Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kleczar: Nie zostawiam w Unii spalonej ziemi

Jerzy Zaborski
W nowym sezonie o wynikach Unii będą decydować młodzi zawodnicy, jak Mateusz Bepierszcz, Kamil Kalinowski, Filip Komorski, Bartosz Ciura czy Damian Piotrowicz. Oni już mają nowe umowy.
W nowym sezonie o wynikach Unii będą decydować młodzi zawodnicy, jak Mateusz Bepierszcz, Kamil Kalinowski, Filip Komorski, Bartosz Ciura czy Damian Piotrowicz. Oni już mają nowe umowy. fot. Anna Kaczmarz
Adam Klęczar zdradza przyczyny ograniczenia wsparcia finansowego dla oświęcimskiego hokeja.

Nagle, po pięciu latach, porzuca Pan oświęcimski hokej? A wydawało się, że rozgrywkach play-off klub zmobilizuje siły, żeby w przyszłym sezonie powalczyć o medal, tymczasem szykuje się kolejny sezon na przetrwanie...
Będę wspierał oświęcimski hokej, ale w mniejszym wymiarze, niż to było do tej pory. Trudno, żebym wkładał kij między szprychy koła, które sam kiedyś rozkręciłem. Moja firma nie będzie już głównym i tytularnym sponsorem. Prowadzę dwie ogromne inwestycje, których terminu ukończenia muszę dotrzymać pod groźbą kar. Tam skieruję większe środki. W życiu trzeba umieć dokonywać pewnych wyborów.

Podobno dżentelmeni nie mówią o pieniądzach, ale gdyby zechciał Pan obrazowo przybliżyć oświęcimskim kibicom, o jaką kwotę zostanie zmniejszone wsparcie dla oświęcimskich hokeistów?
O jakieś 60 procent.

To sporo, zwłaszcza że przecież w okolicy nie ma zbyt wielu firm garnących się do wspierania może nie tylko hokeja, ale w ogóle sportu wyczynowego w tak wielkim wymiarze, jak robił to dotychczas Aksam...
Nie jestem związany z oświęcimskim hokejem rok czy dwa. Był czas, żeby popracować nad budżetem klubowym. Wiem, że klubowi działacze staną teraz przed ogromnym wyzwaniem. Jednak problemy są po to, żeby starać się je rozwiązywać. Mobilizują do jeszcze większego wysiłku.

Nie ma Pan odczucia, że zostawia po sobie tzw. spaloną ziemię?
Nie. Mając na uwadze inwestycje w swojej firmie, starałem się jakoś zabezpieczyć klub, dając mu instrumenty, żeby mógł na siebie zarabiać.

Ma Pan na myśli sklep spożywczy Unia Market?
Dokładnie tak. Gdyby udało nam się go uruchomić zgodnie z planem, czyli u progu poprzednich rozgrywek, już dzisiaj moglibyśmy liczyć na pierwsze zyski. Być może działalność gospodarcza w pewnym stopniu załatałaby dziurę w klubowym budżecie. To jednak nie moja wina, że placówka handlowa ruszyła z półrocznym opóźnieniem. Musieliśmy pokonać pewne przeszkody, zupełnie od nas niezależne. W dodatku sklep powstał w innym miejscu, niż pierwotnie planowaliśmy. Trzeba czasu, żeby interes zaczął przynosić dochody. Staram się działaczom sportowym dostarczać "wędki", skoro w obecnych czasach trudno o sponsorów. Działacze muszą być "rybakami" zysków.

Czy będą zatem kolejne "wędki" dla Unii?
Być może. Są plany otwarcia drugiego sklepu. Mieliśmy atrakcyjniejszą lokalizację od poprzedniej, ale na razie nic z tego nie wyszło. Możemy pójść w mniejszą placówkę, gdzieś w centrum miasta. Wszak Aksam też zaczynał swoje istnienie w małych sklepach spożywczych. Chodzi mi też po głowie wypożyczalnia samochodów. Wiem, że wielu gości odwiedzających były obóz nazistowski korzysta z takich właśnie usług, sprowadzając samochody z Tychów. Po co mają sięgać na Śląsk, skoro mogą mieć podobne usługi pod bokiem. Przecież Unia Market jest w pobliżu muzeum i znajdującego się przy nim hotelu. Przy swoim sklepie mamy plac, gdzie można by trzymać samochody i w kilka minut podstawić je klientowi. O wypożyczalni samochodów myślałem dużo wcześniej niż o sklepie.

W poprzednim sezonie czeski bramkarz Michał Fikrt był jednym z pierwszych, który podpisał kontrakt. Teraz lekką ręką postanowiono się z nim rozstać. Na portalu społecznościowym, żegnając się z kibicami, napisał, że klub nie był w stanie zapewnić mu kontraktu w wysokości tylko 8 tys. zł, bo w porównaniu do poprzedniego sezonu obniżył cenę, rozumiejąc trudności finansowe klubu.
O angaż "Fikiego" należałoby zapytać klubowych działaczy. O płacach zawodnika wolałbym nie mówić. Słyszałem, że jego ostatnie słowo było nieco wyższe od tego, o którym mówi. Tak czy inaczej, do każdego kontraktu obcokrajowca trzeba jeszcze dodać koszty wynajmu mieszkania. To kwota rzędu 1500 zł miesięcznie odstępnego. Przez cały rok trochę się tego uzbiera. Może działacze klubowi uznali, że nawet zejście z ceny przez Fikrta jest dla nich dzisiaj nie do przyjęcia. Jednak w sprawach kadrowych zawsze decydował trener.

Czy zamieszanie powstałe wokół Michała Fikrta nie jest dla Pana męczące? A może obniżenie wsparcia dla Unii jest pokłosiem słabych występów zespołu w meczach o 3. miejsce i oddania brązowego medalu jastrzębianom bez walki?
Przy takich okazjach z niektórych anonimowych mi osób wylewają się najgorsze instynkty. Wydaje im się, że Unia jest klubem Klęczara, a jej utrzymanie jest moim obowiązkiem. Błędne myślenie. Jeśli miałem możliwości większego wspierania hokeistów, wcale się przed tym nie broniłem. Co do wyniku sportowego, to po mieście krążą o nim skrajne opinie. Jedni uważają, że 4. miejsce jest wielkim sukcesem, bo w ćwierćfinale wyeliminowaliśmy broniącą mistrzostwa Cracovię, wygrywając batalię na obiekcie rywala oraz tocząc równe boje z GKS Tychy, głównym faworytem ligi, który jednak ostatecznie sięgnął po wicemistrzostwo. Z drugiej strony mówi się o blamażu w meczach z Jastrzębiem. Wydaje mi się, że po takich meczach wnioskowanie przez zawodników podwyższenie apanaży jest - delikatnie mówiąc - nietaktowne.

Może trzeba było wcześniej reagować na pewne negatywne zjawiska, dając do zrozumienia, że nie zamierza Pan tolerować fuszerki? Może wtedy w meczach o brązowy medal drużyna byłaby zdeterminowana? Podobno po porażce z Katowicami na własnym lodowisku, w ostatniej fazie rundy zasadniczej, chciał Pan uderzyć zawodników po kieszeni?
Wtedy jednak trener Peter Mikula wziął ten kompromitujący wynik, że tak powiem, na swoją "klatę". Nie ukrywam, że w poprzednim sezonie było kilka takich spotkań, po których poczułem się tak, jakby ktoś wymierzył mi policzek. Ze swojej strony robiłem wszystko, żeby drużynie niczego nie zabrakło. Chłopcy muszą pamiętać, że sponsorem są także kibice. Jeśli w każdym meczu będą zostawiać serce na lodzie, to oni będą przychodzić na mecze. Fuszerki tolerować nie będą. O kibica też trzeba powalczyć. Nie tylko w mieście, ale także w całym powiecie. To sztandarowa dyscyplina, o którą wszyscy powinni dbać. Tylko wspólnymi siłami można przywrócić hokejowi dawny blask. Moja firma nie jest tak potężna jak fabryka chemiczna, z którą wcześniej związany był hokej. W pojedynkę tak drogiego, ale też i pięknego sportu, nie jest w stanie uciągnąć na dłuższą metę.

Czy możliwy jest powrót do większego wsparcia dla Unii?
Dzisiaj trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć.

Widziane z boku.

Trochę niezrozumiała jest rozpacz za Michałem Fikrtem, który - używając szkolnej skali ocen - był zawodnikiem dobrym, choć prywatnie całkiem sympatycznym. Przed nim byli znacznie lepsi, jak Gabriel Samolej, Siergiej Szabanov czy Tomasz Jaworski. Przy ich rozstaniu z Unią nikt w Oświęcimiu nie rwał włosów z głowy.

Problem trzeba ująć globalnie, czyli groźbę powrotu przez oświęcimian do gry w dolnej połówce tabeli, co może być przykre dla kibiców, jak i samych zawodników, skoro już poczuli medalową bryzę.

Nagłe obniżenie wsparcia ze strony sponsora jest zaskoczeniem dla zawodników, którzy już związali się umowami z Unią. Wizja przeciętności nie mobilizuje, a przecież przychodzili do Oświęcimia po to, żeby się rozwijać.

Może przed meczami o "brąz" sponsor mógł postawić drużynie ultimatum. Będzie medal, to zostajemy na kolejny rok na tych samych zasadach. Nie ma medalu - zaciskamy pasa. Wtedy nie byłoby żadnych niedomówień.

Widzę jednak pewną niekonsekwencję w postawie klubowych działaczy. Skoro przez oszczędności zrezygnowano z Fikrta, to na "krajowy garnitur" nie trzeba zagraniczego trenera, który z ośmioma obcokrajowcami w składzie sięgnął po 4. miejsce, poprawiając tylko o dwa "oczka" wynik polskich trenerów mających trudniejsze warunki. Kieca, Ziętara, dobrych fachowców w Polsce nie brakuje.
Jerzy Zaborski

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska