Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zostać celebrytą w czasie wolnym

Przemek Franczak
Przemek Franczak
Przemek Franczak Andrzej Banaś
Nie pamiętam, czy w PRL już w Wielki Czwartek szkoły zamknięte były na głucho, roi mi się jedynie, że świąteczna przerwa była znacznie krótsza, a w ławkach nad zeszytami siedziało się jeszcze w Wielki Piątek. Jeśli się mylę - trudno, nie chodzi tutaj o porównawczą analizę dni wolnych od edukacji i mogących wynikać z tego przewag lub niedowag (choć przekonani jesteśmy, my dorośli, że wiedzieliśmy więcej od naszych dzieci w ich wieku, ale ja nie jestem wcale tego taki pewien).

Rozmyślać o tym zacząłem, obserwując własne dziecię zmagające się z onym wolnym Czwartkiem przez duże C, które to zmagania ostatecznie zaowocowały wyjątkowo błyskotliwą, ojcowską refleksją, że "jak ja byłem w twoim wieku...". Lubię, jak sobie wmawiam - dla hecy, wejść w rolę tetryka, choć podskórnie podejrzewam, że każdy tetryk tak zaczyna, a potem mu to już zostaje na stałe.

Dziecię w każdym razie nie zdążyło jeszcze zjeść śniadania, a już podłączyło się do sieci i zalogowało do wirtualnego świata o wdzięcznej nazwie "Movie Star Planet", w którym to świecie aspiracje twojego ubranego w krzykliwe stroje awatara kończą się na zostaniu celebrytą. Włosy mi się wszędzie jeżą na sam widok, ale jest to element handlu: za pół godziny czytania, dziesięć minut grania. Szacuję, że przy tej dziecięcej wytrwałości w dążeniu do bycia kimś online, do osiemnastki uwiniemy się z całym literackim kanonem. Opłacalny deal.

- Chodź, śniadanie. - Zaraz, właśnie z kimś rozmawiam, muszę odpisać. - A z kim rozmawiasz? - Jak to z kim? Cała moja klasa tutaj teraz siedzi.

No, takie czasy. Nawiasem mówiąc, najpiękniej odmalowuje je na murach Banksy. Ostatnia praca - genialna. Kobieta i mężczyzna w potencjalnie miłosnym uścisku, ale każde z nich wpatrzone w ekran smartfona. Popatrz, pokazuję dziecku (na tablecie, bo w międzyczasie też znalazłem się w sieci, takie czasy), to więcej mówi o współczesności niż najmądrzejsze naukowe prace.

Każde pokolenie ma własny czas - jak śpiewał artysta, ja bym w tym przypadku dodał, że czas wolny. Choć w sumie, pomyślałem, my też mieliśmy nasze "Movie Star Planet". Na podwórku. Różnica była taka, że ciuchy byle jakie, no i celebrytą zostawał ten, kto potrafił zeskoczyć z dachu stacji trafo albo dobrze grał w piłkę. Ewentualnie był w stanie skoczyć "trzynastki" na gumie zawieszonej na wysokości bioder.

No, ale dla naszych dzieci to bajka o żelaznym wilku. One swoim będą opowiadać bajkę o żelaznym celebrycie. Tak to się kręci.
Wesołych świąt. Pardon,e-świąt.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska