Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trójmiasto zadłużone. Spirala długów lokatorów mieszkań komunalnych

Jacek Wierciński, Szymon Zięba
Niepłacenie czynszów może się skończyć eksmisją. Według wyliczeń przedstawionych przez prezydenta Adamowicza, w latach 2005-2013 magistrat uzyskał 15 tys. orzeczeń sądowych o zapłatę zaległego czynszu lub o eksmisję.
Niepłacenie czynszów może się skończyć eksmisją. Według wyliczeń przedstawionych przez prezydenta Adamowicza, w latach 2005-2013 magistrat uzyskał 15 tys. orzeczeń sądowych o zapłatę zaległego czynszu lub o eksmisję. A.Szozda/archiwum PP
Zadłużenie lokatorów mieszkań komunalnych na Pomorzu lawinowo rośnie. W ciągu dwóch lat tylko w stolicy Pomorza łączna kwota długu wzrosła o 35 mln zł, do niemal 140 mln zł, i to bez odsetek.

Wywołany do tablicy, głos w sprawie zabrał prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.- Sytuacja z roku na rok się poprawia, ale daleko nam do stanu zadowolenia - przyznał.

W Gdyni zaległości w 2014 roku sięgnęły 30 mln zł, w Sopocie odnotowano wzrost długu o ponad milion złotych - do prawie 10 mln zł.

Problem systemowy
Adamowicz zaznaczył, że "sporo" lokatorów nie płaci w ogóle. - Przyczyny takich zachowań są różne i często złożone, z czego zdaję sobie sprawę. Część z tego stanowią przypadki losowe, w których pomoc mieszkaniowa miasta jest niezbędna, ale jest i taka część najemców, których ciężko przekonać, że płacenie rachunków powinno mieć priorytet przed niektórymi innymi wydatkami, na przykład na używki - dodał.
Dr Maciej Dębski, socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego: - Jest taki typ osób, które żyją na koszt innych. To problem systemowy, dotykający zwłaszcza lokatorów mieszkań komunalnych, zwykle osób mniej majętnych, przynajmniej teoretycznie, niż ci, którzy odnajmują mieszkania na wolnym rynku. Chodzi o dosyć proste mechanizmy: nieumiejętność gospodarowania pieniędzmi, planowania budżetu, nieumiejętność wyznaczania priorytetów - wymienia.
Dębski tłumaczy, że problemem bywa brak współpracy zarządców budynków z pomocą społeczną. - Po trzech miesiącach niepłacenia czynszu pracownik socjalny powinien przeprowadzić rozmowę z dłużnikiem - dodaje.

Pomagać, ale komu?
Co niepokojące, badania przeprowadzone w Gdańsku w 2011 roku wykazały, że choć zadłużenie dotyczy niemal dwóch trzecich lokali komunalnych, zaledwie 35 proc. respondentów, zajmujących te mieszkania, przyznawało, że korzysta z pomocy społecznej. Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie potwierdzają, że nie są w stanie dotrzeć do wszystkich zadłużonych.

- Współpracujemy z Urzędem Pracy, Wydziałem Gospodarki Komunalnej w magistracie i Gdańskim Zarządem Nieruchomości Komunalnych. Motywujemy zadłużonych najemców do odpracowania zadłużenia. Opieramy się na kontrakcie socjalnym, który krok po kroku określa, co wspólnie możemy zrobić, żeby zmienić sytuację osób zadłużonych. Jesteśmy też gwarantem dla zarządców, że dana naszym podopiecznym szansa będzie przez nich wykorzystana - mówi Marta Ostrowska, rzecznik prasowy MOPR.

W ostateczności niepłacenie czynszów może się skończyć eksmisją. Według wyliczeń przedstawionych przez prezydenta Adamowicza, w latach 2005-2013 magistrat uzyskał 15 tys. orzeczeń sądowych o zapłatę zaległego czynszu lub o eksmisję. Na wykonanie oczekuje 2,5 tys. wyroków eksmisyjnych. Prezydent przyznaje jednak, że możliwości miasta wyegzekwowania tych wyroków są mocno ograniczone. - O tym, czy i w jakiej formie można procedować egzekwowanie zadłużenia lub kogoś eksmitować, decydują sądy - tłumaczy.

W praktyce w Gdańsku w ubiegłym roku dokonano 21 eksmisji do mieszkań socjalnych i lokali tymczasowych, a w 26 przypadkach mieszkańcy sami przeprowadzali się do wskazanych przez urzędników lokali. Jak tłumaczą przedstawiciele magistratu, lokatorzy z wyrokami eksmisyjnymi kierowani są do Centrum Treningu Umiejętności Społecznych, gdzie dzięki wsparciu specjalistów "mają szansę na to, by wrócić do normalnego życia". Oznacza to, że sytuacje, w których dłużnicy lądują na bruku, zdarzają się rzadko.

Praca? Zaledwie kilka osób
Ci, których nie stać na opłacenie czynszu, w wielu pomorskich miastach mogą swoje zaległości odpracować. W Gdańsku, jak tłumaczą pracownicy MOPR, każda sprawa rozpatrywana jest indywidualnie. Od 2012 roku stawka godzinowa za proste prace porządkowe, oferowane przez miasto, wynosi 11 zł. - Tylko w minionym roku jedna z tych osób odpracowała 18 tysięcy złotych, druga- 12 tysięcy. To pokazuje, że jest nadzieja. Działanie zmienia ludzką mentalność, uczy stawiać pierwsze kroki na rynku pracy. Nie wszyscy są jednak zainteresowani zmianą. Poza tym nie jesteśmy w stanie dotrzeć do każdego - przyznaje Ostrowska.

Pracujący na swój dług lokatorzy to, niestety, raczej wyjątki. W 2013 roku w Gdańsku miesięcznie średnio tylko 145 dłużników korzystało z tej formy zmniejszania swoich zaległości. W zeszłym roku odrobili łącznie 1,15 mln zł.
W Sopocie dłużnik odrobić może 10 zł za godzinę. Anna Dyksińska z tamtejszego Urzędu Miasta wyjaśnia, że w minionym roku z tej możliwości korzystało od 17 do 42 osób miesięcznie. - Dłużnicy przepracowali w sumie 20 424 godziny. Zadłużenie zmniejszyło się o 204 240 złotych - informuje.
Jak sytuacja wygląda w innych miastach? System odpracowywania długów działa np. w Wejherowie. - Najemcy mieszkań komunalnych nie mogą odpracować długu - mówi z kolei Sebastian Drausal z gdyńskiego magistratu. Podobnie jest w Starogardzie Gdańskim, gdzie z tego rozwiązania zrezygnowano po tym, jak na oferty pracy odpowiadało "zaledwie kilka osób".

Pętla bez wyjścia
- Kiedy 10 lat temu powstał Zakład Budżetowy Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych, mieliśmy dokładnie te same problemy co wszystkie miasta w postkomunistycznej części Europy. Zdegradowane budynki komunalne, ogromna liczba mieszkań komunalnych o fatalnym standardzie oraz ogromny głód mieszkań. Z tymi problemami borykamy się również dziś, a będzie to trwać jeszcze długie dekady, choć skala jest już zdecydowanie mniejsza i z roku na rok maleje - podsumowuje Paweł Adamowicz.

Jednak słupek pokazujący zadłużenie lokatorów mieszkań komunalnych w Gdańsku w ciągu ostatnich lat systematycznie piął się w górę. Suma ich zaległości rosła rocznie średnio o około 17 mln zł. Wszystko wskazuje więc na to, że miastu z dołka udaje się wyciągnąć osoby ze stosunkowo niewielkimi problemami finansowymi. Prawdziwym wyzwaniem, nie tylko dla Gdańska, także dla innych miast, wciąż pozostają ci, którzy od lat tkwią w spirali długu.

- Jako osoba, która się zajmuje problematyką bezdomności, muszę powiedzieć, że dziś głównym powodem wchodzenia w bezdomność jest zadłużenie mieszkaniowe - przestrzega dr Maciej Dębski.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki