Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Igrzyska w Krakowie. Szybki zarobek dla wąskiej grupy ludzi

Piotr Rąpalski, Dawid Serafin
Rafał Dyląg (w środku) był dyrektorem biura komitetu przez pół roku. Zdążył w tym czasie dostać podwyżkę z 8,5 tys.na prawie 10 tys. złotych
Rafał Dyląg (w środku) był dyrektorem biura komitetu przez pół roku. Zdążył w tym czasie dostać podwyżkę z 8,5 tys.na prawie 10 tys. złotych fot. Anna Kaczmarz
Komitet Konkursowy Kraków 2022, który ma załawić miastu zimowe igrzyska, służy tak naprawdę wąskiej grupie ludzi do zarabiania kokosów. Pensja dyrektora wynosi 9,9 tys. zł miesięcznie brutto, specjalista od public relations zgarnia 9 tys., a dwóch tłumaczy po 8 tys. Te kwoty ujawnił portal bezkompromisowo.pl.

- Pracownicy pracują na najwyższych obrotach, ponad osiem godzin dziennie, dostępni są w zasadzie całą dobę - mówi dyr. Kandefer. - Nie mają płatnych nadgodzin ani dodatkowych nagród, gratyfikacji w bonach czy paczkach - tłumaczy swoich podwładnych.

Sam nie chce potwierdzić, czy odziedziczył hojne wynagrodzenie swojego poprzednika. - Jak na obowiązki, które stoją przed nami, pensje są tożsame z porównywalnymi zarobkami w zadaniach projektowych, a tak należy traktować igrzyska. Dyrektor może według regulaminu zarobić maksymalnie 10 tys. zł brutto, jednak moja pensja tego pułapu nie osiąga - informuje Marcin Kandefer.

Do tego ponad 236 tys. zł za cztery miesiące pracy zarobiło pięciu ekspertów. Komitet wydał wreszcie mnóstwo pieniędzy na gadżety promocyjne, tłumaczenia, zdjęcia, garnitury...

Już 25 maja w referendum mieszkańcy zdecydują, czy chcą, aby w ten sposób dalej Kraków ubiegał się o igrzyska i trwonił ich pieniądze.

"Błyskawiczne" referendum w Krakowie [GŁOSUJ!]

Pensji można zazdrościć
Komitet powstał w październiku 2013 roku. Jego dyrektorem został wtedy Rafał Dyląg. Z wykazu płac wynika, że początkowo zarabiał miesięcznie 8,5 tys. zł brutto. Od stycznia 2014 roku jego płaca wzrosła do 9,9 tys. zł. Sporo jak na instytucję, która zatrudnia 11 pracowników.

Tymczasem dyrektorzy wydziałów w krakowskim magistracie zarabiają średnio 6,5 tys. zł miesięcznie.

- Jeśli urzędnicy na podobnych stanowiskach zarabiają mniej, to mamy tu do czynienia z niesprawiedliwością systemu wynagrodzeń. Płaci się w komitecie dużo, bo uznano, że igrzyska to duży, prestiżowy projekt. Ale ja go nie popieram - komentuje dr Kazimierz Sedlak, właściciel firmy doradczo-finansowej Sedlak&Sedlak. - Te pensje są zawyżone, jeśli wyceniać wartość pracy. W ogóle powinni wykonać ją urzędnicy miejscy.

Zastępca dyrektora Komitetu Kraków 2022 zgarnia miesięcznie 7 tys. zł. Zajmuje się sprawami administracyjnymi. Równocześnie ma dwóch pomocników od tego samego, zarabiających po 2 i 4,2 tys. zł. Po 8 tys. zł zarabiają w komitecie dwaj tłumacze, choć za grube tysiące zleca on równocześnie tłumaczenia na zewnątrz. Jest i główny księgowy pracujący za 7,7 tys. zł. Z kolei specjalistka ds. public relations między styczniem a marcem zarabiała miesięcznie 9 tys. zł. W mieście mało kto zna tę panią. Mimo tak wysokiej pensji, wizerunek komitetu i jego "wysiłków" wśród krakowian jest gorzej niż marny.

Zarabiają na wydawaniu
Na jaw wychodzą też kolejne umowy, które komitet podpisywał na różne zakupy. Poza 36 tys. zł wydanymi na 14 kompletów garniturów i 54 tys. zł na tzw. namiot sferyczny (pisaliśmy o tym w piątek), prawie 975 franków szwajcarskich (3,4 tys. zł) zapłacono za robienie zdjęć komitetowi podczas jego pobytu w marcu w Lozannie, a 800 euro (3,3 tys. zł) za nakręcenie tam filmu. Zdjęcia w czasie igrzysk w Soczi kosztowały 7,5 tys. zł. Z kolei 20,7 tys. wydano na flagi i chorągiewki, a 20 tys. na elektroniczne nośniki pamięci z materiałami promocyjnymi. Za 3 tys. wynajęto samochód na dwa miesiące. Sprzęt komputerowy kosztował 65 tys., mimo że biuro krakowskiego komitetu znajduje się w skomputeryzowanym budynku Urzędu Miasta przy ul. Grunwaldzkiej (szczegółowa lista wydatków w ramce).

"Legalna korupcja"
- Pensje i wydatki komitetu budzą poważny niepokój. Musimy tę sprawę zbadać. Nowy dyrektor biura musi nam wszystko wyjaśnić - mówi Katarzyna Pabian, radna PO i przewodnicząca specjalnej komisji powołanej do kontroli komitetu.

Nowym dyrektorem został Marcin Kandefer. W tym celu wziął bezpłatny urlop na stanowisku dyrektora wydziału informacji, promocji i turystyki UMK. Funkcję ma pełnić do czerwca. Jego poprzednik zrezygnował 18 kwietnia po serii wpadek, jakie zaliczył komitet.

- Pracownicy pracują na najwyższych obrotach, ponad osiem godzin dziennie, dostępni są w zasadzie całą dobę - mówi dyr. Kandefer. - Nie mają płatnych nadgodzin ani dodatkowych nagród, gratyfikacji w bonach czy paczkach - tłumaczy swoich podwładnych.

Sam nie chce potwierdzić, czy odziedziczył hojne wynagrodzenie swojego poprzednika. - Jak na obowiązki, które stoją przed nami, pensje są tożsame z porównywalnymi zarobkami w zadaniach projektowych, a tak należy traktować igrzyska. Dyrektor może według regulaminu zarobić maksymalnie 10 tys. zł brutto, jednak moja pensja tego pułapu nie osiąga - informuje Marcin Kandefer.

Pensje zatwierdził poprzedni zarząd komitetu. Jego szefową była posłanka PO Jagna Marczułajtis-Walczak, która niedawno zrezygnowała z pracy na rzecz igrzysk (podobnie jak większość osób z zarządu). Zastąpiła ją Magdalena Sroka, wiceprezydent Krakowa, która wczoraj była dla nas nieosiągalna.

Tymczasem okazuje się, że sprawdzenie "olimpijskich" wydatków wygeneruje kolejne koszty. Podpisana została umowa z biegłym rewidentem, który skontroluje finanse komitetu.

Urzędnicy wydatki tłumaczą tym, że igrzyska to ważny, duży i odpowiedzialny projekt, w który trzeba zainwestować. Na razie wygląda jednak na to, że są głównie sposobem na szybki zarobek dla wąskiej grupy ludzi.

- Legalna korupcja przy organizacji dużych imprez funkcjonuje nie tylko w Polsce, ale wszędzie i do tej pory nikt nie wymyślił skutecznego sposobu, jak z nią walczyć. Co tu można komentować, kiedy sprawa jest oczywista - mówi prof. Marcin Król, filozof i wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.

Kontrowersje
Od października 2013 r. Komitet Kraków 2022 wydał prawie 3,3 mln zł. Najwięcej na opłatę aplikacyjną do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (454 tys.), telewizyjny spot reklamowy (1,3 mln), delegacje (ok. 200 tys.). Wiele pieniędzy poszło też na "drobniejsze wydatki".

Komitet zlecił wykonanie 22 opracowań za łącznie 253 tys. zł, w tym "Opracowanie zasad, metod, filarów planowania strategicznego dla strategii marketingowej projektu" (40 tys.), "Opracowanie marketingowe strategii projektu" (15 tys.), "Opracowanie mediowe projektu" (15 tys.).

236 tys. 702 zł to zapłata za 4-miesięczną pracę ekspertów od bezpieczeństwa, obiektów sportowych, technologii i transportu i koordynatora projektu. Jak twierdzi komitet, mają oni kontrolować pracę szwajcarskiej firmy, która przygotowuje dokumenty aplikacyjne. Zapłacono jej dotąd za to 3,7 mln zł z budżetu Krakowa.

Koszty niektórych usług: stworzenie strony internetowej - 68,8 tys. zł, 40 dni pracy pomocy księgowego - 6,5 tys., 40 dni pracy specjalisty od kontaktów z PKOL i MKOL - 7,8 tys., obsługa prawna - 78 tys., tłumaczenia zlecane - 23,3 tys., wykonanie fotografii - 6 tys., weryfikacja wniosku aplikacyjnego - 4,7 tys., licencje na korzystanie z fotografii - 48,6 tys.

"Błyskawiczne" referendum w Krakowie [GŁOSUJ!]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska