Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miłość Alexandry leczy rany kaprala Nowaka

Katarzyna Janiszewska
Rafał nie widzi świata poza Alexandrą. Ona dla niego rzuciła armię i przyjechała do Polski
Rafał nie widzi świata poza Alexandrą. Ona dla niego rzuciła armię i przyjechała do Polski fot. archiwum
Poznali się w szpitalu. On cudem uciekł z pułapki talibów. Ona opiekowała się rannymi. Rafał z podkrakowskich Krzeszowic i Alexandra z USA zakochali się, choć rozsądek podpowiadał, że się nie uda. A dziś planują ślub!

Kiedy siedzisz w samolocie, z którego za moment masz wyskoczyć na spadochronie - wbrew jednak instynktowi i zdrowemu rozsądkowi - adrenalina buzuje ci w żyłach. Czujesz przyspieszone tętno, serce wali jak oszalałe, dłonie się pocą. Jesteś skupiony tylko na tym, co za chwilę ma się wydarzyć. I tak jest do momentu skoku. A kiedy czasza się otwiera i lecisz, następuje ekstaza. Lekkość, błogość. Najwspanialsze uczucie świata!

Rafał Nowak, kapral 16. Batalionu Powietrznodesantowego w Krakowie tak właśnie się czuł, kiedy pierwszy raz pocałował Alexandrę Tomlinson, pielęgniarkę, która opatrywała wojenne rany żołnierzy. Zobaczył ją na szpitalnym korytarzu w Ramstein. Dla wszystkich wracających do zdrowia miała piękny, promienny uśmiech. I niektórym nawet mogło się wydawać, że to coś więcej. Ale to był tylko uśmiech zawodowy, profesjonalny.

Do Rafała zaczęła uśmiechać się inaczej. Z tym, że do tego momentu prowadziła ich długa droga. Więc po kolei.

Wojskowa elita
Rafał pochodzi z podkrakowskich Krzeszowic. Już w dzieciństwie interesowało go wojsko, policja, straż pożarna, czyli krótko mówiąc: służby mundurowe. Przez trzy lata popracował w branży budowlanej. Ale to nie było to. Wstąpił do 16. Batalionu Powietrznodesantowego. Wybrał skoki na spadochronie, bo to coś ekstra, wojskowa elita, tylko dla prawdziwych pasjonatów. Skakał już 46 razy.

- I za każdym razem czuję strach, bo jednak człowiek robi coś wbrew sobie - przyznaje. - Ale tu zawsze jeden na drugiego może liczyć.

Ola pochodzi ze Stanów, z wojskowej rodziny. Ojciec był lotnikiem, a matka służyła w armii. Bardzo jej to imponowało. Po skończeniu college'u wyjechała do Kalkuty i jako wolontariuszka zajmowała się dziećmi z przytułku Matki Teresy. Po powrocie wstąpiła do armii. Bo bardzo chciała pomagać rannym żołnierzom. - To wspaniałe uczucie - mówi. - Poza tym, nigdzie indziej poza wojskiem nie zdobyłabym takiego doświadczenia. To najlepszy trening.

Rosomak pod ostrzałem
W 2009 r. Rafał pojechał na V zmianę polskiego kontyngentu do Afganistanu. Jego pierwsza misja. Na początku było spokojnie. Ale im cieplej zaczynało się robić, tym aktywniejsi stawali się talibowie. To miało związek z wyborami prezydenckimi.

- W kraju to są tylko ćwiczenia, można popełnić błąd. Tam jest sytuacja typowo bojowa, wszystko dzieje się na sto procent - opowiada. - Kiedy wyjeżdżasz na patrol, nigdy nie wiesz, czy wrócisz, co się wydarzy. W jednej wiosce ludzie miło z tobą rozmawiają, gramy z dzieciakami w piłkę. A w następnej wiosce wrogość, dzieci rzucają w żołnierzy kamieniami.
Dlatego przed wyjazdem na patrol trzeba się dobrze przygotować: racje żywieniowe, sprzęt, amunicja. 14 lipca 2009 r. wyjechali z bazy koło południa, słońce stało wysoko na niebie, na ziemię lał się skwar. Spod kół wolno toczącego się rosomaka unosiły się tumany kurzu.

Rafał jechał w ostatnim samochodzie, który ubezpieczał konwój. Mijali właśnie wioskę w Koghani, kiedy na ich opancerzone samochody posypały się pociski z granatników RPG. Kierowca docisnął pedał gazu, by najszybciej opuścić strefę śmierci. Adrenalina sprawiła, że Rafał nie czuł bólu. Dopiero kiedy konwój zatrzymał się w bezpiecznym miejscu, ktoś zapytał: skad u was tyle krwi? Okazało się, że pocisk trafił Rafała w stopę i spalił mu skórę. Trzej inni żołnierze zostali poranieni odłamkami.
Miłość leczy rany

Kapral Nowak został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Ramstein. To była druga noc. Pielęgniarka zbierała jego dane: imię, nazwisko, data urodzenia.

Oficer Alexandra Tomlinson, blondynka w wojskowym mundurze polowym - tak noszą się tam pielęgniarki - przechodziła akurat korytarzem. I usłyszała, że urodzili się tego samego dnia: 5 września. Uśmiechnęła się do niego i pomachała mu ręką.
- Co wtedy poczułem? Wtedy po prostu zobaczyłem piękną dziewczynę. Spodobała mi się i tyle. Do głowy mi nie przyszło, że coś może nas kiedyś połączyć.

Oli spodobały się u Rafała niebieskie oczy. Ale że była w pracy, a do obowiązków podchodzi bardzo poważnie, nie od razu straciła dla niego głowę. Tym bardziej że w amerykańskiej armii nie są mile widziane związki oficerów z podoficerami.
- My byliśmy w innych armiach - zastrzega Ola. - To nie tak, że ja mogłabym wydawać Rafałowi rozkazy. Teraz mogę, bo jestem jego narzeczoną - śmieje się.

Opieka w Ramstein jest całodobowa, pielęgniarki nie opuszczają swoich pacjentów nawet w nocy. Ola opiekowała się kolegami Rafała. Ale to z nim najczęściej rozmawiała: o tym, co ciekawego można zwiedzić w Polsce, o historii, o Krakowie. Ona opowiadała mu o Stanach, swoich kotach. Bo Rafał też przepada za zwierzętami - co w oczach Alexandry potwierdza, że ma dobre serce.

Z czasem zaczął odzyskiwać siły, przeniesiono go do hotelu przy szpitalu. Codziennie przychodził pomagać: woził pacjentów na badania, chodził do magazynu po kosmetyki i środki czystości, przynosił rannym kolegom i pielęgniarkom jedzenie z bufetu. Dla Oli sałatkę i ciasteczka. W końcu odważył się zaprosić dziewczynę do greckiej restauracji.

Sweet i słoneczko
Na początku bali się nawet pomyśleć, że mogą być razem. Bo przecież Rafał wyjdzie ze szpitala i wróci do Polski, pojedzie na kolejną misję. A Ola zaraz zostanie przeniesiona do innego szpitala, do innego kraju. Przez kilka lat spotykali się i rozstawali. Rafał odwiedzał Olę w Ramstein, przyjechał na Boże Narodzenie.

- Kiedy nadwyrężyłam sobie plecy niosąc ciężką, antyczna komodę, a Rafał popędził mi na ratunek, a później jeszcze zaopiekował się moimi kotami, już wiedziałam, że to mężczyzna dla mnie. Mój bohater! Dziś Ola mówi o Rafale, że jest sweet (słodki), nice (miły), good person (dobry człowiek). On nazywa ją słoneczkiem, różyczką, kwiatuszkiem. Swoją Afrodytą.
- W Polsce macie takie piękne, romantyczne określenia - zachwyca się Ola. - W naszym języku takich nie mamy.

On jest spokojny, opanowany, co Oli imponuje. Również jego silny charakter i wartości, jakie wyznaje: Bóg, honor i ojczyzna. Za to ona ciągle coś planuje, o czymś myśli, wszystko musi być perfekt i na już.Oboje uwielbiaja podróże i słodycze. Zwiedzili już połowę świata. A w każdym z miast muszą spróbować naleśników z czekoladą i bananami. To ich tradycja. W podróż poślubną chcą wybrać się do Indii.

Rok temu kapral oświadczył się pani porucznik w restauracji na wieży nad wodospadem Niagara. Długo wybierał pierścionek. Miał być prosty, elegancki, klasyczny, ale z charakterem. I taki jest: brylant oprawiony w złoto.

- Zupełnie się tego nie spodziewałam, ale od razu powiedziałam: tak - uśmiecha się Ola. - Kiedy mi się oświadczał, pytanie zadał z błędem. Ale mnie się tak bardziej podoba. Nie poprawiałam go.

Alexandra odeszła z armii i w styczniu przyjechała za Rafałem do Polski. Urzędnicy robią im problemy ze ślubem cywilnym. Co nie powstrzyma ich miłości. Na 20 września zaplanowali duże, polskie wesele. Ola ma już nawet suknię ślubną.

- Och, jest śliczna! Kremowa, satynowa, z dekoltem w kształcie serca, na górze dopasowana, od bioder się rozszerza, a z tyłu ma tren. Tylko ciii, Rafał nie może wiedzieć, jeszcze jej nie widział!

***
Ramstein - amerykańska baza lotnicza w Niemczech. Działa tam szpital wojskowy, do którego trafiają ranni w Afganistanie żołnierze natowskich sił ISAF. Nosi miano "szpitala, który leczy wojnę".

20 tys. rannych żołnierzy przewinęło się przez szpital od początku amerykańskiej interwencji w Afganistanie w 2001 r. Z danych lecznicy wynika, że 95 proc. z nich udało się uratować życie.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska