Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Zamordował księdza przez pomyłkę?

Paweł Szeliga
Wierni ścierali krew z ołtarza i traktowali ją później jako relikwię. Skrwawiony ornat pozostał w Cieplicach
Wierni ścierali krew z ołtarza i traktowali ją później jako relikwię. Skrwawiony ornat pozostał w Cieplicach archiwum
- Ot zakonniki, zaraz wam pokażę - z takim okrzykiem wszedł do kościoła w trakcie trwającej mszy świętej 55-letni Ukrainiec Piotr Soroka. W ręku trzymał siekierę. Podbiegł do ołtarza, na którym liturgię celebrował 33-letni Józef Górszczyk, kapłan pochodzący z Pisarzowej. Ostrze utkwiło w czaszce duchownego. Nie miał najmniejszych szans na przeżycie.

Do tej makabrycznej zbrodni doszło 50 lat temu w Maciejowej (obecnie to dzielnica Jeleniej Góry), gdzie ksiądz Górszczyk trafił z rodzinnych stron. Wracamy do tego morderstwa, ponieważ dotarliśmy do kapłana, który rzuca zupełnie nowe światło na tę sprawę. Obala jednocześnie ustalenia ówczesnej milicji, która przekonywała, że ksiądz Józef Górszczyk miał w pewnym sensie zasłużyć sobie w oczach Ukraińca na śmierć. Kapitan Stanisław Bryndza z jeleniogórskiej MO zeznał, że ks. Górszczyk przypominał sadystycznego esesmana, który znęcał się nad Soroką w obozie koncentracyjnym, więc wziął na nim odwet.
- Problem w tym, że Soroka nie był w obozie, tylko na robotach w Austrii, gdzie pracował w cegielni - mówi ks. Adam Gul, długoletni proboszcz parafii w Pisarzowej, który w 1993 r. sprowadził do rodzinnej wsi prochy zamordowanego kapłana. - Ten Ukrainiec księdza Górszczyka nigdy wcześniej nie widział. Za co miał brać odwet? - pyta duchowny.

Te fakty komunistyczne władze zataiły. Ksiądz Gul poznał za to dogłębnie sprawę.

- To nie Józef miał zginąć, ale jego przełożony - przekonuje ks. Adam Gul.
Według księdza Ukrainiec miał się w ten sposób zemścić na proboszczu Marcelim Góralczyku, który wielokrotnie karcił go za znęcanie się nad żoną. 10 stycznia 1964 r. kapłani zamienili się na msze. Tę poranną odprawiał właśnie 33-letni ksiądz rodem z Pisarzowej. W trakcie przygotowywania darów ofiarnych do ołtarza podszedł uzbrojony w siekierę Soroka. Zauważył go ministrant, który krzyknął, żeby ksiądz uciekał. Górszczyk pozostał jednak przy otłarzu. Unosił kielich z winem, gdy dosięgnął go pierwszy cios. Nie był śmiertelny, gdyż naczynie zamortyzowało uderzenie. Rozjuszony napastnik walił na oślep, wbijając siekierę w plecy i czaszkę ofiary. Utkwiła w niej tak mocno, że wezwani na miejsce milicjanci nie byli w stanie jej wyciągnąć.

Ówczesne władze bały się, że ksiądz zostanie uznany za męczennika. Wspomina o tym m.in. Piotr Bączek, przygotowujący pracę doktorską na temat SB i cudów w Kościele w okresie PRL. Są relacje potwierdzające, że krew kapłana nie zastygła i była pieczołowicie ścierana przez wiernych, którzy nasączali nią płótno i traktowali niemal jak relikwie.

Ciało ks. Górszczyka spoczęło na cmentarzu w Cieplicach pod Jelenią Górą. Był pijarem, więc to bracia zakonni zajęli się pielęgnowaniem pamięci o nim.

- Był nam niezwykle bliski. Po wojnie z samej Pisarzowej do Cieplic trafiło nas aż siedmiu - mówi ks. Jacek Raczek. - Byłem jako dziecko na prymicjach księdza Górszczyka. Wyświęcony zostałem w 1971 roku, a więc siedem lat po jego męczeńskiej śmierci.

Ta niezwykła popularność pijarów w Pisarzowej to wynik wojny. W tutejszej parafii ukrywali się bowiem zakonnicy z tego zgromadzenia. Po okupacji chętnie przyjmowali do swojego krakowskiego liceum chłopców ze wsi. Część z nich wstępowała potem do klasztoru.

Ks. Adam Gul dostał probostwo w Pisarzowej w 1974 r. Pełnił tę posługę przez 40 lat, a dziś jest tam księdzem rezydentem. Od początku myślał o sprowadzeniu prochów kapłana do jego rodzinnej wsi. W 1993 r. zbudował kaplicę cmentarną. W jej podziemiu, za szybą i metalową kratą, leży trumna kryjąca szczątki ks. Górszczyka. To kości i czaszka z wyraźnymi śladami po ostrzu siekiery. Jest też kilka srebrnych nitek z szat, w które ubrano ciało. Zlany krwią ornat został u pijarów w Cieplicach.
Po zbrodni Ukrainiec Piotr Soroka trafił do zakładu psychiatrycznego, w którym po kilkunastu latach zmarł.

Ks. Górszczyk ukończył II Liceum im. Bolesława Chrobrego w Nowym Sączu. Maturę zdał w 1951 r. Był na początku kapłańskiej drogi. Zakończył ją w "chrystusowym" wieku. Nie wiadomo, jak potoczyłby się los duchownego, władającego biegle kilkoma językami, w tym hebrajskim i arabskim.

- Bez odpowiedzi zostanie pytanie, dlaczego Józef nie uciekł przed zabójcą - mówi ks. Gul. - Był w doskonałej kondycji fizycznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska