Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przycięli stuletni dąb, żeby baner wyborczy starosty było lepiej widać

Paweł Szeliga
Gałęzie wiekowego dębu wycięto, żeby baner starosty wiszący nad drogą był lepiej widoczny
Gałęzie wiekowego dębu wycięto, żeby baner starosty wiszący nad drogą był lepiej widoczny Paweł Szeliga
Gałęzie rozłożystego dębu, posadzonego w 1910 r. w centrum Kamienicy dla uczczenia 500. rocznicy bitwy pod Grunwaldem, zostały przycięte, by odsłonić baner wyborczy Jana Puchały. Limanowski starosta startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego z listy partii Polska Razem Jarosława Gowina.

- To szczególne drzewo - mówi 38-letni Marek Hyrc z Kamienicy. - We wsi były tylko dwa dęby czerwone. Jeden w parku dworskim z XIX wieku i drugi właśnie na tym głównym skrzyżowaniu. Pierwszy wycięto, bo chorował. Drugi włączono do kampanii wyborczej.

Kamieniczanin nie kryje oburzenia przycinką drzewa. Pokazuje gałęzie i konary, które wycięto, by zrobić miejsce na zdjęcie Puchały. - Rozumiem, że reklama kandydata jest ważna, ale czy musi odbywać się kosztem przyrody i historii? - pyta Hyrc.
Dla mieszkańców Kamienicy dąb ma szczególne znaczenie. Stoi przed pomnikiem sławiącym polskie zwycięstwo pod Grunwaldem. Przetrwał niemiecką okupację, a 11 listopada odbywają się tam patriotyczne uroczystości. - To, co się teraz dzieje, to cyrk, a nie polityka - uważa 56-letni Wiesław Mikołajczyk z Kamienicy.

Przechodzący ulicą ludzie dodają, że "starosta powisi do wyborów, a potem najpewniej zapomni o tych, którzy na niego głosowali". - Po tym, co się stało, na nasze głosy nie może liczyć - zapowiadają oburzeni mieszkańcy, zastrzegając sobie anonimowość.

Wójt Kamienicy Władysław Sadowski nie komentuje tych opinii. Przyznaje, że podczas przycinki dzwonili do niego mieszkańcy z pytaniem, kto wydał na nią zgodę. Poszedł na miejsce i tłumaczył ludziom, że nikt nie musiał o taką zgodę do gminy występować. Drzewo znajduje się bowiem w pasie drogi powiatowej z Limanowej do Kamienicy, która krzyżuje się z drogą wojewódzką Zabrzeż-Mszana Dolna. Żadna z nich nie podlega gminie. - Mogę się tylko cieszyć, że zrobiono przycinkę i suche gałęzie nie spadną na przejeżdżające samochody. Wtedy pretensje zawsze kierowane są do gminy - dodaje wójt Sadowski.

Zgodę na przycinkę wydał Marek Urbański, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Limanowej. Wystąpił o nią komitet wyborczy starosty, który wynajął firmę do wykonania zadania. Uiścił też opłatę za umieszczenie baneru do 25 maja. Za każdą dobę komitet zapłaci 5 zł. - I tak planowaliśmy tam przycinkę pielęgnacyjną - podkreśla Marek Urbański. - Miała obejmować usunięcie suchych gałęzi i konarów. Na tym, co zostało zrobione, korona drzewa nie ucierpiała.

Dyrektor PZD nie widzi nic złego w tym, że wydał zgodę na przeprowadzenie działań, aby baner starosty, któremu formalnie podlega, był lepiej widoczny. - Gdyby wcześniej wystąpił o to jakikolwiek inny komitet wyborczy, to też nie miałby problemu z uzyskaniem zgody - przekonuje dyrektor Urbański. Przyznaje, że miejsce jest szczególnie atrakcyjne, gdyż przez skrzyżowanie głównych dróg w regionie przejeżdżają dziennie setki, jeśli nie tysiące samochodów. - Każdy kandydat chce wbić się w pamięć możliwie dużej liczby potencjalnych wyborców - zauważa Marek Urbański. - Trudno winić go za to, że wybiera miejsca, które mu to zagwarantują.

Rozmowa z Janem Puchałą, starostą limanowskim:

Wygląda na to, że straci Pan trochę głosów w Kamienicy z powodu afery z banerem.
- O tym sztucznie wywołanym problemie dowiaduję się z mediów. Nie miałem dotąd pojęcia, gdzie znajdują się moje reklamy wyborcze. Zajmuje się nimi komitet wyborczy partii. Ja się w te sprawy w ogóle nie angażuję. Poza tym mam sygnały od mieszkańców Kamienicy, że reklama im nie przeszkadza.

Trochę inaczej to wygląda, gdy się jest na miejscu. Wtedy ludzie nie kryją oburzenia przycinką wiekowego dębu.
- To normalne wiosenne prace pielęgnacyjne. I tak trzeba by je przeprowadzić. Odpowiada za nie zarządca drogi.

Czyli podległy Panu Powiatowy Zarząd Dróg w Limanowej. Co by się stało, gdyby dyrektor nie wyraził zgody na umieszczenie banera starosty w tym miejscu?
- To pytanie poniżej pasa! Nic by się nie stało. Powtarzam, że sprawą moich banerów zajmował się komitet wyborczy partii. 21 kwietnia załatwił wszystkie wymagane zgody. Gdyby zadziałał niezgodnie z wydanym pozwoleniem, to poniósłby konsekwencje. Z tego, co wiem, przycinka nie wykroczyła poza to, co określono w umowie, więc prawo nie zostało złamane.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przycięli stuletni dąb, żeby baner wyborczy starosty było lepiej widać - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska