu między dwoma rodzącymi się imperiami - litewskim i moskiewski, w który została włączona Polska poprzez unię personalną z Litwą w 1385 r., a później kolejne unie, w końcu unię w Lublinie w 1569, tworzącą wspólne państwo - Rzeczpospolitą. (Bez tej rywalizacji być może nie utrzymałaby się tożsamość białoruska nawiązująca do dziedzictwa Wielkiego Księstwa Litewskiego i ukraińska, odwołująca się do tradycji państwowości kozackiej). To pod hasłem obrony prawosławia Rosja interweniowała na Ukrainie w połowie XVII w., ale także w XVIII w.

W XVIII wieku zeuropeizowane przez Piotra I imperium rosyjskie używa już jednak innych argumentów ideologicznych, aby kontynuować ekspansję.
Rzeczywiście, bliższe są one wówczas teorii misji cywilizacyjnej oświeconej Europy reprezentowanej przez Rosję na obszarach Eurazji. W ślad za tym także Polacy jako "Irokezi" Europy (jak nazywał nas polityczny partner Katarzyny II - Fryderyk Wielki) mieli być "cywilizowani" przez Rosję wraz z Prusami pod pretekstem ochrony praw innowierców. Imperium rosyjskie nigdy nie wkraczało bowiem w granice innego państwa, jak tylko na "prośbę" lokalnej ludności, która zwracała się o opiekę. Dopiero w XIX w. pojawia się nowa definicja tożsamości narodowej, oparta na czynniku etnicznym. W rosyjskim postrzeganiu kwestii ukraińskiej, ale także w ogóle narodów Europy Wschodniej, po prostu nie było miejsca dla Ukraińców czy Białorusinów. Oni dla Rosji nie istnieli. Ich języki były postrzegane przez Rosjan jako chłopska gwara. Językiem i kulturą, do których mieli się asymilować miała być tożsamość imperialna, rosyjska. Próby budowania tożsamości Ukraińców były zdecydowanie tłumione, jako separatyzm groźny dla imperium i rosyjskiej narodowej jedności. Taki los spotkał m.in. ojców współczesnej ukraińskiej tożsamości, twórców Bractwa św. Cyryla i Metodego w I połowie XIX wieku w Kijowie. Temu służyły też zakazy druków w języku ukraińskim. Do dziś nie da się zrozumieć rosyjskiego podejścia do Ukrainy, jeśli nie weźmiemy pod uwagę tych doświadczeń i roli tzw. kwestii ukraińskiej (obok kwestii polskiej) kluczowej dla rosyjskiej samoidentyfikacji i losu imperium. Rosjanie postrzegają siebie jako starszego brata Ukraińców. Tylko to jest takie braterstwo, w którym obejmuje się młodszego brata tak mocno, że można mu pogruchotać kości.

W czasach radzieckich mieliśmy jednak na początku politykę oficjalnego wspierania narodowości ukraińskiej. Wyodrębniono dla Ukraińców drugą co do wielkości republikę, dążąc tam do upowszechnienia języka ukraińskiego.
Można wyróżnić kilka faz w polityce Związku Sowieckiego wobec Ukraińców. Pierwsza nastąpiła po zdobyciu kontroli nad większością Ukrainy. Do końca lat 20. w całym Związku Sowieckim realizowano eksperyment pod hasłem korienizacji ("zakorzenienia"). Wynikał on z przekonania, że lokalne języki i kultury mogą być "pasem transmisyjnym" do propagowania komunistycznej ideologii. Bolszewicy wykorzystywali tu wzór misjonarzy chrześcijańskich, usiłując za pośrednictwem lokalnych języków i kultur dotrzeć ze swą "nowa wiarą" do miejscowych ludów. Chodziło też o przygotowywanie kadr narodowych do eksportu rewolucji poza ZSRS i rywalizacji z Polską o oddziaływanie na Ukraińców. W przypadku samych Ukraińców efektem takiego podejścia był rodzaj wiosny kulturowej. Nie trwała ona jednak długo. Nowa ukraińska inteligencja, która usiłowała łączyć swą tożsamość z lewicowymi hasłami i marksizmem, została zmiażdżona przez Stalina w latach 30. Nastąpił wówczas etap polityki asymilacyjnej. Stalin, choć sam Gruzin, uznał, że wzmacnianie tożsamości narodów ZSRS było niebezpieczną drogą, która groziła rozsadzeniem scentralizowanego imperium. Dlatego postawił na "unarodowioną", zrusyfikowaną wersję bolszewickiego komunizmu i postanowił zlikwidować fizycznie czynniki odśrodkowe, zagrażające jego władzy. Stąd prowadziła prosta droga do hekatomby, jaką wówczas ponieśli m.in. Ukraińcy, ale szczególnie Polacy i inne "narody ukarane", w końcu lat 30, w postaci tzw. operacji narodowościowych NKWD.

Dla Ukraińców symbolem ludobójstwa jest Wielki Głód, który stalinowskie władze wywołały w latach 30. Śmierć milionów ludzi miała złamać ukraiński naród?

Ukraińców i kwestię ukraińską władze sowieckie postrzegały jako przeszkodę w procesie sowietyzacji, którą trzeba usunąć. Kiedy Stalin na przełomie lat 20. i 30. przystąpił do kolektywizacji, okazało się, że największy opór wystąpił właśnie na tych terenach. Na Ukrainie w zachodnich prowincjach istniały inne tradycje uprawiania ziemi, niż w Rosji, gdzie panowała tzw. obszczina, czyli kolektywna forma uprawy roli przez wspólnoty wiejskie. Czy Wielki Głód (ok. 7 milionów ofiar na samej Ukrainie) był wynikiem polityki celowo wymierzonej w naród ukraiński, a nie całą warstwę chłopską sprzeciwiającą się kolektywizacji, pozostaje elementem sporu historyków i polityków z Rosji i Ukrainy. Faktem jest, że dotknął także inne narody, jak Kazachów, ale to Ukraina stała się największą ofiarą tej ludobójczej polityki. Wynikało to także z globalnych celów ideologii i państwa bolszewików. Związek Sowiecki nigdy nie wyrzekł się rewolucyjnych ambicji. Do ekspansji potrzebował zaś potężnego przemysłu zbrojeniowego, który budowano nie oglądając się na ludzkie koszty. Aby powstał, potrzebna była gruntowna przebudowa gospodarki w ramach tzw. wielkiej industrializacji. Żeby zaś wykarmić miliony zmobilizowanych, darmowych robotników, tzw. armię pracy, konieczny był nadzór nad produkcją i dystrybucją żywności, co zapewniało także totalną, biologiczną kontrolę nad ludźmi. To wszystko jednak wymagało też panowania nad Ukrainą będącą od lat spichlerzem Rosji.

Świadomość narodowa ludności na Ukrainie nie była wtedy wysoka, skoro dwa ukraińskie państwa, które powstały pod koniec I wojny światowej, nie przetrwały długo także dlatego, że ich twórcy nie zyskali większego poparcia wśród mieszkańców.
To nie był wyjątek, przecież poczucie nowoczesnej świadomości narodowej kształtowało się dopiero wówczas w społeczeństwach tej części Europy. Brak tej więzi umożliwił np. w samej Rosji rozpalenie przez bolszewików krwawego konfliktu klasowego, wojny "brodatych" (ludu) z "ogolonymi" (elitami), krwawej ludowej rewolty, przed która ostrzegano jeszcze w XIX w. Poczucie tożsamości narodowej było jeszcze słabsze w środowiskach białoruskich, a mimo to Stalin i tak zmasakrował ich elity posyłając do dołów śmierci w Kuropatach. Podobnie postąpił z inteligencją ukraińską. Ukraińscy chłopi mogli nie mieć w pełni wyrobionej świadomości narodowej, ale byli poważną grupą społeczną, którą należało kontrolować, złamać, żeby wyżywić armię pracowników. Ukraina dla Rosji pozostawała zawsze ekonomicznie bardzo ważnym obszarem. Kierunek ekspansji rosyjskiej nie wynikał tylko z dążenia do niezamarzających mórz, ale także do opanowania stepowych czarnoziemów na południu, także ziem Ukrainy. Pamiętajmy bowiem, że Rosja ukształtowała się na terenach, gdzie nie dało się prowadzić intensywnego rolnictwa.

Po Wielkim Głodzie i likwidacji ukraińskiej inteligencji w latach 30. przyszła II wojna światowa, o której pamięć do dziś łączy wielu mieszkańców Ukrainy i Rosji.

Podczas II wojny obok Ukraińskiej Powstańczej Armii miliony Ukraińców walczyły w Armii Czerwonej. Rywalizację tych dwóch pamięci historycznych, symbolizują pomniki Stepana Bandery na zachodzie Ukrainy i pomniki Lenina na wschodzie. Do tego wspólnego doświadczenia "walki z faszyzmem" odwołuje się obecnie propaganda rosyjska. Świadomość, że członek rodziny zginął jako czerwonoarmista to zupełnie inny rodzaj pamięci historycznej niż ta na zachodniej Ukrainie, gdzie dominuje kult UPA walczącej z Armią Czerwoną oraz masowych represji i deportacji, także po II wojnie światowej. Dlatego w ostatnich latach próbowano te odmienne ukraińskie tożsamości połączyć wspólną pamięcią doświadczenia "Hołodomoru".

Po wojnie i śmierci Stalina zrezygnowano z masowych represji.
To był kolejny etap polityki narodowościowej w ZSRR, czyli próba zbudowania "narodu sowieckiego". Aby zacierać odmienności, promowano mieszanie ludności, np. poprzez wysyłanie po studiach ludzi do pracy w inne rejony ZSRR czy małżeństwa mieszane. Szczególnie między wschodnimi Słowianami powodowało to zacieranie różnic. Tworzona w języku rosyjskim i na podstawie rosyjskiej kultury tożsamość sowiecka, jest do dzisiaj czynnikiem dostrzegalnym na obszarach dawnego imperium. Dodajmy, że rosyjska kolonizacja południa Ukrainy następowała już od końca XVIII wieku, kiedy zaczęły powstawać pierwsze porty czarnomorskie. Prócz ukraińskiej ludności przesiedlanej z sąsiednich ziem, coraz liczniej trafiali tam Rosjanie, ale też inne narodowości, wypierając z Krymu Tatarów (rocznicę ich brutalnej deportacji w maju 1944 r. właśnie obchodzimy). Procesy te wzmocniło uprzemysłowienie w latach 30. XX w. Siła integrującą stała się tu tożsamość sowiecka. Pamiętajmy, że wielu Ukraińców odgrywało też w przeszłości znaczącą rolę w służbie imperium rosyjskiego, a potem sowieckiego. Przyłączenie do Rosji Kijowa, ważnego centrum prawosławia, w połowie XVII w., było m.in. jedną z inspiracji do reformy rosyjskiego prawosławia, którą przeprowadził patriarcha Nikon przy wykorzystaniu wykształconych duchownych z Kijowszczyzny.

Ostatnią przed XX wiekiem próbę uniezależnienia Ukrainy od Rosji podjął podczas wojny północnej hetman Iwan Mazepa.

Początkowo rządzący podporządkowanym Rosji Hetmanatem na lewobrzeżnej Ukrainie Mazepa wydawał się najwierniejszym sojusznikiem cara Piotra I. Dążył jednak do zbudowania niepodległego państwa kozackiego, co stało się źródłem tzw. idei mazepińskiej - skierowanej przeciwko Rosji idei ukraińskiej niepodległości. Usiłował osiągnąć to poprzez porozumienie ze Szwedami i Polakami przeciw Rosjanom, wracając do idei unii hadziackiej, czyli stworzenia Rzeczypospolitej Trojga Narodów, z Kozakami. Plany pokrzyżowała klęska w bitwie pod Połtawą w 1709 r. Efektem była likwidacja kozackiego Hetmanatu na lewobrzeżnej Ukrainie. Idee Mazepy kontynuował na emigracji kozacki hetman Filip Orlik - w projektach słanych do dworów Polski, Szwecji, Turcji i Europy rozwijał koncepcje, które przejęła potem polska myśl polityczna - rozbicia imperium rosyjskiego poprzez sojusz narodów jego peryferii.Gdyby nie późniejsza porażka Piotra I z Turkami, to być może już wówczas całą Ukrainę zajęłaby Rosja. Do planów takich wróciła i zrealizowała je kilkadziesiąt lat później Katarzyna II. Cechą charakterystyczną imperiów jest bowiem pewien rodzaj pamięci geopolitycznej, powracanie na utarte ścieżki ekspansji.

Niektórzy mają wątpliwości, czy Donieck, Ługańsk nie są mocniej związane z rosyjskim postrzeganiem świata?
Współczesna Ukraina jest spełnioną wizją tzw. sbornej Ukrainy, czyli połączonej ze wszystkich jej części. Chyba nigdy w dziejach nie miała takiej szansy, jaką otrzymała po 1991 r. na skutek rozpadu Związku Sowieckiego. Tragedią tego kraju jest jednak to, że przez ponad 20 lat niepodległości nie zdołał się on w pełni zintegrować. Obecne wydarzenia są testem dla państwowości ukraińskiej. Dlatego m.in. działania Rosji na wschodzie i południu, ta wojna, która udaje, że nie jest wojną, służą przekonaniu świata i samych Ukraińców, że Ukrainy tak naprawdę nie ma jako państwa. Towarzyszące temu prowokacje i zaproszenie do rozbioru tego kraju mają wszystkich przyzwyczaić do traktowania Ukrainy, jako przestrzeni imperialnej ekspansji - i dzielenia stref wpływów przez silnych kosztem słabych. To może być wstępem do przyspieszenia trwającej reimperializacji całej przestrzeni post-sowieckiej. Po drugie chodzi o przekonanie Ukraińców, że nie są w istocie narodem, ale przymusowymi obywatelami przypadkowego, niesprawnego, "państwa sezonowego", które nie może zapewnić bezpieczeństwa. Putin zaś ma dla nich i innych byłych obywateli imperium sowieckiego i rosyjskiego pociągającą alternatywę - bezpieczeństwa i porządku. Oferuje powrót do wspólnoty wschodniosłowiańskiej, udział w korzyściach z alternatywnego modelu modernizacji, realizowanego przez Moskwę. Wyrazem tego jest inicjatywa Unii Eurazjatyckiej, alternatywy wobec UE, z którą integrację Ukrainy udało się w grudniu ub. roku skutecznie zablokować. Bunt Majdanu pokrzyżował te plany. Jednak nawet zdobycie Krymu nie pozwala zrealizować strategicznych projektów Putina, reintegracji całej przestrzeni sowieckiej, jako wstępu do współpracy (lub zwasalizowania?) Europy powiązanej ekonomicznie z putinowską Rosją, jako zaplecza technologicznego i finansowego. Putin nie oferuje współczesnemu "Staremu Światu", Europie eutanazji jak kiedyś bolszewicy, ale raczej "opiekę" nad nią jak szef mafii wobec domu bogatych starców. Do zrealizowania tych gigantycznych planów potrzebna jest forma kontroli nad Ukrainą. Zachód pozostaje źródłem technologii i innowacji niezbędnym dla modernizacji imperium rosyjskiego. Do tych kierunków ekspansji na wschód i zachód, symbolizowanych przez patrzącego w obie strony dwugłowego orła nawiązywali kolejni odnowiciele imperium, Piotr I i Katarzyna II, Stalin i nawiązujący do nich w swej ideologii obecny włodarz Kremla. Ukraina w tych planach zawsze zajmowała ważne miejsce. W konflikcie na Ukrainie rozstrzyga się los nie tylko tego kraju i narodu, ale także imperialnych projektów Rosji, a w końcu i samego putinowskiego systemu. To sprawdzian nie tylko dla Ukrainy, ale i dla Polski, a także dla wiarygodności instytucji Zachodu jak UE i NATO. Sprawdzian, którego te instytucje i państwa na razie nie zdały.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska