Na stronie koncertu czytam: "Śladami Mozarta czy Beethovena, chcąc czerpać ze «współczesnej ludowości», ukażemy Państwu muzykę disco-polo, która w połączeniu z ekskluzywną, symfoniczną aranżacją, na Państwa oczach nabierze nowej, nigdzie dotąd niespotykanej jakości i świeżości".
Zastanawiam się, w jakie to ślady idą, co zapłodniło twórcze mózgi symfonicznych discopolowców. Mógłbym nawet do organizatora Piotrka Nowaka zadzwonić, bo go znam ze szkoły i wiem, że to fajny facet, ale nie śmiem zapytać, czy miał na myśli mozartowskie wariacje nt. "poszły w pole kurki trzy", czy może VI Symfonię Pastoralną Beethovena?
Może on wie o czymś, o czym ja nie wiem? Może zwyczajnie boję się dowiedzieć, że klasycy wiedeńscy mieli dywan pod peruką, smarowali się samoopalaczem i bawili laserami na wiedeńskich traktorach, a te wszystkie symfonie napisali na marginesie tyrolskich "majteczek w kropeczki".
Jeśli chodzi o postulowaną przez organizatorów "nową jakość i świeżość", to czy zatęchły Beethoven może być bardziej świeży niż "Jesteś szalona" Boysów, albo "Pszczółka Maja sobie lata" grupy Akcent (oczywiście pod warunkiem, że nie zaśpiewa jej Zbigniew Wodecki)?
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
