Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Klątwa" w Łaźni Nowej: serial a nie telenowela [RECENZJA]

Łukasz Maciejewski
Pierwsza odsłona serialu "Klątwa, odcinki z czasów beznadziei. Don't Mess with Jesus" wzbudziła w większym stopniu niechęć niż entuzjazm.

Kłopot polega na niefortunnie użytych narzędziach krytycznych. Zamiast monologować na temat nie najlepszego gustu i szemranych dowcipów użytych w "Klątwie" Strzępki i Demirskiego, może dajmy sobie prawo do większego luzu w pisaniu. Wypuśćmy powietrze z neurotycznego balonika własnego ego, bo wszystkim za chwilę żyłka pęknie.

Serial w teatrze - wszystko już było. Mniejsza o analogie z "Z biegiem lat, z biegiem dni" Wajdy w "Starym", bo to naprawdę prehistoria, tymczasem "Klątwie" Strzępki znacznie bliżej do estetyki neokabaretów w rodzaju "Pożaru w burdelu" lub telewizyjnych seriali-pastiszów z "Królestwem" Larsa von Triera na czele. Przede wszystkim ma być śmiesznie, następnie trochę strasznie, bezczelnie i bardzo inteligentnie.

Miks horroru i political fiction pochodzi z uprzywilejowanych konwencji serialowych, ale historyczny demontaż zgadza się z artystyczną i ideologiczną linią artystycznego tandemu. Pierwsza część czteroodcinkowej sagi "z czasów beznadziei" rozgrywa się w 2014 roku. W niewyjaśnionych okolicznościach ginie Sejm, członkowie Państwowej Komisji Wyborczej oraz kandydaci do startu w kolejnych wyborach. Wszyscy martwi - poza jednym posłem gamoniem, państwo rozłazi się w szwach, spektakl nieco się dłuży, ale nad wszystkim czuwa jedyny taki Jezus. Jest groźny i niemiłosierny. Całkiem przystojny, chociaż trochę poturbowany i sprawiający wrażenie mało komunikatywnego. Najważniejsze jednak że jest, czuwa i obiecuje apokalipsę.

Nowe przedstawienie Strzępki i Demirskiego jest powtórzeniem dawno sprawdzonych przez tandem scenicznych patentów oraz gremialnej krytyki politycznej klasy i zasad konsumpcjonizmu. Ale czy to błąd? Może nie ma sensu doszukiwać się tym razem analogii z Wyspiańskim (chociaż tytuł prowokuje do tego rodzaju wycieczek), srebrnobrewym Jarosławem Markiem Rymkiewiczem czy przemądrzałkach z "Tygodnika Powszechnego"?

Przypuszczam że Demirskiemu i Strzępce tym razem chodziło przede wszystkim o uradowanie i zaskoczenie widza. W "Klątwie" mocniej niż dotychczas daje o sobie znać autoironia Pawła Demirskiego, który nie tyle dystansuje się do wcześniejszych tekstów, co zawadiacko się do nich uśmiecha.

Gdybym miał jakąkolwiek moc decyzyjną w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej natychmiast zamówiłbym u Demirskiego scenariusz polskiej komedii, albo przynajmniej zatrudniłbym go do script doctoringu koszmarnych dialogów w naszych filmach.
"Klątwa" nie jest żadną telenowelą. To serial zgrabnie przez Strzępkę wyreżyserowany i z wdziękiem zagrany (moi ulubieńcy to Krzysztof Dracz, Klara Bielawka i Dobromir Dymecki). Druga część widowiska została zaplanowana na 16 maja w Łaźni. Tytuł "Lekcja religii". Od razu na kolana?

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska