Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: suski ginekolog skazany za zaniedbania przy porodzie

Tomasz Mateusiak
Na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata Sąd Rejonowy w Suchej Beskidzkiej skazał właśnie ginekologa Marka B., oskarżonego o zaniedbanie podczas odbierania porodu w marcu 2008 r. Pełniący do niedawna obowiązki ordynatora oddziału położniczego szpitala w Suchej Beskidzkiej doktor tak długo zwlekał wówczas z wykonaniem cesarskiego cięcia u pacjentki, że jej dziecko urodziło się chore.

Choć w sprawie lekarza postępowanie toczyło się od 5 lat, a w trakcie rozprawy prokuratura udowodniła, że oprócz popełnienia błędu w sztuce lekarskiej Marek B. sfałszował także dokumentację medyczną pacjentki. Dopiero przed kilkoma dniami dyrekcja szpitala odsunęła go od prowadzenia oddziału położnictwa.

Marek B. miał dopuścić się zaniedbań przy porodzie Artura Małka ze Skawy (w gm. Raba Wyżna). Na miejsce porodu przyszli rodzice - Natalia i Sebastian - wybrali szpital w Suchej Beskidzkiej. Kiedy w nocy z 12 na 13 marca rozpoczął się poród, nic nie szło po myśli rodziców. Dziecko w brzuchu matki nie ułożyło się prawidłowo, a dodatkowo od płodu odpadła też pępowina. Rodząca błagała lekarza o szybkie cesarskie cięcie. Ordynator Marek B. zdecydował jednak, że Natalia Miłek musi rodzić naturalnie. Zaczął więc naciskać na jej brzuch, by "wypchnąć" dziecko. Gdy to się nie udało, dopiero wtedy przystąpił do cesarskiego cięcia. Było już zbyt późno. 6-letni dziś Artur Miłek urodził się z niedotlenieniem i niedokrwieniem. Nie chodzi, nie przełyka i nie gryzie.

Zaraz po porodzie zdruzgotani rodzice zgłosili zachowanie lekarza do prokuratury. Ta podjęła śledztwo.- Oskarżyliśmy ordynatora o dwa przestępstwa - mówi Jerzy Procner, prokurator rejonowy w Suchej Beskidzkiej. - Uznaliśmy, że doktor Marek B. naraził dziecko na utratę zdrowia. Dodatkowo zarzuciliśmy mu, że sfałszował dokumentację medyczną. Ordynator porodówki zaraz po wypadku podmienił wynik badań aparatu KTG (bada akcję serca płodu).

Jak dodaje prokurator, Marek B. zrobił to, bo gdy bicie serca dziecka słabnie, lekarz ma obowiązek robić cesarkę. W nocy z 12 na 13 marca 2008 roku tak jednak nie było. Dlatego Sąd Rejonowy z Suchej Beskidzkiej odczytując wyrok nie miał wątpliwości, że Marek B. jest winny obu zarzucanych mu czynów. Skazał go na karę więzienia w zawieszeniu i nakazał wypłacić rodzinie Artura 10 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok jest nieprawomocny.

- Zamierzamy się od wyroku odwołać. W akcie oskarżenia domagaliśmy się, by lekarz stracił prawo wykonywania zawodu - mówi prokurator Procner, po czym dodaje, że cała sprawa będzie miała drugi akt. Śledczy zamierzają oskarżyć o błędy w pracy także położną, która pomagała doktorowi B. W sądzie wyszło, że i ona źle prowadziła rodzącą.

Doktor Marek B. odmówił nam komentarza. Wiadomo jednak, że mimo wyroku dalej pracuje w suskim szpitalu. - Po decyzji, jaką podjął sąd wobec doktora B., dyrekcja naszej placówki podjęła decyzję, że nie będzie on już ordynatorem oddziału położniczego - mówi Monika Wróblewska-Polak, rzeczniczka szpitala.

- Doktor został odsunięty od tych obowiązków, bo chcemy zapewnić naszym pacjentom poczucie bezpieczeństwa. Dyżury dalej jednak pełni, bo przecież wyrok wobec niego jest nieprawomocny i jeszcze może zostać zmieniony przez sąd wyższej instancji - dodaje.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska