Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akcja "GK". Pomóżmy Polakom z Buriacji odwiedzić Małopolskę

Wojciech Harpula, redaktor naczelny
Niestety, podróż do Polski kosztuje, w przeliczeniu, ok. 2 tys. zł. Na taki wydatek nie stać młodych Polaków, na taki wydatek nie stać "Nadziei".
Niestety, podróż do Polski kosztuje, w przeliczeniu, ok. 2 tys. zł. Na taki wydatek nie stać młodych Polaków, na taki wydatek nie stać "Nadziei".
W Buriacji nad Bajkałem, w jednej z autonomicznych republik Rosji, jakieś 6 tys. km od Małopolski, żyją Polacy. Wybaczcie, że to powiem: lepsi od nas, lepsi od tych, których widzimy w telewizji. Na Syberii, by być Polakiem, trzeba tego bardzo chcieć. I nie jest to łatwe.

Pomóżmy Polakom z Buriacji! Kazimierz Pazgan przekazał pieniądze naszą akcję

Pomóżmy Polakom z Buriacji! Janusz Filipiak wsparł naszą akcję

Poseł wpłacił pieniądze na przyjazd rodaków z Buriacji

Sądecki biznesmen wpłacił pieniądze na przyjazd rodaków z Buriacji

Europoseł z żoną wpłacili pieniądze na przyjazd rodaków z Buriacji

Pomóżmy Polakom z Buriacji. Poseł Gibała wsparł naszą akcję

Poznałem ich rok temu w Ułan Ude, stolicy Buriacji. Poznałem ludzi, dla których polskość jest autentyczną wartością, a jej zachowanie - nierzadko sensem życia. Bycie Polakiem dla nas jest oczywistością. Dla nich - powodem do dumy.

W polonijnej organizacji "Nadzieja" działa kilkudziesięciu młodych ludzi. Wierzcie mi: wszyscy marzą o tym, by odwiedzić Polskę. Gdy słuchałem opowiadań tych, którym już się to udało, nie wierzyłem, że mówią o kraju, w którym żyję. Polska dla nich to najwspanialsze miejsce na ziemi.

Niestety, podróż do Polski kosztuje, w przeliczeniu, ok. 2 tys. zł. Na taki wydatek nie stać młodych Polaków, na taki wydatek nie stać "Nadziei".

Gorąco apeluję: pomóżmy Polakom z Buriacji odwiedzić w październiku Małopolskę. Zbierzmy pieniądze na podróż 17 osób z polonijnego zespołu artystycznego. Na miejscu mogą liczyć na pomoc zaprzyjaźnionych organizacji. Muszą jednak dotrzeć do kraju. Liczą na nas. Proszę w imieniu swoim i całej redakcji: dajmy im szansę na spełnienie marzenia. Zasługują na to.

50 1540 1115 2111 6011 8473 0002

Rozmowa z Marią Iwanową, prezesem Kulturalnej Autonomii Polaków Ułan Ude "Nadzieja"


Jak Pani znalazła się w Buriacji, tyle tysięcy kilometrów od Polski?

Pochodzę z dawnych polskich Kresów. Urodziłam się w rodzinie Polaków, w polskiej wsi Worobiejki, gdzie kultywowano i przestrzegano wszystkich polskich zwyczajów oraz tradycji. Niewiele brakowało, a mieszkałabym w Polsce. W 1956 roku, gdy zaczęła się druga fala repatriacji Polaków z Białorusi, moi rodzice złożyli dokumenty o wyjazd do Polski. Sprzedali dorobek całego życia, spakowali walizki i czekali na ostateczne pozwolenie.

I co się stało?

Władze odmówiły. Nie wiadomo dlaczego. Miałam wtedy dwa lata. Dla naszej rodziny to była tragedia. Trzeba było zaczynać wszystko od początku. Dorosłam, nauczyłam się polskiego, dostałam się na studia w Leningradzie. Tam spotkałam mojego przyszłego męża, Gienadija, którego babcia też była Polką. Gienadij pochodzi z Ułan Ude, stolicy Buriacji. Wyjechaliśmy więc razem w jego rodzinne strony. Planowałam, że zostanę tam trzy lata, a zleciało całe życie. Byłam daleko od Polski, ale tu, na Syberii, można znaleźć swój dom. I poczuć się Polakiem tak mocno, jak nigdzie indziej na świecie. Proszę mi wierzyć: właśnie tu bycie Polakiem jest dumą i honorem. Od ojczyzny dzielą nas tysiące kilometrów, ale nie zapominamy o tym, kim jesteśmy. Nie zapominamy o Polsce i polskości. Mało tego: budzimy ją, pomagamy odnaleźć. Dzięki naszej działalności coraz więcej osób doszukuje się wśród swoich prababć czy pradziadków Polaków.

A jak zaczęła się Pani angażować w działalność polonijną?

Dzięki moim córkom, Krystynie i Julii. Dziś są już dorosłe i obie mieszkają w Warszawie. Już jako dzieci marzyły, żeby uczyć się języka swoich przodków, "zaciągnęły" mnie więc do Domu Polskiego. Pracowałam wtedy w urzędzie miasta, byłam zajętą osobą. Ale szybko działalność polonijna zaczęła dawać mi coraz więcej i więcej radości, a ja zaczęłam spędzać tam coraz więcej czasu.

Ilu Polaków mieszka dziś w Buriacji?
Oficjalnie, według urzędowych danych - 170. Do polskich przodków przyznaje się kilkaset osób. To bardzo dużo. Wie pani, żeby być Polakiem w Rosji, trzeba zdobyć się na wysiłek. Trzeba się starać, żeby nie zapomnieć, kim się jest. "Nadzieja" działa w Ułan Ude już od 20 lat. I w ciągu tego czasu udało się wiele zrobić. Mamy zespół artystyczny, organizujemy festiwale kulturalne, upamiętniamy polskie miejsca na Syberii. Władze Buriacji przyznają, że - obok Tatarów - jesteśmy tu najbardziej aktywną mniejszością narodową. Ludzie słyszą o nas, przychodzą do Domu Polskiego i odkrywają w sobie polskość. Odkrywają korzenie. Coraz więcej osób, zwłaszcza młodych, chce wrócić do ojczyzny. Dla każdego największym przeżyciem jest jednak wyjazd do Polski. Kontakt z krajem o którym tyle się słyszało, z Polakami z ojczyzny, zmienia życie już na zawsze. Wiem, co mówię. Gdy przyjedzie się znad Bajkału do Polski, do kraju przodków, już zawsze będzie się Polakiem. Dlatego tak bardzo zależy nam, żeby tych wyjazdów było jak najwięcej. Niestety, koszty podróży są bardzo wysokie, a nie możemy zbyt często liczyć na dotacje od polskiego rządu czy organizacji wspierających Polonię.

Te osoby, które chce Pani zabrać do Polski, bardzo o tym marzą?

Każda młoda osoba współpracująca z "Nadzieją" marzy o przyjeździe do Polski. Weźmy takie dziewczęta od nas, 15-letnią Marynę i jej 11-letnią siostrę Galę. Z wyglądu są stuprocentowymi Buriatkami, ale zawsze powtarzają, że ich prababcia pochodziła z Polski, szukają na to dokumentów, uczą się polskiego. Bardzo chciałyby z nami pojechać. To tylko przykład, bo takich dzieciaków mamy kilkadziesiąt. Każdy marzy o Polsce.

W poprzednich latach byliście w Polsce. I co mówili młodzi Polacy z Buriacji, gdy zobaczyli kraj przodków?

Co mówili? Byli zachwyceni. Trudno to opisać słowami. Dla młodego człowieka z Buriacji przyjazd do Polski - nawet na dwa tygodnie - to jak wygrana na loterii. Wreszcie mogą przekonać się, co to znaczy być Polakiem. Taka wizyta daje możliwość odpowiedzi na pytanie: kim jestem, gdzie chcę żyć. Do dziś ci, którzy byli w Małopolsce dwa lata temu, wspominają to niemal na każdych zajęciach. Dla większości ta wycieczka była najpiękniejszą rzeczą, jaka ich w życiu spotkała. Teraz mają jeszcze więcej motywacji, by uczyć się polskiego, poznawać polską historię, kulturę.

Ile osób uczy się polskiego w Ułan Ude?

Nauczyciele przyjeżdżają z Polski i prowadzą u nas zajęcia już od 10 lat. W tej chwili do naszej szkoły chodzi 65 uczniów. A 20 lat temu, gdy powstawała "Nadzieja", mało kto mówił w tym mieście po polsku.

Tylko dzieci chodzą do szkoły?

Nie tylko. Mamy tu trzypokoleniowe rodziny. Małe dzieci i dziadków. Są na przykład bliźniacy, bracia Zborowscy, którzy zaczęli przychodzić do nas cztery lata temu, a teraz uczą się języka polskiego ich dzieci i wnuki. To zresztą piękna historia: bracia mówią, że całe życie czuli, że są trochę inni. Całe życie czegoś im brakowało. I wreszcie na tych zajęciach polskiego odnaleźli cząstkę siebie, której całe życie tak szukali.

Wzruszające, że będąc tak daleko od Polski, tak bardzo tęsknicie za nią.
Sama czasem wzruszam się, widząc w moich młodych uczniach tę miłość do Polski, której nigdy przecież nie widzieli. I to jest miłość prawdziwa, nie na pokaz. Kilka lat temu zaprosiliśmy uczniów z Suchej Beskidzkiej nad Bajkał. To były dwa tygodnie, podczas których młodzież syberyjska i polska wspólnie spędzała ze sobą każdą godzinę - bo była i nauka, i imprezy sportowe, kulturalne. Na koniec odwieźliśmy polską młodzież do Irkucka, na dworzec. Dzieci z Polski płakały, dzieci z Syberii płakały. I nagle któreś z moich dzieci z Buriacji zaczęło śpiewać polski hymn. Reszta natychmiast podchwyciła. Mimo że nic przecież im nie mówiłam, nic nie ustalaliśmy. Wyszło to spontanicznie, prosto od serca. Kiedy tak słowa Mazurka Dąbrowskiego rozbrzmiewały na irkuckim dworcu, to jakbyśmy weszli w inny wymiar. I dla takich chwil warto podjąć ten trud. Warto pielęgnować polskość na Syberii.

Rozmawiała: Maria Mazurek
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska