Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten poseł lepszy, któremu mniej zostanie na życie

Daniel Szafruga
fot. archiwum
Nasi parlamentarzyści krążąc po sejmowych korytarzach sarkają, że dostają za mało pieniędzy, że za tyle nie da się wyżyć i pracować. A takich jak europoseł Marek Migalski, twierdzący, że zarabia za dużo w stosunku do wykonanej pracy, najchętniej zapewne zamknęliby w domu bez klamek. Podwyżek teraz nie zażądają, bo zbliżają się wybory. Po nich jednak, obiecują, że nie odpuszczą.

Bowiem te 12 tys. złotych, plus drugie tyle na utrzymanie biur poselskich, to kropla w morzu ich potrzeb. Nawet dodając kilka tysięcy złotych za podróże po kraju autem, bo samolotami i pociągami mogą jeździć do woli, czy kolejne parę tysięcy za rozmowy telefoniczne - to mało, by należycie móc wypełnić powinności. Dlatego zaciskają zęby, gdy próbuje się ich rozliczyć z wydatków.

Nie dziwię im się. No bo jak można mieć pretensje do byłego ministra finansów Jacka Rostowskiego o to, że kupił drogi ekspres do kawy do swojego poselskiego biura. Jak można śmiać się z jego logicznego tłumaczenia, że kupił, bo jest oszczędny i nie chce ekspresu, który będzie się ciągle psuł, a wyborców odwiedzających jego biuro musi czymś napoić.

Niesmaczne są złośliwe uwagi kierowane pod adresem posłanki Krystyny Pawłowicz, że rozbija się taksówkami. Własnego auta nie ma, prawa jazdy też, więc czym ma jeździć?

Zarzuca się posłom i senatorom, że wydają za dużo na telefoniczne rozmowy i podróże. Tropiciele afer twierdzą, że niemożliwe jest, by codziennie pokonywać 300 km, że to kreatywna księgowość. A wystarczy przyjrzeć się obrazkom w telewizji z parlamentu. Nie ma na nich posła, który by po sejmowym korytarzu chodził nie mając przy uchu telefonu. A po kraju jeżdżą odwiedzając nas, wyborców, bo chcą nam nieba przychylić i od piekła ustrzec. Do tego stopnia żyją naszymi problemami, że potrzebują informacji wysłanej SMS-em, który guzik mają przycisnąć podczas głosowania.

Ułatwiajmy im więc pracę. Niech każdemu na konto wpłynie co miesiąc kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wszystko to, co otrzymują obecnie - pensje, diety, ryczałty za dojazdy, rozmowy, noclegi itd. - niech będzie zwolnione z podatku. Nie zbankrutujemy z powodu tych przywilejów. A oni przestaną utyskiwać i wreszcie będą mogli się wykazać. Muszą tylko utrzymać za to siebie, swoje biura, płacić za podróże, noclegi, rozmowy telefoniczne, pensje pracowników itd. Muszą także rozliczyć się z tych wydatków. Ile im z tego zostanie na życie, to ich sprawa.

Byłby to zarazem test na najlepszego posła i senatora. Ci z naszych wybrańców, którym zostanie najmniej na koniec miesiąca na własne zachcianki - ci najlepiej dbają o kontakt z ludem i wiedzą, co mu niezbędne.

Przy okazji można by zaoszczędzić na kampanii wyborczej. Będziemy wiedzieli wreszcie na kogo głosować.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska